Rocznica wyzwolenia Irpienia: nic nigdy nie będzie takie samo


Mieszkańcom Irpienia do dziś trudno jest zrozumieć, czemu Rosjanie dopuścili się takiego bestialstwa w ich mieście. Odbudowują miasto z ruin i wracają do normalnego życia, ale trauma sprzed roku zmieniła ich na zawsze.

Droga łącząca Kijów z Irpieniem wciąż przypomina o tym, co się działo w mieście rok temu. Żeby dostać się do miasta, trzeba objechać ruiny mostu na rzece Irpień. W ubiegłym roku, kiedy w Irpieniu pojawili się rosyjscy żołnierze, pod mostem ukrywali się mieszkańcy.

Mieszkańcy chowają się przed działaniami zbrojnymi pod mostem łączącym Buczę i Irpień. Początek marca 2022 roku.
Zdj. WarZonesInc / Telegram

Kadry ludzi przechodzących gęsiego przez rzekę obok zawalonego mostu stały się jednymi z symboli tragedii Irpienia i Buczy. Miejscowi mówią na ten szlak „droga życia” – to tamtędy wydostawali się z oblężonego miasta. Tę drogą dostarczane było również zaopatrzenie. Od strony Kijowa podjeżdżały samochody czy autobusy i zabierały uciekających z Irpienia ludzi. Ostatnia i jedyna droga ewakuacji nie była bezpieczna. Rosjanie ją ostrzeliwali. Jeden z pocisków moździerzowych zabił w czasie ucieczki matkę z dwójką dzieci. W Irpieniu każdy chodnik, dom i plac jest nasiąknięty krwią, a mieszkańcy, spacerując po mieście, pokazują: tu zginął sąsiad, tam znajomy.

Na przełomie marca i kwietnia ubiegłego roku Rosjanie wycofali się z podkijowskich miejscowości. Ukraińskie wojska wyzwoliły Irpień 28 marca. Koszmar się skończył. Niedługo później świat dowiedział się o popełnianym przez Rosjan ludobójstwie w trakcie krótkiej, zaledwie miesięcznej okupacji Buczy i Irpienia. Na jaw wyszły fakty o rozstrzeliwanych cywilach, torturach i szokującej dewastacji miast. Irpień i sąsiednia Bucza stały się symbolem rosyjskich zbrodni wojennych.

Wiadomości
Dziś mija pierwsza rocznica wyzwolenia Buczy. To miasto zmieniło losy wojny
2023.03.31 09:27

Czas walki i koszmaru

Żeby znaleźć ślady wydarzeń sprzed roku, nie trzeba się specjalnie wysilać. Są widoczne wszędzie. Wiele budynków nadal stoi uszkodzonych. Przed wojną Irpień był podkijowską sypialnią. Powstało sporo wysokich apartamentowców. Ceny nieruchomości były niższe niż w Kijowie, a otoczenie miasta zielone, pełne lasów i rzek. Irpień przyciągał mieszkańców stolicy. Wielu z nich mieszkało w Irpieniu, a do Kijowa dojeżdżało codziennie do pracy. Dziś wiele nowych apartamentowców stoi z potłuczonymi szybami, a ich ściany są potrzaskane odłamkami i kulami.

– Irpień nie był okupowany w dosłownym znaczeniu tego słowa, bo w mieście toczyły się cały czas walki. Starć nie było wszędzie, bo np. centrum i okolice rady miasta były stosunkowo spokojne, a najgorszy ostrzał „raszystów” miał miejsce w okolicach ukraińskich posterunków i umocnień i to tam najbardziej ucierpiały okoliczne budynki – mówi Andrij Litwinow, deputowany rady miasta, doradca mera i uczestnik walk o miasto.

Andrij Litwinow, deputowany rady miasta, brał udział w walkach o Irpień w marcu 2022 roku.
Zdj. Michał Kacewicz / Biełsat

Nikt w Irpieniu nie używa słowa „Rosjanie”, ani nawet powszechnego na Ukrainie „okupanci” czy „Moskale, Moskowici”. Mówi się „raszyści”. I tak to jedno z łagodniejszych określeń. Wprost nawiązujące do faszyzmu. Bo dla Ukraińców z Irpienia to, co zrobiły rosyjskie wojska, było jak najgorsze koszmary znane z dziejów II wojny światowej.

 – Zabijali nas za to, że jesteśmy Ukraińcami i sprawiało im to satysfakcję – mówią w Irpieniu.

Litwinow już w pierwszych chwilach rosyjskiego ataku w nocy 24 lutego stawił się w centrum kryzysowym. O 9 rano był już sformowany sztab obrony terytorialnej. Przyszło tam wielu mężczyzn z miasta. Takich z doświadczeniem z armii i takich, którzy pierwszy raz zobaczyli broń z bliska.

– Ludzie przyszli z tym, co mieli: broń myśliwska, pistolety, jakieś prowizoryczne umundurowanie, nieliczni mieli kamizelki kuloodporne – mówi radny.

Tak naprędce zebrana obrona terytorialna wystawiła pierwsze posterunki od północnej strony miasta i od strony sąsiedniej Buczy. Właśnie od strony Buczy do Irpienia próbowały wedrzeć się pierwsze grupy rozpoznawcze Rosjan. W tym czasie na lotnisku w Hostomlu, kilkanaście kilometrów na północ, trwały już ciężkie walki ukraińskiej gwardii narodowej z rosyjskim desantem. Do Irpienia próbowały wjechać zaś pododdziały Rosgwardii. Od strony Hostomla wdzierał się rosyjski Specnaz.

– Po pierwszych potyczkach nasza samoobrona zdobyła na raszystach broń, a nawet BTR-y (transportery opancerzone) – wspomina Litwinow.

W pierwszych godzinach mieszkańcy Irpienia nie spodziewali się zupełnie tego, co ich czeka. Sądzili, że spadnie najwyżej parę rakiet i na tym się zakończy.

Droga życia

Kiedy zaczęły się walki na drogach wjazdowych do miasta, część ludzi zaczęła uciekać. Jednak większość, ok. 70 proc., zdecydowała się pozostać. W pierwszych dniach trwała ewakuacja. Głównie koleją. Rosjanie zniszczyli jednak ostrzałem linie kolejowe i pozostały tylko drogi. Wielu ludzi próbowało wydostać się z miasta na własną rękę samochodami, np. przez trasę żytomierską i warszawską od strony Hostomla. Jednak te drogi szybko zamieniły się w śmiertelne pułapki. Rosjanie strzelali do przemykających nimi samochodów z cywilami z armat automatycznych swoich transporterów opancerzonych. Trasy wokół Irpienia i Buczy zapełniły się wrakami samochodów z ciałami zabitych, uciekających mieszkańców.

W pierwszych dniach to samoobrona wzięła na siebie ciężar walk. Regularna armia ukraińska pojawiła się później. Był to efekt przyjętych wcześniej założeń obronnych, że Kijów będzie się bronił wzdłuż koryt rzek, m.in. rzeki Irpień. Co oznaczało, że ukraińska armia początkowo nie zamierzała bronić samego miasta. Ostatecznie jednak regularna armia weszła do walki. Doszło do pierwszej, poważnej potyczki. W rejonie centrum handlowego „Żyrafa” w Irpieniu ukraińska artyleria zniszczyła znaczną kolumnę rosyjskiego sprzętu, która próbowała wedrzeć się do miasta.

– To wtedy znaleźliśmy w Irpieniu garaż, w którym zgromadzone były rosyjskie mundury defiladowe, dostarczone tam przez kolaborantów sprzyjających „raszystom” – mówi Andrij Litwionow. – Wiedzieliśmy już, że te bezsensowne próby wjechania całych kolumn bez wsparcia i galowe mundury oznaczały, że oni nie spodziewali się oporu, myśleli, że zdobędą Kijów w 3 dni i zorganizują na Chreszczatyku (centralnej ulicy Kijowa) defiladę zwycięstwa – dodaje.

Wywiad
“To terroryzm dla samego terroryzmu”. Relacja mieszkanki Irpienia z ewakuacji pod rosyjskim ostrzałem
2022.03.08 14:47

Jak się okazało, bardzo się pomylili. W podkijowskich miejscowościach i wokół nich Ukraińcy urządzili polowanie na rosyjskie kolumny pancerne. Zatrzymywali je i zmuszali do odwrotu. Jednak na zapleczu bezpośrednich walk Rosjanie polowali na cywili i przeprowadzali regularne czystki.

– W domu, w którym mieszkam, najpierw wrzucili granaty, potem dobili jednego rannego chłopaka jeszcze w środku, a trzech wyciągnęli na ulicę i rozstrzelali pod garażami. Ci chłopcy zostali w Irpieniu, żeby pomagać starszym ludziom, którzy nie mogli się ewakuować – opowiada Litwinow.

Kiedy zaczęły się czystki, w mieście nie było już wody, gazu, prądu i łączności, a pozostali w Irpieniu ludzie ukrywali się w piwnicach i głodowali.

– Najpierw polowali na mężczyzn, ale potem to już było im wszystko jedno: gwałcili kobiety i dziewczynki, rozjeżdżali ludzi czołgami, torturowali – mówi Anna, nauczycielka z irpieńskiej szkoły. – W naszym mieście nie ma nikogo, kto nie ma w sobie strasznej traumy – przyznaje.

Po wyzwoleniu miasto szybko zaczęło wracać do życia. Mieszkańcy wracali falami. Najpierw ci najodważniejsi, jeszcze wiosną ubiegłego roku. Kolejna fala przyjechała jesienią, a teraz po zimie znowu sporo wraca.

Reportaż
„Jeśli będzie padać, z domu nie zostanie nic”. Jak żyją mieszkańcy zrujnowanego Irpienia dwa miesiące po wyzwoleniu
2022.06.11 12:02

Zbiorowa trauma

Do Irpienia wróciło już 80 proc. przedwojennej ludności. Ci, którzy wracali jako pierwsi w kwietniu ubiegłego roku, przez pierwsze tygodnie pomagali sprzątać i odgruzowywać miasto. Pierwsze dni po wyzwoleniu wszędzie znajdowano ciała. Ludzie byli chowani po prostu na ulicach, w podwórkach. Stawiano krzyże, żeby było wiadomo, że kupka gruzu to grób.

– Może to również efekt szoku, ale najpierw mieliśmy ogromną motywację, żeby jak najszybciej odbudować miasto z ruin, szybko – mówi Litwinow.

Nie było łatwo, gdyż część pracowników służb remontowych i komunalnych znalazła się w armii albo za granicą. Do pracy wzięli się zwykli ludzie, powstały ochotnicze bataliony remontowe. W ciągu miesiąca w Irpieniu pojawił się prąd, ogrzewanie. Zaczęły działać pierwsze sklepy, czasem prowizoryczne. Ludzie płakali, robiąc zwykłe zakupy, bo przez miesiąc nie widzieli chleba.

Dziś w Irpieniu toczy się normalne życie. Na ulicach sporo ludzi, tu i ówdzie widać dźwigi i uwijających się na budowach robotników. Ludzie znów mieszkają w Irpieniu, a do pracy jeżdżą do Kijowa, stojąc w korkach. Nikt na nie nie narzeka, bo korki są oznaką normalności. Mimo trwającej wciąż wojny, dla podkijowskich miast wojenna codzienność dzisiaj, czyli alarmy lotnicze i rosyjskie rakiety, jest błahostką przy wspomnieniu o koszmarze marca 2022 roku. Irpień odbudowuje się m.in. dzięki pomocy z zagranicy. Pomagają państwa (w tym Polska), organizacje międzynarodowe. Do Buczy i Irpienia pielgrzymują odwiedzający Kijów premierzy, prezydenci i ministrowie z całego świata. Bywa i wsparcie nadzwyczajne, ale ważne, bo dające poczucie bezpieczeństwa. Szeryf Miami z Florydy przysłał np. zapasy skonfiskowanej przestępcom broni dla obrony terytorialnej z Irpienia.

Wiadomości
Premierzy Słowenii, Chorwacji i Słowacji i prezydent Mołdawii w Kijowie i Buczy
2023.03.31 18:31

Potłuczone okna i poszatkowane kulami ściany szybko znikają. Gorzej z ranami, których nie widać. W centrum miasta stoją upamiętniające każdą ofiarę rosyjskiego ataku portrety zabitych mieszkańców. Tak, jak na całym świecie, tak i w Irpieniu zadawane jest pytanie: dlaczego najeźdźcy to zrobili? Ludzie starają się odpowiadać: bo imperialne ambicje, bo nienawiść, bo Putin i rosyjski faszyzm. Tak naprawdę do dziś nie rozumieją, czemu to się stało. Irpień chciałby wrócić do życia sprzed najtragiczniejszego miesiąca w swojej historii, ale nigdy nie będzie mógł o nim zapomnieć. Nie da się zrozumieć, czemu życie spokojnej podkijowskiej sypialni jednego dnia zamieniło się w taki koszmar.

Michał Kacewicz/ belsat.eu

Aktualności