Dialog ze schizofrenikiem. Co oznacza oferta Rosji dotycząca powrotu do negocjacji

Przewodnicząca Rady Federacji Walentyna Matwijenko podczas spotkania szefów parlamentów państw G20 wezwała swoich ukraińskich kolegów do negocjacji. Powiedziała, że „zewnętrzne przywództwo” Ukrainy ponosi winę za brak porozumienia stron w pierwszych miesiącach po rozpoczęciu wojny, gdy delegacje Rosji i Ukrainy spotkały się w Stambule. Osoba daleka od polityki mogłaby odebrać ten apel od rosyjskiego urzędnika jako gest dobrej woli: w końcu rozmowa jest lepsza niż walka

Mogłaby, gdyby zaledwie kilka dni przed tym apelem o negocjacje wyższa izba rosyjskiego parlamentu pod przewodnictwem Walentyny Matwijenko nie zatwierdziła jednogłośnie aneksji terytoriów ukraińskich, gdyby Matwijenko nie przewodniczyłaby zarówno tej sesji jak i poprzednim – tych, podczas których Władimir Putin uzyskał zgodę Rady Federacji na użycie wojsk rosyjskich na Ukrainie. Trudno więc nie zgodzić się z sekretarzem ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ołeksijem Daniłowem, który poradził Matwijenko, by nie myślała o porozumieniach pokojowych, lecz o pokucie wobec zdradzonej ojczyzny (przewodnicząca Rady Federacji pochodzi z Ukrainy) i o linii obrony w Hadze.

Jest oczywiste, że Matwijenko raczej nie potraktuje poważnie tej rady Daniłowa. Jak każdy inny przedstawiciel rosyjskiego establishmentu jest pewna swojej bezkarności. A inicjatywa przeprowadzenia rozmów to kolejna polityczna prowokacja, a nie poważna propozycja. Matwijenko pracuje nad nową agendą Kremla, której sens jest prosty: anektujemy wasze terytorium, bombardujemy, niszczymy, atakujemy dronami i wzywamy do konstruktywnego dialogu. A jeśli nie chcecie z nami rozmawiać, to jesteście podżegaczami wojennymi.

Opinie
Na urodziny Putina
2022.10.07 12:38
Walentyna Matwijenko na paradzie wojskowej w Moskwie, Rosja.
Zdj. Pavel Golovkin / AFP / East News

I to jest oczywista schizofrenia polityczna, która przejawia się niemal we wszystkim. Do dziś Moskwa nie potrafi nawet powiedzieć, w jakich granicach faktycznie zaanektowała zagarnięte regiony – w granicach administracyjnych regionów czy w granicach faktycznej okupacji. Przedstawiciele rosyjskiego ministerstwa obrony stwierdzili, że okupowany obwód chersoński nie został przyłączony do Rosji samodzielnie, lecz razem z okupowanymi powiatami obwodu mikołajowskiego. Nie ma co szukać tu logiki prawnej – w decyzjach o aneksji terytoriów ukraińskich jej po prostu nie ma. Ale Putin kiedyś chciał, żeby wszystko było „porządne”, przynajmniej z jego własnego punktu widzenia. Teraz rozpaczliwie kombinuje, próbując przykryć militarne porażki decyzjami politycznymi.

Opinie
Uświęcona kradzież. Jak Putin pozbawił Rosję uznawanych granic
2022.10.01 12:24

Ale nawet to zamieszanie prowadzi do nowej schizofrenii: zaraz po tym, jak wysechł atrament pod dekretami ogłaszającymi powstanie „nowych podmiotów Federacji Rosyjskiej”, wojska rosyjskie opuściły Łyman, miasto rzekomo przyłączone do Rosji. I miejscowości obwodu chersońskiego, zdaje się, też zostały zaanektowane. Putin i jego sekretarz prasowy Dmitrij Pieskow beznamiętnie deklarują, że „wszystko zostanie zwrócone”. Nie jest to jednak przejaw zdrowego rozsądku. Putin ukradł terytorium po to, by szantażować Ukraińców akceptacją utraty przynajmniej części własnej ziemi. Gdy Kreml nabrał przekonania, że szantaż nie przynosi pożądanego efektu, zwrócił się ku groźbom użycia „każdej broni” – rozumiemy jakiej – oraz propozycji wznowienia negocjacji.

To właśnie ta obsesyjna chęć zabijania i rozmawiania jednocześnie czyni z Putina niebezpiecznego maniaka, gotowego zrobić wszystko, by osiągnąć własne cele. To, że w ósmym miesiącu wojny jesteśmy w stanie politycznej schizofrenii, było dość przewidywalne: porażki militarne i brak środków z pewnością doprowadziły Putina do temperatury wrzenia i szaleństwa. Pytanie tylko, jaka będzie cena tego szaleństwa dla Ukrainy i świata.

Witalij Portnikow dla vot-tak.tv/belsat.eu

Więcej tekstów autora w dziale Opinie

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności