Mołdawia zamierza w ciągu dwóch lat uzyskać pełną niezależność energetyczną od Rosji. Taką deklarację złożyła prezydent Maia Sandu na antenie kanału telewizyjnego Moldova 1.
Według Mai Sandu Mołdawia jest już „praktycznie niezależna” od Rosji w kwestiach dostaw gazu. Kraj ten jest jednak uzależniony od sytuacji cenowej na europejskim rynku energetycznym, dlatego – w opinii prezydent – konieczne są inwestycje w efektywność energetyczną i odnawialne źródła energii.
– Zwiększamy tę niezależność i gdy przestaniemy być zależni od Rosji, zwiększy to naszą siłę, także w procesie uregulowania konfliktu naddniestrzańskiego – powiedziała Sandu.
Mołdawska prezydent podkreśliła, że pełna niezależność energetyczna od Rosji stanie się możliwa za dwa lata, gdy ukończona zostanie linia energetyczna Kiszyniów-Vulcanesti. Linia ta połączy systemy energetyczne Mołdawii i Rumunii.
– Mołdawia dobrze wie, kto jest jej przyjacielem, a kto wrogiem – dodała Sandu.
Prezydent Mołdawii zapewniła, że jej kraj nigdy nie będzie wspierał „rosyjskich zabójców”.
Rosja próbuje destabilizować sytuację polityczną w Mołdawii i w miarę możliwości zorganizować tam prorosyjski przewrót. W tym celu wykorzystuje prorosyjskie segmenty społeczeństwa tego kraju i populistyczne partie.
W ramach dalszego dystansowania się od Moskwy władze Mołdawii postanowiły zrezygnować ostatnio z tzw. języka mołdawskiego, który w praktyce jest identyczny z rumuńskim. Zdaniem Sandu, nazwa ta była używana przez dziesięciolecia, aby zapobiec zbliżeniu Mołdawii i Rumunii. Ostatnio decyzją parlamentu termin „język mołdawski” został usunięty z konstytucji. Wywołało to negatywną reakcję przychylnej Rosji części mołdawskiego społeczeństwa.
lp/ belsat.eu wg east24.info
