Kulturalna wojna Putina

Obszar kultury to mniej znany front wojny Putina. Inwazja przeciw Ukrainie przyspieszyła w Rosji zawłaszczanie teatrów, estrady i filmu przez putinowską propagandę i przyspieszyła nagonkę na niezależnych artystów.

Przedwczoraj moskiewskie władze miejskie zwolniły dyrekcję trzech teatrów: Centrum Gogola, Sowriemiennika i Szkoły Sztuki Współczesnej. Każdy z tych teatrów był awangardą nowoczesnej i co najważniejsze – stosunkowo niezależnej sztuki. Zwłaszcza Centrum Gogola było ośrodkiem moskiewskiej inteligencji i jej światem. Ten świat, jak twierdzą zgodnie artyści i ich widzowie, właśnie się skończył za jednym pociągnięciem długopisu urzędnika. Nie było to decyzja przypadkowa. Centrum Gogola już dawno było obiektem nagonki, kiedy jego dyrektor Kiriłł Sieriebriannikow ścigany za finansowe malwersacje przez służby, musiał odejść z teatru.

Widzowie teatru uznali, że sprawa miała podtekst polityczny, bo Sieriebriannikow nie trzymał języka za zębami i często krytykował kremlowską władzę. Dyrektorem teatru został związany ze środowiskiem aktor Aleksiej Agranowicz. Władze postanowiły jednak zdobyć nad niezależnym środowiskiem teatralnym całkowitą kontrolę. I jest to część szerszego procesu. Kulturkampfu Władimira Putina, który przyspieszył po najeździe na Ukrainę. Celem jest likwidacja wysp niezależności od wszechogarniającej w Rosji „Z” propagandy („Z” to symbol inwazji na Ukrainę). Również w wydawałoby się elitarnej i skierowanej do wąskiej grupy wielkomiejskiej inteligencji kulturze wysokiej. Zresztą w kulturze masowej również.

Opinie
Putin i powrót do przeszłości
2022.06.14 15:42

Sznur milczy

Petersburska grupa „Leningrad” w putinowskiej Rosji pełniła rolę radykalnego komentatora rzeczywistości społecznej i politycznej. Siergiej Sznurow, czyli Sznur, nie przebierał w słowach. Kiedy Putin został prezydentem, zaśpiewał w piosence pt. „Urodziny”, że „żal Putina”, bo nie może iść się napić z kolegami. Potem drwił z putinowskiej demokracji w piosenkach „Kandydat” czy „Wybory”. Sznur podkreślał swoje antywojenne nastawienie w wielu utworach. Jeszcze po aneksji Krymu śpiewał „Nasza plaża”, kpiąc z propagandowego hasła „Krym nasz”. Jednak po rozpoczęciu obecnej wojny na Ukrainie nabrał wody w usta. Fakt, że już wcześniej Sznur się skompromitował romansem z politycznymi projektami powiązanymi z bliskim Kremlowi Jewgienijem Prigożynem (tzw. kucharz Putina, biznesmen kierujący m.in. grupą najemników, „wagnerowcami” walczącymi na Ukrainie). Został politykiem „Partii Wzrostu”. Takiej niby opozycyjnej, a tak naprawdę pełniącej rolę koncesjonowanej opozycji aktywnej zwłaszcza na poziomie samorządowym w Petersburgu.

– A sp…. wszyscy, to moje prawo: chcę to wybieram, nie chcę nie wybieram. Przynoszą ci szklankę wódki, czy szklankę whisky, a ty chcesz wino. Nie chcę się opowiadać po żadnej stronie – tak w końcu wypowiedział się Sznur w swoim stylu w połowie maja na temat jego oceny wojny.

Po prostu się zdystansował tak bardzo, jak to możliwe. Niewielu bardzo popularnych muzyków zabrało głos. Raperzy Morgensztern i Face wyjechali z Rosji i wystąpili z ostrą krytyką inwazji na Ukrainę. Morgensztern jest oskarżany przez rosyjski Komitet Śledczy o promocję faszyzmu i kolportowanie „fake newsów”. Ostatnio nagrał klip o antywojennej i krytycznej wobec rosyjskiego cynizmu retoryce. Prekursorem wyrażanego ze sceny buntu i poparcia dla Ukrainy był Noize MC. Ten rosyjski raper jeszcze w 2014 r. pokazywał na koncertach ukraińską flagę, grał na Ukrainie. Za co spotkały go represje i miejsce na czarnej liście gwiazd, którym lokalne władze odmawiały sal koncertowych.

W rosyjskim mainstreamie muzycznym wielu jednak stało i nadal stoi po stronie Putina. Jak choćby piosenkarz Oleg Gazmanow. Występuje na propagandowych koncertach na których ostatnio lubi deptać amerykańską flagę, rozpowszechnia w sieci ordynarne fake newsy o Ukrainie i popiera wojnę. A jednocześnie żali się, że nie może sprzedać swojego apartamentu w łotewskiej Jurmali. Inny putinowski artysta-propagandysta Grigorij Leps odwiedzał wiele razy Donbas i śpiewał dla rosyjskich żołnierzy. Wśród artystów dominująca jest jednak taka postawa, jak Sznura. Niektórym milczenie się nie opłacało. Diwa operowa światowej sceny Anna Netrebko nie wypowiadała się na temat wojny.

– Potępiam wojnę przeciwko Ukrainie, a moje myśli są z ofiarami tej wojny i ich rodzinami… Kocham moją ojczyznę Rosję i poprzez moją sztukę dążę wyłącznie do pokoju i jedności – ogłosiła w końcu, kiedy najbardziej znane opery, jak Metropolitan Opera z Nowego Jorku, czy włoska La Scala zerwały z nią umowy.

Ta wypowiedź z kolei zamknęła jej drogę w Rosji. Bo rosyjskie opery z kolei zaczęły zrywać z nią kontrakty. Ostatecznie jednak Netrebko balansując, tonując swoje wypowiedzi, powoli wraca na światowe i pewnie również rosyjskie sceny. W końcu była ulubioną diwą kremlowskiego przywódcy, nazywana „słowikiem Putina”.

Opinie
Putin szykuje się na pogorszenie nastrojów społecznych w Rosji
2022.05.13 11:43

Ulubiona diwa pokolenia wychowanego w ZSRR, estradowa gwiazda Ałła Pugaczowa wybrała inną taktykę. Postanowiła przeczekać. Po rozpoczęciu wojny wyjechała do Izraela, ale nie wypowiada się na tematy polityczne. Podobnie, jak wielu celebrytów, ma dużo do stracenia – ogromny majątek w Rosji. A Kreml ma na takich artystów haka: tzw. czarną listę. Kto na nią trafi, ten straci możliwość koncertowania i będzie wycinany z kontrolowanych przez władze mediów. Niepokornym pozostają właściwie tylko muzyczne platformy streamingowe i internet. I tam jest coraz gorzej – z powodu sankcji dostęp do globalnych platform jest utrudniony, a w internecie władza ma coraz większe możliwości cenzury i karania za rozpowszechnianie nieodpowiednich dla niej utworów.

Precz z Puszkinem!

Wojna z Ukrainą zadała rosyjskiej kulturze druzgocące ciosy. To prawda, że w czasach Putina wielu artystów wykazywało się konformizmem. Jak Sznur, unikali trudnych tematów, uciekali od polityki w banalną rozrywkę, lub wysublimowanie oderwaną od rzeczywistości kulturę elitarną. W 2014 r. udawali, że nie ma okupacji Krymu, ani wojny w Donbasie. Dziś rosyjskie władze sukcesywnie zawłaszczają przestrzeń kultury. Częściowo na rękę kremlowskim politrukom poszły zachodnie sankcje. Z ich powodu np. zniknęły z rosyjskich kin zachodnie, głównie hollywoodzkie produkcje. Problem jest większy: rosyjscy artyści mają ograniczone możliwości współpracy z zagranicznymi twórcami, studiami nagrań. Nie mogą jeździć na festiwale. W kraju zaś będą coraz to bardziej zależni od państwowych dotacji i rządowego aparatu kontroli.

– Patrząc na rosyjskiej media jasne jest, że to samo będzie z kinem. Będą kręcone filmy oderwane od rzeczywistości, albo takie, które wspierają główną linię ideologiczną – mówi w portalu Meduza Aleksander Rodniański, rosyjsko-ukraiński reżyser i producent filmowy.

Wiadomości
Rosyjskie kina pokazują zhakowane filmy
2022.04.27 15:54

Na ekrany rosyjskich kin właśnie wchodzi nowy film pt. „Wnuk”. To historia młodego rapera, którego dziadek odkrywa, że gdzieś na Zachodzie żyje sobie spokojnie SS-man, z którym walczył w czasie II wojny światowej. Wnuk byłego krasnoarmiejca wyprawia się do Europy szukać SS-mana i zemścić się za krzywdy dziadka. Niby prosta i sensacyjne historyjka, ale doskonale wpisująca się w „Z” narrację o odradzającym się na Zachodzie faszyzmie zagrażającym Rosji.

Są jednak artyści, którzy sprzeciwili się „Z” propagandzie. Tak zrobiła choćby Olga Smirnowa, prima-balerina Teatru Bolszoj z Moskwy. Najpierw potępiła wojnę przeciw Ukrainie, a potem wyjechała z Rosji i zatrudniła się w niderlandzkim balecie.

– Nigdy nie myślałam, że będę się wstydzić za Rosję – powiedziała Smirnowa, krytykując inwazję na sąsiada.

Tego typu postawy są nieliczne, ale są. Zarówno kultura wysoka, jak i popkultura są poddawane teraz gwałtownej inwazji putinowskiej ideologii. Podział jest prosty: albo ludzie sztuki będą za „Z”, albo muszą wyjechać, lub zejść do podziemia. Albo zamilknąć. Putin wyrządza tym samym rosyjskiej kulturze nieodwracalną krzywdę. I to nie tylko tej współczesnej. Bo przecież już teraz na Ukrainie pojawiły się głosy, by wyciąć z katalogu lektur rosyjskich, kanonicznych pisarzy i poetów. Np. Aleksandra Puszkina, Fiodora Dostojewskiego, Lwa Tołstoja, czy Michaiła Bułhakowa.

Wiadomości
Timothy Snyder: musimy to powiedzieć, w Rosji panuje faszyzm
2022.05.20 18:00

Na początku kwietnia w zakarpackim Mukaczewie obalono pierwszy pomnik Puszkina. I tak już poszło: w Winnicy obalono Gorkiego, Puszkina w Mikołajowie. W sumie 16 pomników i popiersi rosyjskich twórców. A to dopiero początek akcji derusyfikacji, wzorowanej na „leninopadzie” (obalaniu pomników Lenina) z 2014 r. Ukraińcy zarzucają najbardziej znanym rosyjskim pisarzom i poetom sprzed wieków, że zawsze służyli imperializmowi i mieli wobec Ukrainy kolonialne podejście. Wielu nie tylko Ukraińców, ale i ludzi z Zachodu, zakłada, że słynni poeci i pisarze byli w epoce carskich podbojów takimi samymi propagandystami, albo oportunistami, jak dzisiaj Gazmanow, czy Sznur.

Michał Kacewicz/ belsat.eu

Inne teksty autora w dziale Opinie

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności