Sąd Obwodowy w Homlu wydał dziś wyrok w procesie Iryny Słaunikawej. Uznano ją za winną „stworzenia formacji ekstremistycznej” i skazano na 5 lat kolonii karnej. Maksymalny wymiar kary z tego artykułu kodeksu karnego to 7 lat pozbawienia wolności. Wyrok był nawet surowszy niż chciało oskarżenie, które wnioskowało o 4 lata kolonii.
Nie wiadomo, co sąd uznał za ową formację, ponieważ posiedzenia odbywały się zamkniętymi drzwiami, a adwokata dziennikarki oraz jej rodzinę zobowiązano do nierozgłaszania informacji o przebiegu procesu. Tak postanowił przewodniczący składu orzekającego Mikałaj Dola, który wcześniej skazał na wieloletnie więzienia m.in. opozycjonistów aresztowanych w ramach tzw. sprawy Cichanouskiego. Jedyne skąpe informacje z kolejnych posiedzeń przekazywał ojciec Iryny, Alaksandr Słaunikau.
Iryna Słaunikawa, od 15 lat związana z TVP, została zatrzymana wraz z mężem pod koniec października 2021 r. na lotnisku w Mińsku, gdy wracali do domu z wakacji w Egipcie. Najpierw oboje skazano na 15 dni aresztu za zamieszczanie „treści ekstremistycznych” na Facebooku. Chodziło o materiały Biełsat TV – chociaż pochodziły one z czasów, kiedy na Białorusi nie uznawano jeszcze tej stacji i nadawanych przez nią treści za ekstremistyczne. W przeszłości Iryna była dziennikarką Biełsatu, jednak jak podkreślają jej ojciec oraz adwokat, od ponad 10 lat nie jest ona już związana z naszą stacją. Obecnie jest etatową pracowniczką TVP.
Mimo to, po odbyciu przewidzianej w kodeksie wykroczeń kary, dziennikarki nie zwolniono z aresztu. Usłyszała za to zarzuty karne – z artykułu 342 KK – „Organizacja i przygotowanie akcji rażąco naruszających ład publiczny lub czynny w nich udział” oraz 361 kk – „Utworzenie formacji ekstremistycznej lub udział w niej”.
– Tak sformułowane zarzuty świadczą jednoznacznie o złej woli władz w Mińsku, które wykorzystują całkowicie uzależniony od siebie aparat bezpieczeństwa i sądownictwa do eliminowania z życia publicznego osób takich jak pani Iryna Słaunikawa, która jako dziennikarka Telewizji Polskiej i działaczka niezależnego środowiska dziennikarskiego wykazywała się dużą aktywnością w dostarczaniu Białorusinom rzetelnych informacji. Z żalem należy stwierdzić, że historia prześladowań dziennikarzy i pracowników mediów na Białorusi w ostatnich latach pozbawia jakichkolwiek nadziei na uczciwy proces – komentował to wtedy Zarząd TVP.
Proces ruszył 23 czerwca i do wydania wyroku wystarczyło pięć posiedzeń.
– Iryna jest pewna siebie i świetnie orientuje się w tym, co się odbywa podczas rozprawy. Wie, że nie ma za co się usprawiedliwiać, że jest niewinna i że gdyby był to otwarty proces, nikt nie miałby wątpliwości co do tego, że zarzuty są pozbawione podstaw. Dlatego uważa, że właśnie po to proces utajniono i że nie mogło być innych przyczyn – mówił ojciec dziennikarki po jednym z kolejnych posiedzeń. – Nie liczę na wyrok pozytywny. Wiemy, że władze państwa chcą zniszczyć niezależne dziennikarstwo, ludzi, którzy chcą coś zrobić dla kraju. Władze robią to, by uciszyć protest i niezadowolenie społeczeństwa. Sądzę, że będą to robić dalej – dodał Alaksandr Łojka, mąż Iryny.
Jeszcze zanim sprawa Słaunikawej trafiła do sądu, obrońcy praw człowieka uznali ją za więźniarkę polityczną. 12 lipca, w przerwie między kolejnymi rozprawami, nasza koleżanka obchodziła w areszcie śledczym 52. urodziny.
Wczoraj przed siedzibą Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Warszawie odbyła się manifestacja solidarności z prześladowanymi na Białorusi dziennikarzami. Demonstrację zorganizowali dziennikarze naszej telewizji.
Na jednym z przyniesionych transparentów i plakatów widniał portret Iryny Słaunikawej. Na drugim – Kaciaryny Andrejewej, reporterki TV Biełsat. Niedawno – już w drugim procesie karnym – skazano ją na 8 lat i 3 miesiące pozbawienia wolności. Białoruski sąd uznał ją za winną zdrady stanu.
– Mamy nadzieję, że nasze koleżanki nie odsiedzą w całości swoich wyroków. Nasz apel do wszystkich władz: europejskich i polskich, całego wolnego świata jest następujący – działajcie w sprawie uwolnienia dziennikarzy. Nie zapominajmy i o innych więźniach politycznych na Białorusi – wezwała podczas wczorajszej manifestacji w Warszawie Agnieszka Romaszewska-Guzy, dyrektor naszej telewizji.
cez/ belsat.eu