Alaksandr Łukaszenka podczas spotkania z kierownictwem struktur siłowych nawiązał do przeprowadzonego przez Biełsat śledztwa dziennikarskiego. Dziennikarze dotarli do nagrań rozmów lekarzy, którzy organizowali dla niego specjalną partię szczepionek na koronawirusa. Tymczasem szef białoruskich władz, który bagatelizował pandemię, publicznie zapewniał przedtem, że się nie szczepił.
Łukaszenka wypowiadał się o bezpieczeństwie cyfrowym i jego zagrożeniach. Oburzył się, że białoruscy hakerzy – „Cyberpartyzanci” dotarli do nagrań rozmów telefonicznych lekarzy, którzy zdobywali dawki szczepionki dla „pierwszego” i jego rodziny. Szef białoruskich władz tymczasem bagatelizował koronawirusa i polecał go leczyć pracą na traktorze i przy pomocy kieliszka wódki dziennie.
– W ogóle nie byłem zaszczepiony – powiedział Łukaszenka podczas spotkania z urzędnikami. Nie byłem szczepiony i znacie moje stanowisko na temat tej pandemii. Niemniej jednak taki wyciek informacji miał miejsce i dotyczył niektórych rozmów lekarzy, którzy dyskutowali, gdzie ukryć szczepionkę. I do czego się odnoszą? Do tego, że „Cyberpartyzanci” lub ktoś tam włamał się na jakieś konto, stronę internetową lub serwer – dodał.
Stwierdził, że zwykli lekarze nie mogą za niego zajmować się kwestiami szczepionek, gdyż „szef służby bezpieczeństwa (ochrony Łukaszenki – Belsat.eu) jest jedyną osobą, która może znać takie informacje”. Białoruski polityk dodał, że mówi mu to po raz pierwszy.
Biełsat przy pomocy grupy opozycyjnych hakerów z inicjatywy „Cyberpartyzanci” dowiedział się, jak w czasie epidemii koronawirusa lekarze i urzędnicy omawiali manipulowanie statystykami śmiertelności, namawiali do „opowiadanie bajek”, by wytłumaczyć, brak szczepionek, nazywali żyjących starszych pacjentów szpitali „zdechlakami” i rezerwowali rosyjską szczepionkę Sputnik dla Łukaszenki i jego rodziny.
