Ukraiński fotograf dokumentalista z Charkowa Pawło Dorohoj przez cały czas mieszka i pracuje w ostrzeliwanym rodzinnym mieście. Dziś do naszej redakcji wysłał taką wiadomość: “Mam za sobą seans gry w “Metro-2033”, tylko w prawdziwym życiu. Zszedłem do znanych mi na wylot stacji metra w centrum i trafiłem do innego świata”.
Pawło Dorohoj zszedł pod ziemię niedaleko zbombardowanej siedziby administracji obwodowej. Po obu stronach perony stacji zobaczył wyłączone pociągi, w wagonach których ludzie urządzili swoje tymaczasowe “mieszkania”.
– Niektórzy mieszkają tu już dziesiąty dzień, ktoś inny od doby. W tych wagonach ludzie nie tylko śpią. Oni tu gotują, piorą i suszą pranie, przechowują to, co udało im się ocalić, gdy uciekali z domów. Wydaje mi się, że te “martwe natury” opowiadają o ludziach więcej, niż sami byliby w stanie opowiedzieć o sobie.
– Próba nadania wagonowi metra choć odrobimy domowej przytulności jest przygnębiająca. Nie chcę, by ludzie tak żyli, choć poznałem tu cudowne osoby. Każda z nich jest warta tego, by stać się bohaterem filmu dokumentalnego. Tymczasem zegar na peronie pokazuje biegnące godziny, które nie czekają, jak to zwykle w metrze – opowiada o swoich zdjęciach Pawło.
O zasadach przebywania w charkowskim metrze opowiedziała nam wczoraj miejscowa dziennikarka Marija Malewska.
Sasza Alter, pj/belsat.eu