Pomimo upływu 77 lat od zakończenia II wojny światowej mentalność rosyjskiego żołnierza niewiele się zmieniła. Ukraińcy podają, że w zdobytych miastach i wsiach żołdacy „wielkiej” rzekomo armii dopuszczają się masowych grabieży i gwałtów. Odzew – „trofiejne można brać” niesie się po wypalonej przez sołdatów Ukrainie.
Prawie codziennie sztab armii ukraińskiej oraz zwykli mieszkańcy informują o wyładowanych ciężarówkach i busach wiozących do Rosji skradzione ukraińskie mienie. Np. z elektrowni jądrowej w Czarnobylu wywieziono: komputery, laptopy, radia, meble i przedmioty codziennego użytku. Przy zwłokach zabitych Rosjan regularnie znajdowane są skradzione Ukraińcom: pieniądze, telefony, komórkowe, biżuteria. Wszystko co można schować do kieszeni lub do plecaka.
Niezwyciężona – wg. Putina – armia jest nie tylko słaba, ale stała się zgrają zwykłych złodziei oraz gwałcicieli, bo i gwałty często popełnia. A przecież – wg. kremlowskiej propagandy – miała nieść „uciśnionym przez nazistów z Kijowa” wyzwolenie i pokój. Przyniosła zaś zgliszcza, rabunek oraz upodlenie. To wiele mówi o jej niskim morale oraz barbarzyńskich metodach stosowanych wobec Ukraińców na okupowanych przez nią terenach.
Swego czasu moja nieżyjąca już babcia opowiadała mi jak wyglądało „wyzwolenie” Piły oraz okolic w 1945 roku przez sołdatów I Frontu Białoruskiego Armii Czerwonej. Nie pytając, kto Polak, a kto Niemiec, rabowali jak popadnie. Przede wszystkim żywność, bo od wielu dni nic nie jedli. Potem, przysłowiowe już zegarki. Bywało – opowiadała – że widywało się na ulicach rosyjskich żołnierzy obładowanych zegarkami. Od małych, kieszonkowych, do dużych – ściennych. Nawet z kukułką.
Zabierali bieliznę pościelową, buty, sztućce, precjoza, które siłą potrafili zdejmować z palców. Niektóre czołgi wyglądały jak bożonarodzeniowa choinka – obwieszone rowerami i innym trofiejnym dobrem. Wyspecjalizowane oddziały zrywały tory kolejowe. Do wagonów ładowały maszyny z rozgrabionych fabryk, bydło, trzodę chlewną . Właściwie wszystko co wpadło im w ręce choć już było wiadomo, ze te tereny znajdą się w granicach powojennej Polski. Do legendy przeszedł rosyjski żołnierz, który wykąpał się w wannie wypełnionej wodą kolońską. Na niewiele mu ta kąpiel pomogła, bo zmarł oczywiście. Z przepicia. Nie wiedział „biedak”, że alkohol wchłania się przez skórę, a nie tylko przez usta.
Putin wraz z Szojgu, obecnym ministrem obrony Rosji, chcieli by rosyjska armia była nowoczesna i dorównywała armiom NATO, przede wszystkim USA. Od lat miliardy dolarów zarobionych na gazie i ropie ładowali w jej modernizację. Straszyli świat Iskanderami, S-400 oraz bonią hipersoniczną. Po miesiącu wojny na Ukrainie okazało się, że „król jest nagi”. W bespośrednim starciu na polu boju Rosjanie regularnie dostają łomot od Ukraińców, zaś ich morale niewiele się różni od morale ich ojców oraz dziadów „wyzwalających” tzw. Ziemie Odzyskane.
Antoni Styrczula/belsat.eu
Inne teksty autora w dziale Opinie
Redakcja może nie podzielać opinii autora.