Kreml metodą „przecieków” zaprzecza, że Rosja dostała od USA konkretne informacje o ataku terrorystycznym
Rosyjskie państwowe agencje informacyjne, poprzez anonimowe źródła, starają się podważyć informacje z zachodniej prasy o tym, że amerykańskie służby wywiadowcze ostrzegały szczegółowo FSB o przygotowaniu ataku terrorystycznego bezpośrednio w Crocus City Hall. Wszystkie prawie słowo w słowo powtarzają jedną wersję.
Agencja państwowa TASS, powołując się na anonimowe źródło w nienazwanej rosyjskiej instytucji państwowej, napisała, że „informacja o tym, że Stany Zjednoczone ostrzegały Federację Rosyjską o przygotowaniu ataku terrorystycznego w (hali widowiskowej – Belsat.eu) Crocus, jest nieprawdziwa”. Według źródła informacja przekazana Moskwie o ataku „miała wyłącznie charakter ogólny”.
Podobną notatkę opublikowała państwowa agencja RIA Nowosti: stwierdza ona, że „Stany Zjednoczone rzeczywiście ostrzegały Rosję przed zagrożeniem terrorystycznym, ale była to informacja ogólna”.
Z kolei państwowy Interfax, powołując się na źródło we „kompetentnej instytucji Federacji Rosyjskiej”, pisze, że choć Stany Zjednoczone informowały Rosję o groźbie ataku bojowników, to „informacja ta miała charakter ogólny i zawierała informacje o możliwych ataki terrorystyczne w zatłoczonych miejscach.”
Wszystkie trzy publikacje TASS, RIA Nowosti i Interfax ukazały się dzień po tym, jak amerykańskie gazety The Washington Post i The New York Times napisały, że Rosja otrzymała konkretne informacje na temat zbliżającego się ataku terrorystycznego. Gazety podały, powołując się również na anonimowych urzędników, że Stany Zjednoczone na ponad dwa tygodnie przed atakiem terrorystycznym ostrzegały Moskwę, że bojownicy tzw. Państwa Islamskiego przygotowują atak na w Crocus City Hall.
Doniesienia rosyjskich agencji powtarzają to, co już 26 marca mówił dyrektor FSB Aleksander Bortnikow, który przyznał , że Stany Zjednoczone rzeczywiście ostrzegały Rosję przed zbliżającym się atakiem. Jednak według niego informacja ta miała „charakter ogólny”. I Stwierdził też, że ta informacja nie została wówczas potwierdzona.
Ambasada USA wydała jeszcze 7 marca, na dwa tygodnie przed zamachem wydała ostrzeżenie, że w ciągu najbliższych dwóch dni w Moskwie może nastąpić atak terrorystyczny. 19 marca prezydent Rosji Władimir Putin nazwał jednak te doniesienia „ szantażem ” oraz próbą „ zastraszenia i destabilizacji naszego społeczeństwa ” .
Rosyjscy politycy i urzędnicy do dziś nie skomentowali oficjalnie publikacji obu amerykańskich gazet. Sekretarz prasowy prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow nie odpowiedział na pytanie, czy zachodnie służby wywiadowcze rzeczywiście ostrzegały Moskwę o przygotowaniu ataku terrorystycznego w sali widowiskowej, gdyż nie leży to w kompetencjach Kremla.
Od razu po zatrzymaniu domniemanych terrorystów Władimir Putin, a potem liczni rosyjscy politycy i propagandyści zaczęli głosić wersję o “ukraińskim śladzie” w zamachu. Potem zaczęły padać oskarżenia, że w rzeczywistości za sprawą stoją służby specjalne USA i innych krajów Zachodu. Wspominiany Aleksander Bortnikow stwierdził, że atak terrorystyczny „był potrzebny zachodnim służbom specjalnym i Ukrainie, aby wstrząsnąć sytuacją” w Rosji.
Ukraiński ślad mieli też rzekomo potwierdzać oskarżeni o atak. Jednak rosyjskie media i władze nie kryły faktu, że zostali oni poddani brutalnym torturom.
Sława Trufanow/ vot-tak.tv, jb/ belsat.eu
