Dyrektor Biełsatu nie ma wątpliwości, że represje wobec reporterek mają konkretny cel: jest nim zastraszenie mediów
– Te zarzuty są absurdalne, a cała sytuacja nie ma nic wspólnego z postępowaniem sądowym, bo przecież one nie zawiniły w ogóle. Dziennikarki wykonywały swoją pracę. Pytanie brzmi tylko, na co się zdecyduje reżim – powiedziała Agnieszka Romaszewska-Guzy. – Ciągle mam nadzieję, że jednak nie zapadnie wyrok więzienia.
Szefowa naszej telewizji porównała do czasów PRL, gdy „człowiek modlił się, że a może będzie wyrok w zawieszeniu albo grzywna”.
– Doświadczyliśmy już wielu represji, ale czegoś takiego jeszcze nie było – dodała.
Jak podkreśliła dyrektorka Biełsatu, represje wobec reporterek mają konkretny cel – zastraszenie mediów.
– Kaciaryna to bardzo znana dziennikarka, a Daria – to młoda, zupełnie nieznana osoba. Sygnał jest taki: zobaczcie, każdy może pójść siedzieć – powiedziała Romaszewska-Guzy. – My w tej sytuacji możemy zrobić tylko jedno – pracować dalej i pokazywać, że te groźby nie przyniosły skutku.
Oprócz oczekujących na rozprawę dwóch dziennikarek Biełsatu, jeszcze trzech naszych współpracowników jest podejrzanych w sprawie karnej. W ub. roku dziennikarze naszej telewizji byli zatrzymywani 162 razy, a zatrzymaniom regularnie towarzyszyła konfiskata sprzętu. 26 dziennikarzy aresztowano, z czego sześcioro dwukrotnie, a jednego trzykrotnie. Łącznie daje to 34 areszty administracyjne. Za kratami nasi koledzy spędzili 392 dni. Siedmioro spośród aresztowanych padło ofiarą przemocy fizycznej z rąk służb bezpieczeństwa. Tylu też w następstwie zatrzymania wymagało hospitalizacji. Również w 2020 r. dziennikarze Biełsatu zapłacili grzywny o równowartości 26 353,44 USD.
cez/belsat.eu wg PAP, inf.wł.