Czy na Ukrainie zostanie zablokowany Telegram? Eksperci mówią nam o nowej ustawie medialnej


25 marca do Rady Najwyższej Ukrainy trafił projekt ustawy o zmianach w regulacji działalności platform ogólnego dostępu do informacji. Przede wszystkim chodzi o Telegram, który w warunkach wojny stał się głównym źródłem informacji dla wielu Ukraińców. Autorzy projektu określają Telegram jako „rosyjską sieć” i chcą zablokować dostęp do platformy instytucjom państwowym, jeśli informacje na temat tego, do kogo należy Telegram, okażą się „nieprzejrzyste”.

kto to, gdzie jest siedziba, Telegram, Paweł Durow, Pawieł Durow, Telegram, wojna na Ukrainie, do kogo należy, z jakiego kraju jest Telegram, czy Telegram jest rosyjski, portal społecznościowy, co to, informacje zakaz, Ukraina, Rosja, Zjednoczone Emiraty Arabskie
Rosyjski informatyk i biznesmen Paweł Durow, twórca i właściciel Telegramu.
Zdj: TechCrunch, Wikimedia Commons, CC

Reporter naszego rosyjskojęzycznego portalu Vot Tak porozmawiał z jednym z autorów projektu ustawy i ekspertami o tym, jak proponowane ograniczenia mogą wyglądać w praktyce i czy zmiany mogą wpłynąć na ukraińskich użytkowników.

Naród Telegramu

Inicjatorem projektu ustawy jest grupa deputowanych reprezentujących kilka partii, w tym partię rządzącą – Sługę Narodu. Choć sama nazwa Telegram nie pada bezpośrednio w tekście ustawy, jej autorzy nie ukrywają, że projekt ma na celu uregulowanie działalności tego komunikatora. Jak się okazuje, jego działalność nie jest regulowana przez obowiązującą na Ukrainie ustawę o środkach masowego przekazu. Jednocześnie dla 72 proc. Ukraińców Telegram jest głównym źródłem informacji. Użytkownicy czerpią je z kanałów tematycznych i grup.

Wiadomości
Popularny rosyjski portal społecznościowy na unijnej liście stron z piracką zawartością
2020.12.16 08:53

Pełnowymiarowa rosyjska inwazja na Ukrainę stała się silnym impulsem do rozwoju ukraińskich treści w aplikacji i wzrostu liczby nowych użytkowników wśród obywateli tego kraju. Jak pokazuje badanie z września 2023 roku, po 24 lutego 2022 roku pod względem popularności wśród Ukraińców kanały na Telegramie po raz pierwszy pozostawiły w tyle zarówno tradycyjne media, jak i inne źródła informacji w Sieci.

Odpowiadając na pytanie „Skąd zazwyczaj czerpie Pani/Pan informacje o bieżących wydarzeniach?” z możliwością wyboru do trzech głównych źródeł, 44 proc. respondentów wskazało kanały na Telegramie, które wyprzedziły telewizję o 1 proc., kanały YouTube o 8 proc. i internetowe serwisy informacyjne o 10 proc.

Wiadomości
Rosja zakazuje reklam na Youtube
2024.02.28 14:00

W sumie wykorzystanie komunikatorów na Ukrainie od początku wojny wzrosło ośmiokrotnie. Większość ukraińskich kanałów, które mają ponad milion subskrybentów (takich kanałów jest ponad 15) zajmuje się wiadomościami i informacjami na temat wojny.

W skali globalnej ukraińscy użytkownicy Telegramu są drudzy po Rosjanach, jeśli weźmiemy pod uwagę aktywność w komunikatorze. Pod względem liczby utworzonych kanałów Ukraina zajmuje trzecie miejsce na świecie (7,5 proc. całkowitej liczby), ustępując jedynie Rosji i Uzbekistanowi. Prezydent Wołodymyr Zełenski wśród obecnych światowych liderów zajmuje pierwsze miejsce pod względem liczby subskrybentów (788 tys.). Swoje oficjalne kanały w komunikatorze ma większość jednostek Sił Zbrojnych Ukrainy zaangażowanych w działania na froncie, a także wiele instytucji państwowych.

Problem dla bezpieczeństwa narodowego

Na Ukrainie od dawna toczą się dyskusje o potrzebie uregulowania Telegramu, który w czasie wojny stał się nie tylko środkiem informacji, ale także dezinformacji – agendę informacyjną tworzą kanały, z których część jest anonimowa. Z ich pomocą można wrzucić dowolną informację, która poprzez udostępnianie dociera nawet do setek tysięcy użytkowników. Telegram stał się idealną platformą dla publikacji treści zablokowanych na Ukrainie za działalność prorosyjską, a ukraińskie władze nie są w stanie ograniczyć do nich dostępu.

Szefowa ukraińskiej Narodowej Rady Telewizji i Radiofonii Ołha Herasimiuk jesienią 2023 roku stwierdziła, że kwestia komunikatora jest „bardzo trudnym tematem” i zwróciła uwagę na sukcesy Rosjan w działaniach na tej platformie. Mniej więcej w tym samym czasie ukraińscy ustawodawcy przystąpili do opracowywania mechanizmów, które pozwoliłyby im ograniczyć możliwość korzystania z Telegramu w przypadkach, gdy następuje szkoda dla interesów państwa.

Jednocześnie nie ustały próby porozumienia się z właścicielami Telegramu. Na początku marca 2024 roku przedstawiciel platformy Remy Wong potwierdził, że otrzymał od władz ukraińskich listę kanałów, co do których pojawiły się wątpliwości. Teraz, jak powiedział, lista jest analizowana. Na podstawie wyników kontroli możliwe będzie podjęcie działań „przeciwko wszelkim treściom naruszającym warunki korzystania z usług Telegramu”

Z kolei szef komisji rosyjskiej Dumy Państwowej ds. młodzieży, Artiom Mietielejew, powiedział 28 marca, że administracja komunikatora i jego założyciel Paweł Durow szybko reagują na incydenty i współpracują z rosyjskimi organami ścigania, niezwłocznie blokując zakazane treści, w tym kanały.

Wiadomości
Paweł Durow pomoże Białorusinom. Telegramem
2020.08.11 01:13

Jak mówi Wong, Telegram został stworzony specjalnie w celu ochrony użytkowników przed rosyjską inwigilacją, więc Ukraińcy mogą z niego korzystać bez obawy o bezpieczeństwo swoich danych osobowych. Niemniej jednak problem wyeliminowania wpływów informacyjnych Rosji pozostaje nierozwiązany.

Podczas tegorocznego Kyiv Stratcom Forum 2024 Szef Głównego Zarządu Wywiadu (HUR) Ministerstwa Obrony Ukrainy, Kyryło Budanow, stwierdził, że Telegram „stanowi problem z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego”. Jednocześnie powiedział, że jest to „kij o dwóch końcach” – komunikator może mieć destrukcyjny wpływ na procesy zachodzące na Ukrainie, ale może być również wykorzystany, by „docierać do ludzi na okupowanych terytoriach”.

Nie zakazywać, a zachęcać do współpracy

Wynikiem pracy ukraińskich parlamentarzystów był zaprezentowany niedawno przez grupę deputowanych projekt ustawy, którego treść można podsumować w trzech głównych punktach. Po pierwsze, administracja poszczególnych komunikatorów musi reagować na rozpowszechnianie za pomocą ich platform zasobów informacyjnych zabronionych dla wszystkich internetowych – pornografii, propagandy narkotyków, gloryfikacji nazizmu, usprawiedliwiania rosyjskiej agresji itd.

Po drugie, platformy są zobowiązane do ujawnienia organom państwowym swojej struktury własnościowej i źródeł finansowania. Po trzecie, jeśli struktura własnościowa lub źródła finansowania platformy zostaną uznane za nieprzejrzyste, nie będzie ona mogła być wykorzystywana przez struktury państwowe i finansowe Ukrainy, a także urzędników.

Jeśli ustawa zostanie przyjęta, administracja platform będzie musiała zapewnić obecność swojego przedstawiciela na Ukrainie – poprzez niego rozwiązywane będą wszystkie spory. Z ograniczeń i zakazów wyłączone są struktury siłowe, w tym Siły Zbrojne Ukrainy. Dlatego nawet jeśli Telegram zostanie uznany za „nieprzejrzystą” platformę, Siły Zbrojne Ukrainy i HUR nadal będą mogły z niego korzystać bez ograniczeń.

Według jednego z inicjatorów ustawy, Mykyty Poturajewa, z którym rozmawiał Vot Tak, celem projektu jest pobudzenie chęci kierownictwa firm – twórców popularnych komunikatorów i sieci społecznościowych do budowania cywilizowanych relacji z państwem ukraińskim.

– Ta ustawa jest w zasadzie taką jeszcze okrojoną wersją już istniejącego prawa europejskiego – Aktu o usługach cyfrowych (DSA). Wiele przepisów zostało zaczerpniętych właśnie stamtąd, ponieważ wcześniej czy później jej odpowiednik zostanie wprowadzony na Ukrainie. Dokończymy dostosowywanie naszego ustawodawstwa do ustawodawstwa europejskiego, a zatem w pewnym momencie będziemy mieli pełny odpowiednik DSA – powiedział deputowany, reprezentujący rządzącą frakcję Sługa Narodu.

Poturajew podkreślił, że władze w Kijowie dość efektywnie współpracują z przedstawicielami większości firm objętych nową ustawą – Facebooka, Instagrama, Google’a czy YouTube’a. Jednak komunikacja z Telegramem pozostaje bardzo słaba, prawie zerowa. Główna siedziba firmy Telegramu obecnie mieści się w Dubaju, stolicy Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

Jednocześnie, jak dodał polityk, przedstawiciele firmy znacznie łatwiej znajdują wspólny język z rosyjskimi władzami – na przykład w przypadku wyłączenia kanałów opozycyjnych podczas ostatnich protestów w rosyjskim Baszkortostanie (Baszkirii).

Analiza
Masowe protesty w Baszkirii. Czy to krok do rozpadu Rosji?
2024.01.20 13:04

Niemniej jednak nie ma mowy o całkowitym blokowaniu Telegramu na terytorium Ukrainy – nie ma takich przepisów w nowym projekcie ustawy i nie ma warunków wstępnych, by takie zapisy miały się pojawić.

– Nie stawiamy sobie za zadanie zablokowania go. Chcemy przede wszystkim stworzyć warunki do dialogu. Rosyjskie media wyłączyliśmy. Telegram twierdzi, że nie jest rosyjski, że nie jest pod kontrolą rosyjskiego rządu. Ja mam prawo w to wątpić. Są ku temu pewne podstawy. Ale w porządku, skoro mówią, że nie jest rosyjski, to niech z nami współpracują, komunikują się z nami. Wtedy nie będziemy mieć do nich żadnych pretensji. Jednak obecnie Telegram pozostaje oczywiście największą platformą rozpowszechniania wywrotowych antyukraińskich kampanii i dezinformacji – podkreślił Poturajew.

By nie powtórzyć losu VKontakte

Ukraiński ekspert ds. cyberbezpieczeństwa Kostiantyn Korsun w rozmowie z Vot Tak zauważa, że wpływ rosyjskich kanałów Telegram na Ukraińców jest znaczący. Jego zdaniem komunikator jest pełen kanałów, które celowo lub nie zdając sobie z tego sprawy, są zaangażowane w rosyjskie operacje specjalne – rozpowszechnianie fałszywych informacji i manipulacji. Ekspert uważa, że może być w to zaangażowana co najmniej połowa kanałów regularnie czytanych przez ukraińskich użytkowników, dla których Telegram stał się w ostatnich latach głównym źródłem informacji.

Jednak według Korsuna celem projektu ustawy o regulacji działalności platform powszechnego dostępu do informacji nie jest zablokowanie komunikatora, ale zaprzestanie wykorzystywania go przez przedstawicieli ukraińskich władz jako oficjalnego środka komunikacji.

– Teoretycznie Telegram może podzielić los VKontakte (rosyjska sieć społecznościowa zablokowana na Ukrainie od 2017 roku; została stworzona przez Pawła Durowa, ale władze mu ją odebrały – belsat.eu), z którego przed rosyjską agresją korzystała duża liczba Ukraińców. Mamy techniczne środki do blokowania stron internetowych i sieci społecznościowych. Ja uważam tę metodę za nieskuteczną, to zły pomysł. Jeśli jednak administracja Telegramu będzie dalej odmawiać dialogu, nie wykluczam takiego scenariusza – zaznaczył ekspert.

Szef Ukraińskiego Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji Andrij Kowalenko, również stwierdził, że nie ma mowy o blokowaniu Telegramu na Ukrainie lub ograniczaniu dostępu do niego zwykłym obywatelom kraju.

– Czytanie mediów czy używanie platformy do komunikowania się i przesyłanie poufnych dokumentów to dwie różne rzeczy. Proukraińskie media na Telegramie wypchnęły prorosyjskie kanały z naszej przestrzeni informacyjnej. Jest to ważny element bezpieczeństwa informacyjnego. Musimy tylko w rozsądny sposób współpracować z tymi mediami, aby chronić kraj przed wrogimi wrzutkami (jednorazowymi aktami celowej dezinformacji – belsat.eu) – napisał Kowalenko na swoim kanale w Telegramie.

Dyrektor Stowarzyszenia Ochrony Internetu Mychajło Kłymarew uważa, że istnieją inne sposoby wpływania na to, jakich treści nie zobaczą użytkownicy Telegramu zarejestrowani na ukraińskie numery telefonów. Jeśli Kijów dostarczy zarządowi Telegramu listę kanałów niepożądanych dla ukraińskich użytkowników, całkiem realne jest ograniczenie dostępu do nich w razie potrzeby.

– Dla ukraińskich użytkowników, których numery zaczynają się od +380 [numer telefonu podaje się podczas rejestracji w komunikatorze], można by było to zrobić. Durow ma dobry, skuteczny zespół. Jestem pewien, że jeśli takie zadanie zostanie przed nim postawione, sprawa zostanie rozwiązana dość szybko. Inną kwestią jest to, czy zarząd firmy będzie chciał to zrobić – uważa Kłymarew.

Wiadomości
Rosja. Z-propaganda masowo traci odbiorców
2024.01.03 16:42

Według jednego z autorów ustawy, Mykyty Poturajewa, Rada Najwyższa Ukrainy będzie potrzebowała co najmniej dwóch miesięcy, by przyjąć ustawę. Chociaż, jak dodaje przedstawiciel partii rządzącej, ostatnie informacje z rosyjskiej Dumy Państwowej o współpracy Telegramu z rosyjskimi organami ścigania mogą przyspieszyć proces decyzyjny w Kijowie.

Iwan Łysiuk/ vot-tak.tv, ksz/ belsat.eu

Aktualności