Białoruś musi zerwać imperialne pęta, idąc śladem Ukrainy

Trzy lata temu na Białorusi rozpoczęły się bezprecedensowe protesty przeciwko wynikom sfałszowanych wyborów prezydenckich. W przeddzień głosowania i w trakcie tego pokojowego powstania Swiatłana Cichanouskaja (która według pośrednich danych de facto zdobyła ponad 50 procent głosów) i inni liderzy politycznej alternatywy podkreślali, że w tym wszystkim nie chodzi o geopolitykę, ale wyłącznie o uczciwe wybory i zmianę władzy. Po prostu zmęczyły nas te łukaszenkowskie wąsy w telewizji.

Później Swiatłana Cichanouskaja będzie wielokrotnie wytykana palcami (zwłaszcza przez Ukraińców) za swoje wymijające stanowisko w sprawie Krymu i słowa o „mądrym Putinie”. Choć nie tylko i nie tyle chodziło o polityczną naiwność wczorajszej gospodyni domowej, która zaangażowała się w wybory, by ratować aresztowanego męża -blogera. Doświadczeni ludzie w jej zespole po prostu wzięli pod uwagę tradycyjny sentyment mas Białorusinów do Rosji.

Protest w Mińsku po sfałszowanych przez Alaksandra Łukaszenkę wyborach. 19 sierpnia 2020 roku.
Zdj. Valeriy Sharifulin / TASS / Forum

Cichanouskaja liczyła się z masowym sentymentem wobec Rosji

Gdyby Cichanouskaja wystąpiła z hasłami typu „Precz z imperium, dajcie nam Unię Europejską i NATO!”, odstraszyłaby znaczną część protestującego elektoratu. W końcu podczas kampanii wyborczej wielu zwykłych ludzi stało w kilometrowych kolejkach po jej kandydaturę, przyzwyczajonych do tego, że Rosjanie są braćmi, jesteśmy na zawsze z Moskwą itp.

A teraz, trzy lata później, z mównicy niedawnej konferencji „Nowa Białoruś – 2023” w Warszawie, Cichanouskaja otwarcie oświadczyła:

– Naszym zadaniem jest wyrwanie Białorusi z rosyjskiej orbity. […] Naszym zadaniem jest dekolonizacja Białorusi. Bez tego niepodległość Białorusi zawsze będzie zagrożona.

Pod koniec konferencji białoruskie siły demokratyczne przyjęły deklarację, że widzą przyszłość kraju w Unii Europejskiej.

Swiatłana Cichanouskaja na konferencji „Nowa Białoruś-2023”. Warszawa, Polska. 6 sierpnia 2023 roku.
Zdj. Biuro Swiatłany Cichanouskiej

I sytuacja bynajmniej nie sprowadza się do tego, że demokratyczna liderka i jej zespół starają się przypodobać Kijowowi (choć, oczywiście, tak, starają się budować mosty, podczas gdy ukraińskie przywództwo gra we własną skomplikowaną grę). Faktem jest, że białoruska „opozycja 2.0” w złożonych debatach stopniowo kształtuje swoje podstawowe postulaty, swoją ideologię. To właśnie o ich brak stara partyjna opozycja oskarżała politycznych neofitów, którzy weszli na arenę walki z reżimem Alaksandra Łukaszenki trzy lata temu, w tamto fantasmagoryczne lato pełne naiwnych wzruszeń.

Wiadomości
“Pamiętamy o waszej niezłomnej postawie”. Szef polskiego MSZ do Białorusinów w 3. rocznicę sfałszowanych wyborów
2023.08.09 13:20

Teraz to nowe pokolenie opozycji coraz wyraźniej rozumie: Białorusini nie mogą uciec od geopolitycznego wyboru. A mówiąc jeszcze precyzyjniej – żadna demokratyczna perspektywa nie będzie dostępna dla kraju, jeśli nie uda mu się wyrwać z duszących uścisków imperium z jego fantomowymi bólami.

Pokojowe powstanie było skazane na porażkę

Tymczasem jest to fakt potwierdzony zarówno socjologicznie, jak i empirycznie: Białorusini w swoich masach mają pozytywny stosunek do Rosji i Rosjan. Jak wiadomo, przed 2014 rokiem wielu Ukraińców również miało do niej ciepły stosunek. Ale gdy tylko próbowali sami zdecydować, jak żyć w swoim domu, dokonać wyboru na rzecz demokracji i europejskiej drogi, natychmiast poczuli wściekłość Kremla: dokąd zmierzacie, drodzy moi? Z powrotem do stajni!

Czynnik imperialny okazał się zgubny również w przypadku Białorusi. W 2020 roku Łukaszenka, gdy jego fotelem wstrząsnęły protesty, zwrócił się o pomoc do Władimira Putina. Ten ostatni podciągnął Rosgwardię do granicy ze swoim sojusznikiem, aby w razie potrzeby przyjść mu z pomocą. Jednak Alaksandr Łukaszenka, który dopieszczał i dobrze wyposażył swoje siły specjalne, ostatecznie był w stanie sam zdusić to pokojowe powstanie. Nawiasem mówiąc, na początku był pewien ferment wśród białoruskich stróżów prawa (tłumy ludzi na ulicach robiły ogromne wrażenie), ale ojcowie-dowódcy przekonali się, że „Moskwa jest za nami”. Tak więc rzekli, bijmy po głowach.

W tym sensie protesty w 2020 roku były skazane na porażkę. Gdyby Łukaszenka nie miał odwagi, na miejscu pojawiłby się Putin ze swoimi bandziorami.

Alaksandr Łukaszenka z karabinem maszynowym przed swoją rezydencją w otoczeniu służb bezpieczeństwa. Mińsk, Białoruś. Sierpień 2020 roku.
Zdj. State TV and Radio Company of Belarus via AP

Chwila prawdy: stracić niepodległość, czy oderwać się od Moskwy?

Teraz, z ręką na sercu stwierdzam, że zadanie, jakie postawiły sobie demokratyczne siły Białorusi, jest jeszcze trudniejsze. I to nie tylko dlatego, że uzurpator posunął się do totalitaryzacji reżimu, utrzymuje koszmarne represje, spętał społeczeństwo strachem. Co więcej, Łukaszenka stał się wspólnikiem agresji przeciwko Ukrainie, rozmieścił rosyjską broń jądrową i wagnerowców na swoim terytorium.

Raport
Antywojenna i antykremlowska, ale nie chce do NATO. Białoruska młodzież w badaniach Chatham House
2023.08.09 16:40

Owszem, rozkoszuje się iluzją, że stoi teraz na czele mocarstwa nuklearnego. Ale w rzeczywistości wszystko jest pod kontrolą Moskwy. A teraz Kreml zyskuje dodatkową przesłankę do inwazji na Białoruś, jej całkowitą okupację na wypadek, gdyby przeciwnicy Łukaszenki w sytuacji kryzysowej przystąpili do zdecydowanego ataku na reżim. Wtedy Federacja Rosyjska ogłosi: wprowadzamy wojska, aby nasza broń jądrowa nie wpadła w ręce destrukcyjnych elementów, bojowników i „nazistów” (zarówno Kreml, jak i Łukaszenka chętnie nadają takie piętno wszystkim, którzy im się nie podobają).

Sytuacja jest dramatyczna również dlatego, że Łukaszenka wyczyścił pole informacyjne, wypchnął niezależne media z kraju, otworzył szeroko bramy dla kremlowskiej propagandy i spuścił z łańcucha swoją własną propagandę (która jednak również rezonuje kremlowskie narracje). I ta „zombifikacja” działa na część obywateli Białorusi. Pewna ich część popiera Moskwę w jej „operacji specjalnej” i wierzy, że broń jądrowa wzmacnia bezpieczeństwo kraju. A tych, dla których sojusz z Rosją jest korzystniejszy niż przystąpienie do UE, jest wciąż znacznie więcej.

Tak więc demokratyczna elita Białorusinów, którzy opowiedzieli się w Warszawie za wyborem drogi europejskiej, podejmuje się piekielnie trudnej misji. Teraz jednak nadeszła chwila prawdy, kiedy trzeba pozbyć się złudzeń, odciąć się od populizmu. Kulawy imperium kazał się światu w całej swojej “chwale”. Przebieg wydarzeń pokazuje, że żadna braterska integracja z Rosją Putina jest nie do pomyślenia, to pułapka i pełzająca aneksja. Białoruś będzie w stanie dojść do demokratycznych zmian i prawdziwej niepodległości tylko wtedy, gdy uda jej się zerwać imperialne pęta razem z Ukraińcami.

Opinie
Połaskotać podbrzusze Europy bagnetem Wagnera. Czy Putin dociśnie Łukaszenkę?
2023.08.03 12:09

Alaksandr Kłaskouski / vot-tak.tv / belsat.eu

Inne teksty autora w Dziale Opinie

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności