Alaksandra Patrasajewa została oskarżona o udział w zamieszkach. Dziewczyna nie przyznała się do winy i zapewniała, że w nocy z 10 na 11 sierpnia wyszła na ulicę, by udzielać pierwszej pomocy ofiarom OMONu.
Alaksandra Patrasajewa ma 21 lat. Urodziła się na wsi w pod Wilejką. W wieku 6 lat została zupełną sierotą. Wychowała się w domu dziecka.
Dziewczyna została zatrzymana w nocy z 10 na 11 sierpnia w Mińsku. Przez Białoruś przetaczały się wtedy masowe protesty przeciwko sfałszowaniu wyborów prezydenckich i milicyjnej brutalności. Patrasajewa wyszła na ulice z zamiarem udzielania pomocy medycznej ofiarom milicji. Miała ze sobą maskę gazową, bandaże i wodę utlenioną. W okolicach supermarketu Ryga w Mińsku dostała się pod ostrzał i wpadła w ręce milicjantów.
Spędziła trzy dni w areszcie przy ul. Akreścina, gdzie jak relacjonowała, przeżyła prawdziwe tortury. Była poniżana, grożono jej gwałtem. Według jej relacji musiała stać godzinami nago w niewygodnej pozycji twarzą do ściany i jednocześnie była bez przerwy bita przez funkcjonariuszkę. Z aresztu wyszła za śladami pobicia na nogach i zerwanymi ścięgnami. Trafiła do szpitala, gdzie założono jej gips. 16 października ponownie ją zatrzymano – pod zarzutem karnym uczestnictwa w zamieszkach. Od tego czasu przebywała w areszcie w Mińsku i została uznana przez obrońców praw człowieka za więźniarkę polityczną.
Pomocnik prokuratora dzielnicy Maskouski Rajon Fiodar Sinicki oskarżył dziewczynę o czynny udział w zamieszkach. Alaksandra nie przyznała się do winy, jednak sędzia Wolha Małaszenka skazała ją na trzy lata aresztu domowego, tzw. chemii domowej. Oznacza to, że skazana będzie mogła w tym czasie wychodzić jedynie do pracy w ściśle określonych godzinach i będzie kontrolowana przez milicjantów. Jeżeli funkcjonariusze nie zastaną jej w domu o wyznaczonym czasie, mogą skierować sprawę do sądu, a ten zamienić wyrok na karę więzienia.
jb/ belsat.eu