Nie była liderką opozycji, a stała się jedną z najsłynniejszych więźniarek politycznych reżimu Alaksandra Łukaszenki. 3 stycznia 2021 roku aresztowano Palinę Szarendę-Panasiuk, aktywistkę Europejskiej Białorusi z Brześcia, żonę i matkę dwóch synów.
Pół roku później została skazana na 2 lata kolonii karnej za rzekome użycie przemocy wobec milicjanta i obrazę Alaksandra Łukaszenki. W związku z jej nieugiętą postawą w areszcie i kolonii karnej reżim „dołożył” jej jeszcze dwa wyroki – rok pozbawienia wolności za rzekome „złośliwe nieposłuszeństwo” wobec funkcjonariuszy.
Wiadomo, że Palina Szarenda-Panasiuk jest trzymana w karcerze, pozbawiona widzeń z krewnymi, korespondencji i paczek z wolności.
O tym, co odebranie matki oznacza dla jej dzieci, napisał dziś na Facebooku mąż więźniarki politycznej Andrej Panasiuk, który wraz z chłopcami uciekł z Białorusi.
– Równo trzy lata temu odbyło się wydarzenie, które przewróciło życie Sławomira i Stacha. Ich dzieciństwo zostało rozdeptane brudnymi omonowskimi kamaszami i ostatecznie zniszczone młotkiem “sędziego”, które odebrały im matkę. Dzieciom i Palinie odebrano najdroższe, co mieli – możliwość bycia razem. To ból, to blizny na całe życie.
Podkreślił, że to co przeżyli ich synowie i setki innych białoruskich dzieci, “które stały się sierotami za życia rodziców” jest tragedią i zbrodnią.
– Tego barbarzyństwa nie można wybaczyć ani zapomnieć, nie można po prostu zamknąć tej karty! Zło powinno zostać ostatecznie zniszczone, by nigdy więcej się nie powtórzyło.
W aresztach, koloniach karnych i więzieniach Białorusi reżim Łukaszenki przetrzymuje 1430 więźniów politycznych. W przypadku uwięzienia obydwojga rodziców, dzieci trafiają do dalszej rodziny lub domów dziecka. Setki represjonowanych rodzin uciekły do Polski.
pj/belsat.eu