Każda pełnoskalowa wojna to także poligon doświadczalny dla nowych broni w warunkach bojowych. Światowi producenci broni i sprzętu wojskowego, dowódcy, a także analitycy wojskowi dokładnie analizują każdy dzień i godzinę wojny, korzystając z różnych źródeł. Ich celem jest między innymi określenie najskuteczniejszej broni. Reporter naszego rosyjskojęzycznego portalu Vot Tak przyjrzał się zachodniemu sprzętowi używanemu przez ukraińskie wojsko do obrony przed armią rosyjską i przeanalizował jego efektywność.
W przeciwdziałaniu rosyjskiej agresji kluczową dla Ukrainy rolę odgrywają zachodnie dostawy sprzętu wojskowego. Minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow od dawna zabiega o wprowadzenie do Sił Zbrojnych Ukrainy standardów uzbrojenia NATO. Przebieg wojny rosyjsko-ukraińskiej zdaje się potwierdzać jego rację. Broń NATO – od granatników przeciwpancernych po wysoce precyzyjne wieloprowadnicowe wyrzutnie rakietowe (MLRS) – konsekwentnie wykazuje swoją skuteczność na frontach wojny rosyjsko-ukraińskiej.
Latem Reznikow otwarcie namawiał sojuszników do wykorzystania wojny Ukrainy z Rosją jako sposobu na przetestowanie najnowszego sprzętu wojskowego.
– Myślę, że dla naszych partnerów w Polsce, USA, Francji, Niemczech czy Turcji jest to dobra okazja do przetestowania swojej broni. Dajcie nam więc narzędzia, my skończymy pracę. Wy z kolei otrzymacie nowe informacje… Wszystkimi informacjami i doświadczeniami dzielimy się z naszymi partnerami. Jesteśmy zainteresowani testowaniem nowoczesnych systemów w walce z wrogiem – mówił Reznikow.
Argumenty ukraińskiego ministra od dawna napotykają jednak na zachodnie obawy przed „eskalacją konfliktu” i nieprzewidywalną reakcją Władimira Putina w przypadku zaopatrzenia Ukrainy w najnowszą potężną broń.
W przeddzień zakrojonej na szeroką skalę inwazji rosyjskiej Zachód nie wierzył, że ukraińskie siły zbrojne długo mogą długo stawiać zorganizowany opór rosyjskiej armii, którą wielu nazywało wówczas „drugą armią świata”. Zachód postawił więc na pomoc Ukraińcom w rozwinięciu masowego ruchu partyzanckiego po zajęciu przez Rosjan dużej części Ukrainy, w tym jej centralnych regionów.
Dostawy dużej liczby ręcznych systemów przeciwpancernych – amerykańskiego Javelina i szwedzko-brytyjskiego NLAW, a także przenośnych przeciwlotniczych zestawów rakietowych Stinger – odpowiadały właśnie potrzebom wojny partyzanckiej.
W początkowej fazie wojny uderzenia z zasadzki Javelin i NLAW na rosyjskie pojazdy pancerne, które zazwyczaj poruszały się po drogach w zwartych kolumnach, zadały okupantom jedynie niewielkie szkody. Jednak kluczową rolę w pokonaniu Rosjan w bitwie pod Kijowem i w zatrzymaniu ich ofensywy na szeregu innych kierunków odegrała artyleria armii ukraińskiej, używana masowo i z dużą precyzją.
Potem Rosjanie wyciągnęli wnioski z porażek w pierwszych miesiącach wojny i latem zaczęli uderzać na pozycje armii ukraińskiej na wschodzie Ukrainy tylko przy wsparciu ognia ciężkiej artylerii. W bitwach czerwcowych i lipcowych przytłaczająca przewaga liczebna armii rosyjskiej w artylerii stworzyła ponury obraz na polu bitwy: stosunek ostrzałów wynosił aż 10 do jednego na korzyść Rosjan.
Niedobór amunicji dla ukraińskiej armii zaczynał zbierać swoje żniwo. Zapasy radzieckich rakiet 152 mm były na wyczerpaniu. Wschodnie kraje NATO (dawni członkowie Układu Warszawskiego) wysyłały Ukrainie takie rakiety, ale ich zapasy również się wyczerpywały. Ukrainie brakowało też amunicji do radzieckich wyrzutni rakiet wieloprowadnicowych: Grad, Smiercz i Uragan.
W tych dramatycznych warunkach Zachód musiał przynajmniej częściowo przełamać strach przed eskalacją i zacząć dostarczać NATO-wską artylerię kalibru 155 mm, a następnie wysoce precyzyjne MLRS.
Zachodnie (w tym tureckie) dostawy wojskowe na Ukrainę można z grubsza podzielić na cztery kategorie.
Stary sprzęt radziecki, a także amunicja radzieckiego typu z krajów należących niegdyś do Układu Warszawskiego
Jest to bardzo szeroki zakres broni. Mimo przestarzałych konstrukcji i nieestetycznego wyglądu takiego sprzętu jest on niezwykle ważny dla Ukrainy. Trzon arsenału Sił Zbrojnych Ukrainy od lutego 2022 roku nadal stanowi broń poradziecka, choć częściowo zmodernizowana. Dlatego kluczowe dla Ukrainy jest zastąpienie utraconych w bitwach pojazdów pancernych podobnymi pojazdami, które są znane ukraińskim wojskowym i nie wymagają długotrwałego przekwalifikowania załóg.
Polska i Czechy przekazały Ukrainie kilkaset czołgów T-72 ze swoich zapasów, a także kilkadziesiąt pojazdów bojowych piechoty BMP-1 i dział samobieżnych Goźdźik.
Część dostarczonych czołgów T-72 to wczesne modyfikacje, które nie były używane od czasów zimnej wojny, znajdują się w bazach magazynowych i wymagają modernizacji, m.in. dodania ochrony dynamicznej. Dostawy te są jednak nie tylko ważne, ale wręcz bezcenne dla ukraińskich jednostek pancernych.
Stare uzbrojenie typu zachodniego
Klasycznym przykładem tej kategorii są dostarczone Ukrainie transportery opancerzone M113, będące właściwie weteranami armii amerykańskiej opracowanymi pod koniec lat 50. Pojazdy te przeszły przez wszystkie „amerykańskie” wojny od czasów konfliktu w Wietnamie. M113 jest niezawodny – mimo swojego wieku pozostaje w służbie US Army i dziesiątek innych krajów.
Wideo: amerykańskie transportery opancerzone M113, prawdopodobnie podczas ukraińskiej ofensywy w obwodzie charkowskim
Za taką broń można uznać również amerykańskie działo samobieżne M109, które zostało opracowane w latach 60., ale dzięki nowoczesnym modernizacjom jest nadal bardzo groźną bronią.
Wideo: działo samobieżne M109 Paladin na południowym froncie
Na ukraińskich frontach są również obecne dziesiątki wyprodukowanych w czasach zimnej wojny zachodnich haubic FH70. Produkowane były przez zachodnie Niemcy, Włochy i Wielką Brytanię. Ukrainie przekazały je m.in. Rzym i Tallin.
Zdjęcia: ukraińscy artylerzyści używają haubicy FH70 przekazanej przez Estonię
Stosunkowo nowe uzbrojenie państw członkowskich NATO, które w 2022 roku przejdzie już chrzest bojowy w konfliktach zbrojnych
Do tej grupy należą przede wszystkim amerykańskie wieloprowadnicowe systemy rakietowe M142 HIMARS, które stały się już ukraińską legendą. Opracowane pod koniec lat 90. XX wieku MLRS o dużym zasięgu i wysokiej precyzji były już używane podczas amerykańskich operacji w Afganistanie i Syrii. Ponadto w Syrii HIMARS były zapewne wymierzone także w Rosjan. Według niektórych doniesień Amerykanie uderzyli w lutym 2018 roku w pobliżu Hisham w Syrii na Rosjan z najemniczej Grupy Wagnera, używając m.in. HIMARS.
Doświadczenie bojowe ma również starszy krewny HIMARS, wyrzutnia rakiet wielokrotnego startu M270 MLRS. Pojazdy te były używane w wojnie w Zatoce Perskiej w 1991 roku oraz podczas inwazji na Irak w 2003 roku. Armia izraelska użyła ich także w drugiej wojnie libańskiej w 2006 roku.
Jednak zarówno dla HIMARS, jak i M270 można śmiało powiedzieć, że wojna na Ukrainie jest najpoważniejszym doświadczeniem w ich użyciu. Na frontach ukraińskich amerykańskie MLRS zademonstrowały swoją pełną moc na polu, do którego zostały zaprojektowane – klasycznej wojnie o wysokiej intensywności pomiędzy dwoma dużymi armiami.
Względną nowością jest amerykańska haubica M777, która weszła do służby w USA w 2005 roku. Ta broń dobrze sprawdziła się w Afganistanie, Iraku i Syrii. Jednak podobnie jak w przypadku MLRS, M777 pokazała swoje możliwości jedynie podczas wojny rosyjsko-ukraińskiej.
Wideo: pełny cykl użycia M777 na froncie ukraińskim
Niemiecka PzH 2000 (Panzerhaubitze 2000) to jedno z najnowocześniejszych dział samobieżnych na świecie. Ta haubicoarmata jednak też miała swój czas, by sprawdzić się w prawdziwych działaniach bojowych w Afganistanie, gdzie była używana przez armię holenderską. Afgański chrzest bojowy pozwolił obnażyć pewne niedociągnięcia PzH 2000, dzięki czemu można było wprowadzić pewne modyfikacje. Jednak prawdziwym sprawdzianem trwałości i skuteczności niemieckiej armatohaubicy jest wojna z Rosją.
Po krótkich walkach we francuskich kampaniach w Afganistanie i Mali również CAESAR znalazł na Ukrainie zastosowanie w tym, do czego został zaprojektowany – działań wojennych o wysokiej intensywności i na dużą skalę.
Zdjęcia: francuska armatohaubica CAESAR na ukraińskich stepach
Dostarczona na Ukrainę amerykańska amunicja krążąca Switchblade (znana również jako „drony kamikadze”) była wcześniej aktywnie wykorzystywana przez wojsko USA w różnych operacjach antyterrorystycznych na Bliskim Wschodzie.
Najbogatszą biografią może się jednak pochwalić turecki dron wojskowy Bayraktar TB2, który podczas ośmiu miesięcy wojny zyskał status kultowego. Turcja używała go wcześniej w różnych operacjach przeciwko kurdyjskim rebeliantom, zarówno na swoim terytorium, jak i w Syrii, a także przeciwko armii syryjskiego dyktatora Baszara al-Asada. W Libii drony Bayraktar walczyły po stronie uznawanego przez społeczność międzynarodową rządu tego kraju przeciwko rebelianckiemu ruchowi Chalifa Haftara.
W ten sposób atakowano także Rosjan – najemnicy z Grupy Wagnera walczyli po stronie Haftara. Bayraktar zyskał jednak światową sławę podczas drugiej wojny karabachskiej w 2020 roku – armia azerska używała go skutecznie przeciwko Ormianom.
Na Ukrainie natomiast, mimo stałej medialnej sławy, warunki nie służą wykorzystaniu Bayraktarów. Drony borykają się z gęstą obronę przeciwlotniczą armii rosyjskiej, a w ostatnich miesiącach są coraz częściej wykorzystywane przez Ukraińców nie jako broń uderzeniowa, lecz rozpoznawcza i wspierająca naprowadzanie artylerii.
Debiutanci – broń nieużywana w walce przed rokiem 2022
Takiego sprzętu nie ma jeszcze zbyt wiele. Na przykład po raz pierwszy stanęły do walki polskie armatohaubice samobieżne Krab (Polska przekazała Ukraińcom co najmniej 18 takich dział) oraz słowackie armatohaubice Zuzana 2 (w maju przekazano osiem sztuk). Niedawno Niemcy, Dania i Norwegia zapowiedziały, że sfinansują produkcję na Słowacji, a następnie przekazanie kolejnych 16 takich pojazdów Ukrainie. Zarówno Krab, jak i Zuzana używają pocisków odpowiadającym standardom NATO-wskiego kalibru 155 mm, co jest logistycznie bardzo ważne – pociski o takim kalibrze zachodnim sojusznikom Ukrainy jest znacznie łatwiej pozyskać.
Po raz pierwszy w wojnie kontynentalnej pojawiły się australijskie transportery opancerzone Bushmaster – rząd Australii przekazał Ukrainie 90 tych pojazdów. Pojazdy pozytywnie przeszły swój chrzest bojowy, choć wielu ekspertów obawia się, że Bushmaster nie znajdzie się w jesiennych działaniach wojennych ze względu na swoje kołowe, a nie gąsienicowe podwozie.
Najważniejszymi „debiutantami” w tej wojnie są jednak systemy obrony powietrznej, które wreszcie zaczęto dostarczać Ukrainie po tym, jak Rosja rozpoczęła terroryzowanie ukraińskich cywilów za pomocą ataków rakietowych na infrastrukturę krytyczną.
Choć niemieckie samobieżne działo przeciwlotnicze Gepard służb w armii niemieckiej od lat 70. ubiegłego wieku, to właśnie w 2022 roku zostało po raz pierwszy użyte w wielkiej wojnie. Ukraina otrzymała 30 Gepardów. System jest o tyle dobry, że może skutecznie przechwytywać nisko latające cele – na przykład irańskie drony Shahed-136, które Rosja wykorzystuje do niszczenia krytycznej infrastruktury na Ukrainie.
Rozpoczęły się też dostawy norwesko-amerykańskiego systemu rakiet ziemia-powietrze NASAMS, zdolnego do ochrony Ukrainy przed rosyjskimi rakietami. Niemcy dostarczyły Ukrainie także system obrony przeciwrakietowej IRIS-T SLM, który – według ukraińskich władz – wykazał już „stuprocentowe rezultaty”.
Jednak sądząc po nowych uderzeniach Rosji w ukraiński system energetyczny i coraz częstszych przerwach w dostawie prądu w ukraińskich miastach, przed Ukrainą jeszcze długa droga do osiągnięcia prawdziwie stuprocentowego rezultatu.
Liczba nowoczesnych systemów przeciwlotniczych w arsenale Ukrainy wciąż jednak pozostaje niewielka. Ukraina potrzebuje teraz przede wszystkim nowych rakiet i dronów kamikadze. Od dostaw tej broni zależy życie setek tysięcy cywilów.
Roman Popkow/ vot-tak.tv, ksz, lp/ belsat.eu