Naruszając zobowiązania sojusznicze, Rosja zaprzestała dostaw uzbrojenia na Białoruś i zamierza za bezcen zawładnąć aktywami bialoruskiej zbrojeniówki – oskarża Moskwę białoruski przywódca. – Ale Mińsk ma czym odpowiedzieć.
Moskwa nie doczeka się realizacji tzw. „pięciu projektów integracyjnych”. m.in. nie uzyska kontroli nad Mińskimi Zakładami Ciągników Kołowych (MZKT). Łukaszenka zapowiedział to podczas piątkowej wizyty w fabryce, w której towarzyszyły mu kamery państwowej telewizji. Słowa, że Rosja „karci” go za „zmianę kursu na Zachód” i że „trzeba pokazywać prawdziwe oblicze Rosji”, które wcale nie jest sojusznicze, lecz złośliwe – szybko poszły więc w świat.
Łukaszenka wyraził żal, że Białoruś nie ma możliwości produkowania własnych samolotów i innych rodzajów zaawansowanego technologicznie uzbrojenia, co dałoby możliwość uniknięcia „uzależnienia z zewnątrz”. Zarządził za to produkcję własnych części do samolotów i nakazał stworzyć warunki do produkcji własnych rakiet. Zarządził też, że białoruska armia ma zrezygnować z zakupów rosyjskich samochodów opancerzonych, przechodząc na rodzime Kajmany, lepsze ponoć niż osławione rosyjskie Tigry.
Białoruski prezydent przypominał zarazem, że Rosja powinna dostarczać mu broń, ponieważ na Białorusi znajduje się „wspólna armia”. Tymczasem Moskwa odmawia nie tylko dostaw broni, ale i części do niej. Białoruski prezydent twierdzi, że chodzi o wywarcie w ten sposób presji na Mińsk i wykupienie za bezcen takich białoruskich zakładów jak Mińskie Zakłady Ciągników Kołowych, które produkują unikalne podwozia dla systemów rakietowych.
Unikalne, bo w Rosji podobnej fabryki nie ma i wszystkie rosyjskie ruchome kompleksy rakietowe jeżdzą na białoruskich podwoziach. Kwestia ma więc pierwszorzędne znaczenie stretegiczne i Kreml nawet nie ukrywa, że od dawna ostrzy sobie sobie zęby na MZKT, o czym regularnie przypomina odpowiadający w rosyjskim rządzie za zbrojeniówkę wicepremier Dmitrij Rogozin.
Jednym z ostatnich pomysłów było, że mińskie zakłady miałyby znaleźć się pod kontrolą Rosjan w ramach realizacji tzw. „pięciu projektów integracyjnych”, zlewając się w jedno przedsiębiorstwo z rosyjskim koncernem państwowym Rostech.
Ale jeszcze w połowie marca Łukaszenka zapowiedział, że MZKT jest i pozostanie przedsiębiorstwem białoruskim.
„Żadnych gier w sprzedaż i odsprzedaż. Państwo oceniło to przedsiębiorstwo. Płać pieniądze, dostaniesz akcje. Nie ma pieniędzy – do widzenia. Miejcie na uwadze: wasze zadanie, każdego kierownika – nie sprzedawać przedsiębiorstwa, prywatyzować go itp., lecz je zachować. To przedsiębiorstwo należy do narodu” – instruował prezydent nowego, mianowanego przez siebie dyrektora zakładów. – Bardzo aktywna jest w tych działaniach jest Federacja Rosyjska: „My chcemy, my chcemy, sprzedajcie nam te zakłady”. Kiedy zaczynamy wymieniać cenę – otwierają szeroko oczy. Wtedy ja mówię: „Do widzenia”. To znaczy, jeżeli coś sprzedawać, to trzeba sprzedawać za pieniądze i za pieniądze duże. Ale nam często mówią: „Wiecie, my możemy za miliard dolarów zbudować takie zakłady, a wy od nas żądacie dwóch miliardów”. Ja mówię: „Spróbujcie!”
W piątek białoruski prezydent był jeszcze mniej dyplomatyczny w słowach:
„Straszą nas, że niby Rosja sama wynajdzie swoje „stonogi” i będzie głowice jądrowe przewozić na nich. A na zdrowie! Jeśli mają dziś mózg i pieniądze, których nie mają – niech wynajdują! – ironizował.
Rosyjska agencja informacyjna Regnum, która relacjonuje intrygi wokół strategicznych mińskich zakładów zbrojeniowych, nie ukrywa swojego rozczarowania i irytacji zachowaniem zachodniego sojusznika Kremla. I wystawia mu niezbyt pochlebną laurkę:
„Zauważmy, że przez cały okres postradziecki Rosja była sponsorem władz Białorusi, której naród na referendum z 17 marca 1991 r. jednoznacznie opowiedział się za zachoweaniem ZSRR (83 proc.) i nigdy nie dążył do wystąpienia ze wspólnego państwa. Aleksander Łukaszenka został prezydentem Białorusi w 1994 r. jako polityk prorosyjski, który obiecywał „odnowić rozerwane związki” i „odrodzić kraj”. W latach ’90 jest odbierany jako propaństwowy integrator, a na początku lat dwutysięcznych jako jeden z typowych postradzieckich włodarzy, dla których rządy w swoich władaniach są najwyższą wartością. I w tym celu są gotowi wynajdywać wszelkie powody, bardzo często – za rosyjski koszt”
cez, belsat.eu/pl, regnum.ru