Specjalnie dla Vot-tak.tv, rosyjskojęzycznego portalu Biełsatu, korespondent Wasilij Krestianinow relacjonuje, co dzieje się w centrum Ałmaty opanowanym przez uzbrojone grupy ludzi.
Na dworcu kolejowym w Ałmaty, na który przyjechałem, w ogóle nie było ani jednego mundurowego. Nie działają hotele i wszystkie sklepy sieciowe, nie można też wypłacić pieniędzy z bankomatów. Nadal płoną niektóre centra handlowe, takie jak Asia Park. Akimat (siedziba władz miejskich) i budynek administracji prezydenta również płoną. Ugaszono budynek kazachskiego państwowego kanału telewizyjnego.
Każde skrzyżowanie w centrum miasta jest zaśmiecone łuskami od nabojów myśliwskich. Na centralnych ulicach Ałmaty stoją dziesiątki spalonych samochodów, niektóre z nich wciąż zawierają zwłoki ludzi, których nikt nie zabiera. Mieszkańcy, jak twierdzą, nie liczą już na pomoc służb ratowniczych.
Dziś w mieście sam widziałem przypadki grabieży – miejscowi rabują stacje benzynowe, czerpiąc benzynę wiadrami z podziemnych zbiorników. I od razu przelewają ją do kanistrów, a nawet plastikowych butelek. W niektórych dzielnicach miasta nadal ludzie biegają w panice – dzieje się tak np na Placu Niepodległości, w pobliżu centralnego komisariatu policji oraz w dzielnicy Kalkaman. Przy wjeździe do miasta zorganizowano punkty obronne, w których dyżurują policjanci i wojskowi.
Udało mi się zobaczyć też, jak wygląda grabienie centrum handlowego na obrzeżach miasta przy szosie w kierunku Biszkeku. Atak usiłowali powstrzymać członkowie drużyn samoobrony – zaangażowani obywatele, którzy starają się chronić różne inne budynki użyteczności publicznej. Specjalnie nawet prosili mnie, żebym sfotografował rabusiów. Wydaje się, że większość z tych ochotników to pobożni muzułmanie, którzy starają się apelować do uczuć religijnych napastników:
– Nie popełniaj grzechu! Dzisiaj jest piątkowy namaz (modlitwa – Belsat.eu), święty dzień! – krzyczeli.
Po mieście jeździ wiele skradzionych samochodów. Szczególnie zapamiętałem moment, kiedy, prowadzony przez nastolatków, jeep na przebitych oponach, próbował wyważyć drzwi jednego z centrów handlowych. Zgromadzony w pobliżu tłum obrzucił go jednak kamieniami.
Panuje wrażenie, że w Ałmaty zapanowała absolutna anarchia, funkcjonariusze bezpieczeństwa kontrolują tylko niektóre obiekty w centrum miasta. Przez cały dzień nie zauważyliśmy żadnych aktywistów ani protestujących – tylko przestraszonych ludzi na ulicach.
Wśród mieszkańców często pojawia się opinia, że za protestami stoi Muchtar Abljazow (zbiegły były minister energetyki i lider ruchu opozycyjnego Demokratyczny Wybór Kazachstanu – belsat.eu), a prowokatorzy znajdują się pod jego kontrolą.
Pomimo tego, że władze ogłosiły, że „oczyściły” miasto, dziś we wszystkich miejscach, w których odbywały się protesty, nie spotkałem ani jednego policyjnego patrolu. Na ulicach praktycznie nikogo nie ma: panuje cisza, rzadko przerywana strzałami i mgła, dzięki której widoczność nie przekracza 10 metrów.
Poprzedniej nocy widziałem kilka samolotów startujących z lotniska w Ałmaty, które wciąż jest zamknięte dla cywilów – nikt nie wie, kto w nich był i dokąd poleciały. Już podczas mojego nocnego wypadu zauważyłem punkt kontrolny – był tam jeden radiowóz, a obok niego sześciu “strażników”, którzy bardzo przypominali policyjnych tajniaków. Faktem jest, że noszenie teraz w mieście munduru policyjnego jest bardzo niebezpieczne.
Władze zapewniają, że sytuacja w Ałmaty stabilizuje się. Na przykład wczoraj mieszkańcy miasta otrzymali wiadomości sms z prośbą o śledzenie wiadomości na prorządowych portalach informacyjnych, takich jak 24.kz, baq.kz i stopfake.kz. Jednak nadal praktycznie nie funkcjonuje internet, o co władze zresztą obwiniają samych protestujących. Dostęp do Sieci został już przywrócony mediom państwowym.
Kilka godzin temu pojechałem do miejskiej kostnicy. Za płotem stali policjanci. Kiedy pod budynek wjechały dwa radiowozy, ludzie, którzy z nich wyszli, byli krzykiem zmuszeni do opuszczenia pistoletów maszynowych i trzymania rąk na widoku. Dopiero po sprawdzeniu dokumentów i upewnieniu się, że przybyli to prawdziwi policjanci, zostali oni wpuszczeni do budynku.
Według lokalnych władz Rosjanie, którzy przebywają w Ałmaty, wkrótce będą mogli opuścić kraj i wrócić do domu. Zbiórka obywateli Rosji rozpocznie się 9 stycznia o godzinie 14:00 w pobliżu lotniska w Ałmaty.
jb/ belsat.eu wg vot-tak.tv