Na urodziny Putina

Siedemdziesiąt lat kończy w osamotnieniu i strachu otoczony armią ochroniarzy, sobowtórów i dworem który zastanawia się, jak się go pozbyć. Miał odbudować imperium, a tymczasem jego wojska desperacko walczą o utrzymanie się w Nowej Kachowce, a Rosja znalazła się w ruinie i izolacji.

Ukraińcy boją się dzisiejszego piątku. Uważają, że Putin i jego ludzie wierzą w magię liczb i symbolikę dat. Dlatego potężnie atakowali rakietami ukraińskie miasta w dzień niepodległości Ukrainy i inne święta. Również i dziś spodziewają się wzmożenia uderzeń na swoje miasta. A dziś jest święto ważne dla Kremla: siedemdziesiąte urodziny Władimira Putina. Zaraz po Stalinie jest najdłużej rządzącym przywódcą kremlowskim we współczesnej historii.

Oceniając uczciwie, Putin stworzył epokę. Swoją własną epokę w historii Rosji. Nie wywodząc się z biurokratycznej elity, a ze średniego szczebla personelu służby bezpieczeństwa, zaszedł na szczyt. Pociągając za sobą ku władzy całą armię jemu podobnych funkcjonariuszy wszelakich służb rozległego państwa policyjnego i mafijnego. W przypadku Putina nie jest dziś istotna historia i to, jak zaczynał. Jego urodziny to dobry czas na refleksję, jak kończy. A kończy w szalonym ciągu specyficznego zugzwangu. Tak w szachach określa się rozgrywkę w której każdy kolejny ruch tylko pogrąża gracza jeszcze bardziej i nie ma on już ucieczki przed nieuchronną klęską.

Wiadomości
Putin kończy 70 lat. Od młodocianego gangstera i szpiega do prezydenta i wojennego agresora
2022.10.07 12:30

Czy przyjdzie Szojgu?

Putin różnie świętował urodziny. Najczęściej rzecznik Dmitrij Pieskow zapewniał, że Władimir Władimirowicz spędzi ten dzień w pracy, lub co najwyżej skromnie świętując w kameralnym gronie najbliższych. Tak się złożyło, że najczęściej Putin swoje urodziny spędzał w rodzinnym Petersburgu. A jego kameralnym towarzystwem najbliższych była Walentina Matwijenko (obecna przewodnicząca Rady Federacji), szefowie służb i urzędnicy. Bywało, że Putin świętował za granicą. Swoje pięćdziesiąte urodziny obchodził np. w Kiszyniowie. A sześćdziesiąte pierwsze na indonezyjskim Bali, podczas szczytu państw Azji Południowo-Wschodniej. Bywało, że od rana na Kremlu dzwoniły telefony z życzeniami od prezydentów, premierów, a nawet monarchów z całego świata. Ale to stare czasy. Urodziny na Bali w 2013 roku były ostatnimi spędzonymi za granicą.

Wiadomości
Grupa rosyjskich żołnierzy uciekła z Chersonia na Krym. Są uzbrojeni i niebezpieczni
2022.10.06 18:01

Rok później, 7 października, Putin zaszył się w syberyjskiej głuszy. Telefonów z życzeniami też było mniej. Coraz mniej każdego roku. Nic dziwnego. Bo wtedy, w 2014 roku, Putin zdjął ostatnią maskę prezydenta może autorytarnego, ale respektującego z trudem reguły współżycia międzynarodowego. Dokonał agresji na Ukrainę oraz aneksji Krymu i pośrednio części Donbasu. Owszem, Putin zrzucał maski i dużo wcześniej. Kiedy grzmiał, że NATO okrąża Rosję, snuł wizje odbudowy ZSRR, masakrował Czeczenię, czy atakował Gruzję, albo dławił opozycyjne protesty i mordował oponentów w Rosji i poza nią. Jednak Krym był cezurą. Po nim urodziny Putina były coraz smutniejsze. Z życzeniami dzwonił Silvio Berlusconi, czy Binjamin Netanjahu. Potem już tylko Wiktor Orban, Aleksander Vucić, no i oczywiście Alaksandr Łukaszenka i szereg liderów państw wciąż sympatyzujących mniej lub bardziej z Rosją. W ostatnich latach Putin wolał w urodziny być sam i w towarzystwie najbardziej zaufanych. Trzy lata temu odbył np. razem z Siergiejem Szojgu wędrówkę po tajdze w rodzinnym regionie ministra obrony – Tuwie. Czy w tym roku na urodziny Putina przyjdzie Szojgu?

Nobel na prezent

Raczej nie. Minister obrony jest na cenzurowanym. Wojna uruchomiła w kremlowskiej elicie podskórne konflikty i tarcia. Coraz bardziej widoczne. Owszem, można zakładać, że część z wypuszczanej do mediów krytyki armii i jej dowództwa to rodzaj gry i mistyfikacji prowadzonej przez służby. Po to choćby, by kanalizować nastroje niezadowolenia, utrzymywać je pod kontrolą i ujawniać zwolenników krytyki Kremla. A jednak tak trudno wytłumaczyć ostre nieraz uderzenia w resort obrony i sztab armii, choćby ze strony Ramzana Kadyrowa, czy właściciela prywatnych firm wojskowych Jewgienija Prigożyna i jego koncernu medialnego, wpływowego zwłaszcza w środowiskach radykalnych oraz na prowincji. Trudno uznać za normalną sytuację, kiedy Margarita Simonjan, diva propagandy i szefowa państwowej stacji RT od początku wprowadzonej przez Putina mobilizacji niemal codziennie krytykuje ową mobilizację. I wzywa do wstrzymania poboru do wojska różnych grup społecznych.

Wiadomości
„Jeszcze możecie uratować Rosję”. Minister obrony Ukrainy apeluje do rosyjskich wojskowych
2022.10.07 12:20

Nie jest normalne, że przywódca Czeczenii apeluje o dymisję i sąd dla konkretnych generałów polowych rosyjskiej armii walczącej na Ukrainie. Dalekie od standardów państwa Putina jest, że w mediach pojawia się otwarta krytyka działań armii. Nie jest to oczywiście krytyka antywojenna. Przeciwnie, najczęściej są to apele o jeszcze bardziej brutalną wojnę, o większe zaangażowanie armii, a nawet o jądrową apokalipsę. Jest wielce prawdopodobne, że w ten sposób kremlowskie służby radykalizują opinię publiczną. Możliwe też, że jakaś kremlowska koteria po prostu kreuje narrację o nieudolnym ministrze obrony i dowództwie armii, by w pewnym momencie zrzucić na nich odpowiedzialność za nieudaną wojnę na Ukrainie.

Możliwe, że sznur dla Szojgu plecie i sam Putin. Tak czy inaczej, Szojgu byłby dziś na imprezie Putina raczej nieproszonym gościem. Owszem, z życzeniami ustawi się cały sznur notabli. Będą huczne pozdrowienia z Czeczenii od Ramzana Kadyrowa. Jeśli będzie bal, to raczej taki, przypominający ostatnią imprezę na Titanicu. Niby zagra orkiestra, ale goście, zwłaszcza ci z towarzyskiej śmietanki, już się będą rozglądali nerwowo za szalupami ratunkowymi. Putin nie dostanie też żadnego cieszącego go prezentu. Na pewno nie będzie nim kolejny raport z frontu o utraconych wsiach w obwodzie chersońskim i Donbasie. Ani wieści z armii, że dla mobilizowanych żołnierzy brakuje zimowej odzieży i sprzętu. No, chyba że dworscy potakiwacze postarają się, by w ten wyjątkowy dzień Putin nie słyszał złych wieści. Tylko że to nie jest możliwe. Wystarczy, że włączy telewizor.

Jeśli włączy jakikolwiek kanał, poza rosyjskim, dowie się, jaki prezent sprawił mu dziś Komitet Noblowski. Przyznał pokojową nagrodę Nobla dla Alesia Bialackiego, Stowarzyszenia Memoriał i ukraińskiej organizacji Centrum Wolności Obywatelskich. Dla Putina to prezent-koszmar. To brutalna ocena jego polityki. Uznanie dla tych, którzy walczą o prawdę i potępienie dla Rosji Putina i Białorusi Łukaszenki. I ostrzeżenie. Bo nagrodę dostali ci, którzy badali i zbierali informacje o zbrodniach przeciw człowiekowi i jego prawom. A to znak, że i w przyszłości świat będzie badał i sądził dzisiejsze zbrodnie Putina na Ukrainie.

Wiadomości
Białoruski obrońca praw człowieka Aleś Bialacki, rosyjski Memoriał i ukraińskie Centrum Wolności Obywatelskich laureatami Pokojowej Nagrody Nobla
2022.10.07 11:27

Michał Kacewicz/ belsat.eu

Inne teksty autora w dziale Opinie

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności