Rosyjska kolej namawia swoich pracowników do pójścia na wojnę


Według obrońcy praw człowieka i prawnik Aleksieja Tabałowa, szefostwo Rosyjskich Kolei Żelaznych otrzymało zadanie wysłania na wojnę z Ukrainą 10 tys. żołnierzy.

Tabałow zdobył dokument od przedstawicieli Kolei Wschodniosyberyjskiej. Głosi on, że Władimir Putin postawił zadanie kolei, by wyrekrutowały 10 tys. żołnierzy spośród swoich pracowników. W tekście zauważono, że podobny wniosek otrzymały inne duże przedsiębiorstwa w Rosji.

Zgodnie z treścią dokumentu przedstawiciele struktur wchodzących w skład Rosyjskich Kolei Żelaznych mają za zadanie przeprowadzać rozmowy zachęcające do wstąpienia do armii. Dokument podkreśla, by nie zmuszać ewentualnych kandydatów, rozmowy prowadzić ostrożnie, jednak nie odradzać uczestnictwa w wojnie. Nazwiska tych, którzy wyrażą zgodę, trafią do działów kadr – a stamtąd do wojskowych komend uzupełnień, które zajmą się właściwym werbunkiem.

Z dokumentu wynika, że dla chętnych przewidziano dwa typy umów. Pierwszy przewiduje skierowanie do jednostek frontowych i udział w walkach. Druga dołączenie do tzw. wojsk rezerwy bojowej, której żołnierze strzegą obiektów i biorą udział w przerzucaniu sprzętu.

W wypadku podpisania dowolnego kontraktu rosyjskie koleje zapewniają bezpłatny urlop i wypłatę 200 tysięcy rubli (ponad 15 tys. zł). Taką samą kwotę zapłaci Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej.

Wykonawcy przysługuje też wynagrodzenie w wysokości 200-300 tysięcy rubli (15-23 tys. zł w zależności od rodzaju umowy) oraz premie w wysokości od 150 do 180 tysięcy rubli (12-14 tys. zł). Po zakończeniu służby pracownik otrzyma kolejną pensję i otrzyma zaświadczenie o uczestnictwie działań wojennych. W przypadku obrażeń lub śmierci koleje obiecują gwarancje socjalne.

Aleksiej Tabałow powiedział rosyjskojęzycznemu portalowi Biełsatu Vot-Tak, że na razie nie kontaktowali się z nim kolejarze, których zmuszano do wyruszenia na front. Zaznaczył, że werbunek wśród pracowników dużych przedsiębiorstw nie jest nowością i jest to powszechna praktyka. Koleje rosyjskie nie odpowiedziały na prośbę redakcji Vot-Tak o komentarz.

Rosyjskie władze do dziś nie zdecydowały się na przeprowadzenie masowej mobilizacji żołnierzy potrzebnych na ukraińskim froncie. Jednak trwa szeroka akcja namawiania do zawierania kontraktów z armią. Ogłoszenia o rekrutacji wojskowych, a nawet ochotników do udziału w wojnie z Ukrainą wiszą w instytucjach miejskich, w przedszkolach i na tablicach ogłoszeniowych w kościołach. Niedawno w Petersburgu jeden z miejskich urzędników próbował szukać chętnych nawet w noclegowni dla bezdomnych.

Na razie braki na froncie są uzupełniane żołnierzami 40 batalionów ochotniczych – organizowanych przez poszczególne podmioty Federacji Rosyjskiej  Pierwsze doniesienia mówiły o batalionach organizowanych na obszarach zajmowanych przez mniejszości etniczne, tzn. ludność niesłowiańską. W Tatarstanie np. zapowiadano utworzenie dwóch batalionów, po 400 osób każdy. Podobne formacje pojawiły się w Baszkirii i Czuwaszji – dwóch republikach wchodzących w skład FR. Przygotowanie ochotników zapowiadały też władze Osetii Północnej i Czeczenii, republik na rosyjskim Kaukazie.

Media niezależne informowały także o batalionach formowanych w Kraju Nadmorskim i obwodzie amurskim na Dalekim Wschodzie, w Kraju Permskim, obwodach na Syberii: irkuckim i tiumeńskim; w obwodzie orenburskim, leżącym na pograniczu europejskiej i azjatyckiej części Rosji i w obwodzie czelabińskim na Uralu.

Radio Swoboda informuje, że jednostki takie powstają także w regionach w centralnej części kraju: obwodach niżnienowogrodzkim i kurskim oraz leningradzkim, którego głównym ośrodkiem jest Petersburg, drugie co do wielkości miasto Rosji. Na mikroblogach pojawiły się informacje o ćwiczeniach batalionów z Petersburga o nazwach “Kronsztad”, “Newa” i “Pawłowsk”.

W połowie lipca niezależny portal Ważnyje Istorii podał, że propozycję podpisania kontraktu z armią i wyjazdu na Ukrainę otrzymują osoby zarejestrowane jako bezrobotne. Potencjalnym chętnym obiecywano żołd w wysokości około 300 tys. rubli miesięcznie (ponad 23,3 tys. PLN) – podał portal, powołując się na osobę, która dostała taką propozycję w urzędzie pracy w Tatarstanie.

Wiadomo też o rekrutacji więźniów przez firmę najemniczą – tzw. grupę Wagnera. Kandydatom obiecywane jest ułaskawienie i wypłatę gotówki w przypadku śmierci. Według obrończyni praw więźniów Olgi Romanowej, na froncie zginęło już kilkuset więźniów, gdyż są oni traktowani jako mięso armatnie i wysyłani do niebezpiecznych zadań.

jb/ belsat.eu wg PAP, inf. własna

Aktualności