50 lat podboju przez Rosję europejskiego rynku gazu – od sukcesów Chruszczowa do porażki Putina cz. 2


Półwieczna historia dostaw rosyjskiego gazu do Europy z powodu wojny na Ukrainie dobiega końca. Podczas gdy przywódcy Rosji grożą UE blokadą gazową i szukają nowych rynków zbytu, państwa członkowskie Unii z niepokojem przygotowują się do zimy i w najbliższych latach zamierzają całkowicie zrezygnować z surowców z Rosji. Przedstawiamy historię dostaw rosyjskiego gazu do Europy – od momentu, gdy sowieckie władze uruchomiły gazociągi na Zachód aż po próby przerodzenia gazu w potężną broń polityczną przez putinowski reżim. Tekst ukazuje się w dwóch częściach.

Władimir Putin podczas przemówienia noworocznego.
Zdj. Wikimedia Commons
Historia
50 lat podboju przez Rosję europejskiego rynku gazu – od sukcesów Chruszczowa do porażki Putina cz. 1
2022.09.03 13:26

W szponach Kremla

W grudniu 2005 roku w małej rosyjskiej miejscowości Babajewo w obwodzie wołogodzkim rozpoczęto budowę gazociągu, który otrzymał nazwę Griazowiec-Wyborg. Budowa nie miała jednak na celu dostarczenia gazu do rejonu wyborskiego w obwodzie leningradzkim (Gazpromowi do dziś nie udało się tego zrobić) – Babajewo było miejscem realizacji pierwszej fazy zakrojonego na szeroką skalę projektu Nord Stream.

Aby dostawy do krajów Europy Zachodniej nie były już uzależnione od tranzytu przez Ukrainę, Gazprom zdecydował się na budowę gazociągu pod Morzem Bałtyckim, który połączyłby bezpośrednio rosyjski Wyborg i niemiecki Greifswald.

Zanim przystąpiono do budowy, przygotowania projektu trwały około 10 lat. Rosyjscy naukowcy badali możliwość budowy od 1997 roku. Wybudowanie gazociągu ze złoża do Wyborga w Rosji odbyło się bez problemów; schody zaczęły się, gdy władze rosyjskie musiały uzyskać zgodę na budowę gazociągu od państw bałtyckich – Szwecji, Danii, Finlandii i Niemiec.

Kontekst
Operatorem nowego rurociągu została specjalnie utworzona w tym celu w Szwajcarii spółka Nord Stream AG. 51 proc. jej udziałów posiada Gazprom, a pozostałe 49 proc. należy do francuskich, holenderskich i niemieckich spółek gazowych.

Nord Stream podzielił kraje na dwa obozy: Rosja wraz z Niemcami, Holandią i Francją forsowała projekt, bo był dla nich korzystny; Ukraina, jako główny kraj tranzytowy dla rosyjskiego gazu, odnosiła się do niego bardzo krytycznie. Pozycję Ukrainy wspierały Stany Zjednoczone – amerykański establishment natychmiast dostrzegł w gazociągu kolejną dźwignię, którą Władimir Putin może wykorzystać do wywierania presji na kraje europejskie.

Wiadomości
Gazprom zawiesza Nord Stream na czas nieokreślony. UE: to szantaż ze strony Kremla
2022.09.03 08:56

Przeciwko budowie gazociągu wystąpiła również Polska i państwa bałtyckie: Estonia na przykład kategorycznie odmówiła udziału w projekcie. Z kolei prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka nazwał Nord Stream „najgłupszym projektem Rosji” i zaproponował, aby zamiast niego położyć drugą nitkę gazociągu Jamał-Europa, która również przebiegałaby przez Białoruś. Jego słowa zostały odebrane na Kremlu jako potwierdzenie, że Nord Stream musi powstać.

9 kwietnia 2010 roku nad zatoką w pobliżu Wyborga zebrała się delegacja, którą w karelskich lasach trudno było sobie wyobrazić – na otwarcie gazociągu przybyli prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew, kanclerz Niemiec Angela Merkel, jej poprzednik Gerhard Schröder, który przewodniczył wówczas komitetowi akcjonariuszy Nord Stream AG, premier Holandii Jan Peter Balkenende, komisarz UE ds. energii Günther Oettinger oraz prezes Gazpromu Aleksiej Miller.

Podczas uroczystej ceremonii spawania dwóch rur, które symbolizowały połączenie europejskiej i rosyjskiej sieci gazowej, Dmitrij Miedwiediew wziął do ręki marker i napisał tylko jedno słowo – „Powodzenia”. Uczestnicy uroczystości zgodzili się, że Nord Stream to nowy punkt strategicznego partnerstwa między Rosją a UE, a rosyjskie media określały projekt jako „drugie okno na Europę”.

Dmitrij Miedwiediew pisze przesłanie na rurze podczas uroczystości oficjalnego rozpoczęcia budowy gazociągu Nord Stream, który połączy Rosję i Niemcy przez Morze Bałtyckie. Obwód Leningradzki, Rosja. 9 kwietnia 2010 roku.
Zdj. Vladimir Rodionov / TASS / Forum

8 listopada 2011 roku Nord Stream został oficjalnie uruchomiony: rola Ukrainy jako kraju tranzytowego natychmiast się zmniejszyła, ponieważ od tamtego momentu gaz mógł być dostarczany bezpośrednio do krajów zachodnich. Aby całkowicie zamknąć „kwestię ukraińską”, kierownictwo Gazpromu zdecydowało się na budowę dwóch kolejnych gazociągów: Nord Stream 2 i Turecki Potok. Ich działanie pozwoliłoby w zasadzie na wyłączenie Ukrainy z dostaw gazu do innych krajów europejskich.

Turecki Potok, który okrąża Europę od południa, przebiega pod Morzem Czarnym, łącząc rejon anapski w obwodzie krasnodarskim z europejską częścią Turcji. Rury układano w rekordowym tempie sześciu kilometrów dziennie. Do Tureckiego Potoku podłączono kolejny rurociąg – Bałkański Potok: rurociąg ten dostarczał błękitne paliwo do Serbii, Chorwacji, Węgier i Bułgarii. Turecki Potok został uruchomiony na początku 2020 roku, a Bałkański Potok na początku 2021 roku.

Wiadomości
Szef Naftohazu: resort gospodarki Niemiec nie konsultował się z Kijowem w sprawie NS2
2021.10.27 10:55

Ostateczny cios w tranzytową rolę Ukrainy miał zadać Nord Stream 2 – przedłużenie istniejącego rurociągu Nord Stream. Kolejną kluczową kwestią było to, że uruchomienie Nord Stream 2 miało wyeliminować możliwość wirtualnego eksportu zwrotnego. W takim przypadku Ukraina, która w ciągu 30 lat niepodległości nie zbudowała ani jednego terminalu do odbioru cystern ze skroplonym gazem ziemnym, musiałaby albo kupować gaz od Gazpromu, albo w ogóle z niego zrezygnować. Jednocześnie, jak mówił w 2015 roku ówczesny premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk, utraciwszy status kraju tranzytowego, państwo straciłoby około 2 mld dolarów rocznie, co stanowi 3-4 proc. PKB Ukrainy.

Głównym przeciwnikiem projektu były po raz kolejny Stany Zjednoczone: sekretarz stanu USA Michael Pompeo powiedział, że projekt zostanie wykorzystany przez Kreml jako dźwignia do wywierania presji i „uzależni Europę od rosyjskiej energii”. Jednocześnie Departament Stanu USA podkreślił, że budowa Nord Stream 2 z dużym prawdopodobieństwem doprowadziłaby do załamania gospodarczego na Ukrainie.

Wiadomości
Szefowa niemieckiego MSZ zapowiada „odpowiednie środki” przeciwko Nord Stream 2 w przypadku eskalacji sytuacji na Ukrainie
2022.01.17 14:27

Początkowo gazociąg miał zostać uruchomiony już pod koniec 2019 roku, jednak gdy projekt był już na ostatniej prostej, układanie rur musiało zostać wstrzymane – Stany Zjednoczone nałożyły sankcje na wszystkich europejskich partnerów Gazpromu, a rosyjski monopolista nie posiadał wówczas własnych statków do układania rur.

Kremlowska propaganda w pierwszych dniach prezydentury Donalda Trumpa przypisywała mu niewytłumaczalną miłość do Rosji i nazywała amerykańskiego miliardera niemal sojusznikiem Władimira Putina, okazało się jednak, że jest zupełnie inaczej: administracja Trumpa wszelkimi możliwymi sposobami konsekwentnie blokowała jakikolwiek postęp w budowie Nord Stream 2.

Wiadomości
USA wprowadzają sankcje wobec spółki Nord Stream 2 AG i jej zarządu
2022.02.23 20:47

Następca Trumpa na stanowisku prezydenta, Joe Biden, przyjął inną taktykę: w maju 2021 roku stwierdził, że druga nitka gazociągu Nord Stream i tak jest prawie ukończona, więc nałożenie nowych sankcji na projekt byłoby „nieproduktywne” – mogłoby pogorszyć i tak już kłopotliwe relacje USA z Unią Europejską.

29 grudnia 2021 roku na spotkaniu z Władimirem Putinem szef Gazpromu Aleksiej Miller poinformował, że Nord Stream 2 jest w pełni gotowy do eksploatacji. Gaz jednak nie popłynął: wszystkie plany runęły 22 lutego 2022 roku, gdy prezydent Rosji uznał niepodległość tzw. Donieckiej i Ługańskiej Republik Ludowych. Niemcy natychmiast zawiesiły certyfikację gazociągu, a Joe Biden nałożył sankcje bezpośrednio na operatora, spółkę Nord Stream 2 AG.

Aktualizacja
„Wstrzymać do odwołania”. Berlin decyduje w sprawie Nord Stream 2
2022.02.22 12:55

Na ciąg dalszy wydarzeń nie trzeba było długo czekać: dwa dni później wojska rosyjskie rozpoczęły pełnowymiarową inwazję na Ukrainę. Działania wojenne pogrzebały Nord Stream 2: pod koniec marca zarząd Nord Stream 2 AG powiedział, że przygotowuje się do złożenia wniosku o uznanie upadłości, a asystentka sekretarza stanu USA Victoria Nuland nazwała projekt martwym. Jedynie Władimir Putin zdaje się nie tracić nadziei: 20 lipca, przemawiając w Iranie, zauważył, że dobrym sposobem na zwiększenie dostaw gazu do Europy byłoby uruchomienie Nord Stream 2.

Zespół specjalistów ze statku układającego „Fortu” zakończył spawanie ostatniej rury na drugiej nitce podmorskiego gazociągu Nord Stream. 6 września 2021 roku.
Zdj. Axel Schmidt / Nord Stream 2 / TASS / Forum

Gazprom bez Europy, Europa bez rosyjskiego gazu

Kraje europejskie jeszcze przed rozpoczęciem pełnowymiarowej wojny na Ukrainie planowały rezygnację z rosyjskiego gazu: mówiło się na przykład o rozwiązaniu długoterminowych kontraktów z Gazpromem, ale nie wcześniej niż w 2050 roku. Inwazja rosyjskich sił zbrojnych na Ukrainę skorygowała plany europejskich przywódców: dwa tygodnie po rozpoczęciu rosyjskiej agresji Komisja Europejska opracowała plan całkowitego usunięcia przez UE rosyjskiego gazu z systemu konsumpcji do 2030 roku. Plany zyskały wkrótce bardziej konkretną formę, a termin rezygnacji z rosyjskiego gazu został oszacowany na trzy lata wcześniej.

Aby poradzić sobie bez Gazpromu, UE postawiła na dwie strategie: zmniejszenie zużycia gazu (do 2030 roku o 30 proc.) i jednoczesne poszukiwanie alternatywnych dostawców błękitnego paliwa, przede wszystkim z USA i krajów Bliskiego Wschodu. Ostatnią i najbardziej kosztowną częścią planu jest zwiększenie produkcji energii ze źródeł odnawialnych, takich jak panele słoneczne i turbiny wiatrowe.

Zależność Europy od rosyjskiego gazu jest dość znaczna: około 40 proc. surowców potrzebnych krajom UE pochodzi od Gazpromu.

Wiadomości
Były kanclerz Schroeder jednak nie jest na urlopie. Rozmawia w Moskwie o polityce energetycznej
2022.07.26 16:06

Niemcy tradycyjnie są jednym z głównych konsumentów, a dostawy z Rosji stanowiły do niedawna 55 proc. importu gazu do tego kraju. W marcu, jak podaje Spiegel, po wprowadzeniu zmian w schemacie transakcji, liczba ta spadła do 40 proc. Kraje Europy Wschodniej są w dużym stopniu uzależnione od Rosji w zakresie dostaw energii – Bułgaria kupuje od Gazpromu ponad 90 proc. gazu, a Czechy i Słowacja – 70 proc. Wyjątkowa jest sytuacja Węgier: Rosja dostarcza do państwa ponad 110 proc. wymaganej ilości gazu, a Budapeszt sprzedaje nadwyżkę według własnego uznania.

Rosja też jest mocno zależna od biznesu gazowego. Przed wojną dostawy do krajów europejskich odgrywały dużą rolę w budżecie państwa: sektor naftowo-gazowy generował mniej więcej połowę budżetu, a 70 proc. całego eksportu gazu (155 mld metrów sześciennych) do niedawna sprzedawano właśnie do UE. Wojna gazowa, która wybuchła po inwazji na Ukrainę, zakłóciła wcześniej wypracowany schemat gospodarczy i zmusiła zarówno Rosję, jak i UE do podjęcia środków nadzwyczajnych.

Kraje zachodnie jeden po drugim zaczęły nakładać na Rosję bezprecedensowe sankcje gospodarcze – w odpowiedzi prezydent Władimir Putin podpisał rozporządzenie, zgodnie z którym wszystkie nieprzyjazne kraje (lista obejmuje 49 państw, w tym wszystkie kraje UE) powinny płacić za rosyjski gaz w rublach.

1 kwietnia Gazprom zmienił schemat transakcji dla importerów gazu z UE: polecono im otworzyć konta w rublach oraz w walutach obcych w Gazprombanku i płacić rachunki właśnie w walutach – bank z kolei miałby przeliczać te pieniądze na ruble i przesyłać je do Gazpromu. W rzeczywistości zaproponowany program nie zmieniłby nic dla krajów europejskich, ale mimo to niektóre państwa po prostu odrzuciły tę procedurę.

Wiadomości
Gazprom ogłosił, że wstrzymuje dostawy gazu na Łotwę
2022.07.30 12:02

Jako pierwsze zrobiły to Litwa, Polska i Bułgaria – Gazprom przestał pompować do nich gaz pod koniec kwietnia. Potem płacenia za gaz w rublach odmówiły Holandia, Dania, Finlandia, Estonia, Łotwa i Niemcy. Niektóre kraje, jak na przykład Łotwa, znalazły lukę: pod koniec lipca szef łotewskiego koncernu gazowego Aigars Kalvītis powiedział, że spółka wznowiła zakup rosyjskiego gazu, ale paliwo kupowane jest teraz nie od Gazpromu, ale od innego dostawcy, którego nazwy nie chciał podać.

W rezultacie wicepremier Rosji Aleksiej Nowak powiedział na początku lata, że około połowa z 54 importerów rosyjskiego gazu na świecie zgodziła się otworzyć konta w Gazprombanku. Oficjalnie wśród krajów UE tylko Węgry ogłosiły decyzję o pracy w ramach rosyjskiego programu. Nieoficjalnie współpracę z Gazpromem, jak podaje Bloomberg, kontynuowały Włochy.

Jak wiemy od jednego z byłych pracowników Gazprom Export (biuro zajmujące się dostawami Gazpromu do UE), po tym, jak wiele krajów europejskich odmówiło zakupu rosyjskiego gazu, biuro właściwie przestało prowadzić działalność komercyjną – pracownicy pozostali na swoich stanowiskach, ale zamiast zwykłej pracy musieli odpowiadać na gniewne listy od europejskich kontrahentów.

– Nie było zwolnień – po prostu zamiast naszych wcześniejszych obowiązków pojawiły się inne. Nasze obowiązki zmieniły się w działania na polu prawa: do partnerów europejskich wysyłaliśmy listy z informacją, że zgodnie z rozporządzeniem prezydenckim od kwietnia przejdziemy na płacenie w rublach. Pisali do nas, że nie zgadzają się na wypłatę w rublach z takich czy innych powodów, na co my odpowiadaliśmy tak: „Przykro nam, nie możemy nic zrobić, to jest rozporządzenie prezydenta. Jeśli nie wyrazicie zgody, nie otrzymacie gazu”. Po tej korespondencji dostawy do niektórych krajów ustały – mówi nasz rozmówca.

Analiza
Wizja kryzysu krąży nad Rosją
2022.07.05 16:44

Inny pracownik spółki zależnej Gazprom Nieft, potwierdza, że po rozpoczęciu konfliktu gazowego w korporacji nie było żadnych zwolnień na dużą skalę ani poważnych reorganizacji: co więcej, gdy kurs rubla po gwałtownych wahaniach wrócił do obecnych wartości (ok. 60 rubli za dolara), kierownictwo wprowadziło nieplanowaną podwyżkę płac o 10 proc..

– W zasadzie [po rozpoczęciu wojny] po prostu niektóre projekty zaczęły zwalniać, inne – przyspieszać: na przykład [przyspieszono] wszystko, co dotyczyło substytucji importu. Nastąpiła redystrybucja budżetu. W firmie początkowo krążyły plotki, że przez jakiś czas nie będą podnosić wynagrodzeń, ale okazało się, że tak nie jest: byłem świadkiem, jak zatrudniano nowych ludzi, niektórzy awansowali, a niektórym zwiększono wypłaty – opowiada obecny pracownik spółki Gazprom Nieft.

Jak mówi były pracownik Gazprom Export, w związku z konfliktem Gazprom musiał całkowicie zamknąć gazociąg Jamał-Europa, ponieważ przebiega on przez Polskę, z którą oficjalnie nie można dokonywać transakcji. Zdaniem naszego źródła pomimo działań wojennych paliwo nadal płynie do niektórych krajów UE rurociągiem Uriengoj-Pomary-Użhorod, który przebiega przez Ukrainę. Dostawy gazociągiem Nord Stream do Niemiec zostały znacznie ograniczone i obecnie gazociąg jest wykorzystywany w zaledwie 20 proc. swojej przepustowości.

Według raportu Gazpromu, który został opublikowany 16 sierpnia, od stycznia do połowy sierpnia 2022 roku dostawy do krajów spoza sojuszniczej Wspólnoty Niepodległych Państw (WNP) – przede wszystkim do krajów Unii Europejskiej, spadły o 36,2 proc. i wyniosły 78,5 mld metrów sześciennych. W tym samym czasie wydobycie spadło o 13,2 proc., a popyt na gaz spółki nieznacznie spadł, także na rynku krajowym – o 2,3 proc.

Wiadomości
Tajemnicza seria śmierci rosyjskich menadżerów z branży gazowej
2022.05.23 09:13

Nie wiadomo, skąd w tej sytuacji Gazprom bierze pieniądze na zwiększenie wynagrodzeń i rozwój własnych projektów. Nasze źródła wśród pracowników spółki zwracają uwagę, że w odrabianiu strat pomagają najpewniej zawyżone ceny surowców – były one wysokie jeszcze przed wojną. Teraz cena za 1000 metrów sześciennych przekroczyła 2600 dolarów – tak wynika z danych londyńskiej giełdy ICE. W styczniu – ostatnim przedwojennym miesiącu – cena za tysiąc metrów sześciennych gazu oscylowała wokół granicy tysiąca dolarów; w 2021 roku średnia cena gazu eksportowanego z Rosji wynosiła 274 dolary za tysiąc metrów sześciennych.

– Ceny [od początku wojny] podwoiły się, choć już wcześniej były bardzo wysokie. Nawet przy takim ograniczeniu dostaw Gazprom raczej będzie zyskiwać – uważa były pracownik biura Gazprom Export.

Ksiądz konsekruje pierwszy odcinek gazociągu Jamał-Europa podczas uroczystości we wsi Chełsty w Polsce. 23 września 1999 roku.
Zdj. Reuters / Forum

Zgadza się z nim inny z naszych rozmówców, pracownik spółki Gazprom Nieft.

– Gazprom i tak stracił sporą część zysków, ale nie jest to sytuacja krytyczna. Firma jest de facto monopolistą w Rosji i jednym z największych graczy gazowych na świecie, więc daleko jej do bycia na skraju bankructwa – zauważa nasz rozmówca.

W nowym raporcie Gazprom straszy europejskich klientów: przedstawiciele spółki twierdzą, że zachodnie sankcje i zmniejszenie wydobycia spowodują, że zimą cena przekroczy 4 tys. dolarów za tysiąc metrów sześciennych. Ceny utrzymywały się blisko tym wyliczeniom tylko raz w całej historii – na początku marca tego roku rekordową cenę 3,9 tys. dolarów za tysiąc metrów sześciennych ustalono ponieważ kraje europejskie obawiały się, że tranzyt Gazpromu przez Ukrainę zostanie całkowicie przerwany. Ponieważ tak się nie stało, cena gazu zaczęła wkrótce spadać.

Wiadomości
“Zmyć z siebie rosyjską przeszłość”. Wiceprezes Gazprombanku chce stanąć z bronią w ręku w obronie Ukrainy
2022.04.27 14:19

Analityk ekonomiczny i ekspert rynku ropy i gazu Michaił Krutichin, uważa jednak, że prognoz Gazpromu nie należy traktować poważnie.

– Wszystkie prognozy Gazpromu cechują się kłamstwami, co pokazała już historia. Przypomnijmy prognozy dotyczące kapitalizacji Gazpromu czy zapotrzebowania Europy na rosyjski gaz. Wszystkie te kłamstwa były przeznaczone dla uszu prezydenta – nikogo innego. A teraz wszystkie te prognozy dotyczące cen w Europie są przeznaczone tylko dla niego – stwierdził ekspert.

Od początku wojny gazowej Gazprom często informował o zwiększeniu dostaw do Chin: jego ostatni raport wykazał wzrost eksportu do tego kraju. Wcześniej rosyjski monopolista gazowy informował o 60-procentowym wzroście dostaw do Chin w pierwszych czterech miesiącach roku. Dla analityków, którzy pojawiają się w rosyjskich mediach państwowych, stało się to powodem do twierdzenia, że Gazprom mógłby łatwo przeorientować swoje dostawy i zastąpić rynek europejski azjatyckim.

Jednak, jak mówi Krutichin, w rzeczywistości Chiny nie są tak obiecującym kierunkiem, jeśli chodzi o dostawy rosyjskiego gazu.

– Porównajmy. W ubiegłym roku Gazprom dostarczył 155 mld metrów sześciennych gazu do Europy i 10 mld do Chin. Rurociąg Siła Syberii jest stopniowo rozbudowywany; swoją projektową pojemność osiągnie w 2025 roku. Jego docelowa przepustowość wynosi 38 mld metrów sześciennych. Nie ma możliwości, żeby te 38 mld zastąpiło 155 mld metrów sześciennych w Europie od 2025 roku – wyjaśnia analityk.

Mimo takiego stanu rzeczy rosyjskie władze nie wpadają w rozpacz: w połowie kwietnia Władimir Putin polecił rządowi przyspieszenie prac nad wschodnią infrastrukturą do transportu gazu. Chodzi przede wszystkim o projekt Siła Syberii-2, czyli gazociąg, który miałby połączyć syberyjskie złoża, działające dotychczas na potrzeby dostaw do Europy, z regionem Sinciang-Ujgur w zachodnich Chinach. O pomyśle budowy mówi się od ponad 10 lat, ale gazociąg wciąż jest na etapie projektowania.

– Chcą zbudować gazociąg na około 100 mld metrów sześciennych, który zastąpi dostawy do Europy. Ale są dwa problemy: po pierwsze budowa rury o takiej przepustowości na takim dystansie do Chin potrwa co najmniej 12-15 lat. Po drugie Chiny nie podpisały i nie zamierzają podpisać umowy na import dodatkowych ilości gazu z Rosji. Otrzymują wystarczające ilości bez dodatkowego rosyjskiego gazu – uważa Krutichin.

Wiadomości
Rosja zbuduje nowy gazociąg z Chinami. Ma to zwiększyć presję na UE
2022.01.09 10:46

Według eksperta sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że Chiny kategorycznie odmawiają przyjęcia rosyjskiego gazu w tranzycie przez Mongolię. Z kolei Gazprom nie ma praktycznie żadnych innych perspektyw poza Chinami na kierunku azjatyckim.

– A gdzie jeszcze wysłać [gaz] przez rurę? Przynajmniej dwa razy w roku urzędnicy podróżowali z Delhi do Moskwy i z Moskwy do Delhi, aby omówić projekt gazociągu do Indii. Ale ciężko pokazać na mapie, jak taki rurociąg miałby biec – przez co i dokąd. Urzędnicy się bawią, dostają za to pieniądze, jest budżet na promocję pomysłów, ale gazociągu nie ma i raczej nie będzie – mówi.

Dla krajów europejskich, które stopniowo rezygnują z rosyjskich dostaw, jedną z głównych alternatyw staje się ciekły gaz ziemny – eksport LNG z USA do UE do końca czerwca przekroczył – choć nieznacznie – dostawy Gazpromu.

Jeśli gaz ziemny zostanie sztucznie schłodzony do -160 stopni zmienia swój stan skupienia i zamienia się w ciecz. W tej formie gaz może być przechowywany i transportowany przez długi czas. Po doprowadzeniu do specjalnego terminalu regazyfikacyjnego wraca do postaci gazowej i jest gotowy do komercyjnego wykorzystania. Niektóre kraje – jak np. Japonia – pokrywają importem skroplonego gazu 100 proc. swoich potrzeb.

Oprócz USA, duże rezerwy LNG posiada także Katar, Australia i szereg innych krajów. Problem w tym, że ci dostawcy nie mieli problemu ze znalezieniem klientów bez UE. Teraz na rynku rozpoczęła się prawdziwa walka o ciekły gaz.

– Europejczycy będą musieli przepłacać, ponieważ od teraz będą musieli przebijać oferty odbiorców gazu z regionu Pacyfiku, czyli z krajów azjatyckich – tam ceny też są wysokie, ale Europa od miesięcy je przebija, zabierając dostawy gazu do siebie – komentuje sytuację ekonomista.

Gazprom z kolei nie może odgrywać kluczowej roli na rynku skroplonego gazu ziemnego.

– Gdzie jest ten ciekły gaz Gazpromu? Tak, Gazprom pod naciskiem władz zaangażował się w projekt Sachalin-2, gdzie gaz jest skraplany. Ale teraz budowa nowych obiektów – trzeciej linii skraplania gazu – jest po prostu pogrzebana, bo brakuje odpowiedniego sprzętu, by ją zbudować. Rosja go nie ma, a z powodu sankcji nikt nie dostarczy go do Rosji. Gazprom pogrzebał też swój projekt skroplonego gazu ziemnego na 13 mln ton w Bałtyku – został on już oficjalnie zamknięty. Wiele projektów miało być realizowanych na Dalekim Wschodzie w okolicach miasta Nachodka, na półwyspie Jamał. Wszystkie te projekty są pogrzebane, więc nie będzie dodatkowego LNG z Rosji. I, jak widać, nie będzie też nowych rurociągów – wyjaśnia Michaił Krutichin.

Paddleboarder wiosłuje przed statkiem LNG Marszał Wasilewski w obwodzie kaliningradzkim, Rosja. 23 czerwca 2022 roku.
Zdj. Vitaly Nevar / Reuters / Forum

Mimo prób rosyjskiego rządu zwiększenia dostaw do innych krajów, udział Rosji w sektorze LNG, zdaniem Leonida Michelsona, szefa drugiej co do wielkości rosyjskiej spółki gazowej NOVATEK, w 2020 roku nie przekroczy 7 proc. Dla porównania, jak wynika z raportu British Petroleum, Rosja jest drugim co do wielkości producentem gazu ziemnego na świecie, za USA, z 17,5 proc. udziałem w rynku. Co więcej większość rosyjskiego skroplonego gazu ziemnego (18,8 z ok. 30 mln ton) jest produkowana przez międzynarodowe konsorcjum działające przy zakładzie Jamał LNG: w jego skład wchodzą rosyjski NOVATEK, francuski Total i dwie inne chińskie firmy. Kraje europejskie kupują ten skroplony gaz bez ograniczeń, ale ze względu na osobliwości prawne rosyjski budżet nie uzyskuje z tej sprzedaży dużych dochodów.

– Gaz w złożach był rosyjski, ale jak tylko został wydobyty i skroplony, został przekazany przez rosyjskie kierownictwo międzynarodowemu konsorcjum – to oni są teraz właścicielami tego gazu. Dlaczego mówię „właściciele”? Bo zgodnie z warunkami tej umowy nie płacą żadnych podatków, to taki darmowy prezent. Nie dość, że wybudowano im platformę wydobywczą za publiczne pieniądze, to jeszcze zorganizowali dla platformy tor wodny. Niezły prezent – podsumowuje Krutichin.

Jak ocenia Międzynarodowa Agencja Energii (MAE), w tym roku udział rosyjskiego gazu w Europie może być najniższy od 20 lat, sięgając zaledwie 25 proc.. W ubiegłym roku Gazprom zaspokajał około 40 proc. zapotrzebowania Europy. Według prognozy MAE dostawy gazu z Rosji do UE jeszcze bardziej się zmniejszą: do 2025 roku mają wynieść zaledwie 30 mld metrów sześciennych. W ubiegłym roku osiągnęły ilość 155 mld metrów sześciennych.

Opinie
Rosja i Iran. Strategiczne partnerstwo dwóch światowych pariasów
2022.07.19 08:00

Iwan Steinert/ vot-tak.tv, ksz/ belsat.eu, cz. 2

Aktualności