Władze nie zechcą obchodzić stulecia proklamowania Białoruskiej Republiki Ludowej?


Opozycja demokratyczna zjednoczyła się, aby wspólnie wziąć udział w obchodach jubileuszu. Nie wiadomo, czy przyłączą się do uroczystości przedstawiciele oficjalnych struktur. Kolejna, już czwarta próba spotkania się członków komitetu organizacyjnego z władzami stolicy, zakończyła się fiaskiem.

– Odnosimy wrażenie, że na razie nie podjęto decyzji i organy państwowe wolą zachowywać milczenie. Tym niemniej musimy się tam dobijać. Dostukaliśmy się do narodu białoruskiego i musimy dostukać się też do tych władz – przekonuje opozycyjny polityk Paweł Siewiaryniec.

Czytajcie również:

Kwestia, czy władze zezwolą na pokojowy przemarsz ulicami Mińska 25 marca, pozostaje otwarta. Wniosku o jego przeprowadzenie jeszcze nie rozpatrywano w Mińskim Miejskim Komitecie Wykonawczym. A tymczasem struktury państwowe bardziej aktywnie szykują się do innego jubileuszu – 100-lecia… Leninowskiego Komsomołu. Na czele komitetu organizacyjnego stanął minister edukacji, komunista Ihar Karpienka.

– Jeżeli oni obchodzą Dzień Czekisty, Dzień Komsomołu, Dzień Armii Radzieckiej i wszystkie te sowieckie święta, to kim oni najpierw są? Czekistami i komsomolcami czy Białorusinami? – pyta poeta i polityk Uładzimir Niaklajeu. – Ci, którzy obchodzą stulecie Komsomołu lub stulecie rewolucji październikowej, to w epicentrum swoich rozważań mają nie niepodległą Białoruś, ale imperium, jakiś ruch komunistyczny, co nie ma nic wspólnego z niepodległością Białorusi – dodaje Siewiaryniec.

Jak dotąd zjednoczenie różnych sił politycznych wokół jubileuszu Białoruskiej Republiki Ludowej (BNR) to chyba główna pozytywna wiadomość związana z tym wydarzeniem.

Andruś Takindang, cez/belsat.eu

Aktualności