Co dzieje się w Uzbekistanie po stłumieniu protestów?


W Autonomicznej Republice Karakałpakstanu, która jest częścią Uzbekistanu, masowe protesty rozpoczęły się 2 lipca. Powodem niezadowolenia był projekt poprawek do Konstytucji Uzbekistanu, który nie przewiduje prawa autonomicznej republiki do oderwania się od Uzbekistanu, jak to jest zapisane w obecnej ustawie zasadniczej. Vot Tak – rosyjskojęzyczny portal Biełsatu – rozmawiał ze znanym kazachstańskim dziennikarzem Azamatem Majtanowem o sytuacji w Karakałpakstanie i jego stolicy Nukus po stłumieniu protestów przez uzbeckie siły bezpieczeństwa.

Jak powiedział Azamat Majtanow, powołując się na własne źródła na miejscu zdarzenia, od 4 lipca wszystkie protesty w Karakałpakstanie zostały okrutnie stłumione przez siły bezpieczeństwa. Na ulicach Nukusa jest sprzęt wojskowy oraz patrole piesze armii uzbeckiej, które mogą otworzyć ogień do każdego, kto bez ostrzeżenia wyjdzie z domu.

Jednocześnie funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa Narodowego (SNB) Uzbekistanu zatrzymują tych, którzy podczas protestów znaleźli się w polu widzenia kamer monitoringu, dronów czy funkcjonariuszy wywiadu w cywilnych ubraniach.

Majtanow powiedział, że zatrzymani, których są setki, są wywożeni do sąsiednich regionów Uzbekistanu. To samo dzieje się z ciałami zabitych protestujących. Według źródeł dziennikarza w Nukusie mogło zginąć 200-300 osób, podczas gdy władze uzbeckie twierdzą, że w trakcie tłumienia zamieszek zginęło 18 osób.

Wiadomości
18 osób zginęło, ponad 240 rannych w Uzbekistanie w protestach przeciwko zmianom w konstytucji
2022.07.04 14:59

– Wiele osób wciąż nie może odnaleźć swoich bliskich, którzy zniknęli po rozpędzeniu wiecu. Sytuację komplikuje brak dostępu do Internetu w całej republice – powiedział dziennikarz.

Według niego naoczni świadkowie rozpędzenia wiecu protestacyjnego twierdzą, że na tłum demonstrantów spadły z góry granaty lub inne ładunki wybuchowe.

– Albo zostały zrzucone z dronów, albo zostały wystrzelone gdzieś po paraboli – wyjaśnił Majtanow.

Zaznaczył, że protestujący i ich sympatycy są obecnie poszukiwani i przetrzymywani nie tylko w Uzbekistanie, ale także w sąsiednim Kazachstanie, gdzie istnieje znaczna diaspora z Karakałpakstanu

– Podczas protestów wielu Karakałpakstanczyków mieszkających w Kazachstanie nagrywało filmy ze słowami poparcia dla protestujących. Teraz pracownicy uzbeckich służb specjalnych wraz z kolegami z Kazachstanu poszukują i przetrzymują takich nieobojętnych ludzi. Niektórzy z nich są zabierani do Uzbekistanu, a niektórzy są po prostu zmuszani, by przed kamerą przeprosili i wycofali swoje słowa – powiedział Majtanow.

Według oficjalnej wersji doszło do próby przejęcia władzy, inspirowanej przez siły zewnętrzne. Jednocześnie liderzy i uczestnicy protestu mówią, że nie mieli dalekosiężnych planów, a sam wiec, od którego zaczęły się zamieszki, został dopuszczony przez lokalne władze.

Majtanow wyjaśnia, co się stało, mówiąc, że Taszkient nie wiedział o pozwoleniu na wiec, którego udzieliły władze stolicy Karakałpakstanu Nukus, a gdy dowiedziały się o tym władze uzbeckie, poleciły natychmiast przerwać imprezę. Potem rozproszenie protestujących szybko przekształciło się w starcia między demonstrantami a siłami bezpieczeństwa.

Dziennikarz i prawnik Dauletmurat Tażimuratow. Źródło zdjęcia: Telegram

Jednym z najkrwawszych epizodów tych starć było, według Majtanowa, zatrzymanie dziennikarza Dauletmurata Tażimuratowa, który był jednym z organizatorów wiecu 2 lipca. Protestujący próbowali chronić swojego przywódcę, a siły bezpieczeństwa otworzyły do ​​nich ogień, zabijając około 30 osób.

Sam Tażimuratow został ciężko pobity podczas aresztowania i obecnie jest w śpiączce. Inną osobą, którą władze, według Majtanowa, postanowiły wyznaczyć jako sprawcę tego, co się stało, był Murat Kamałow, przewodniczący Jogarka Kenes (Naczelnej Rady) Republiki Karakałpakstanu. Taszkient tymczasowo mianował na jego miejsce Dauletbaja Toremuratowa.

Wiadomości
Uzbekistan: Próba zniesienia autonomii Karakałpacji przerodziła się w masowe protesty
2022.07.03 13:06

Piotr Parchomienko/vot-tak.tv pj/belsat.eu

Aktualności