Zmicier Bandarenka, koordynator obywatelskiej kampanii „Europejska Białoruś” oraz bliski współpracownik byłego kandydata na prezydenta Andreja Sannikawa spotkał się ze żoną dzień przed wysłaniem do kolonii karnej.
O wczorajszym spotkaniu w areszcie MSW opowiedziała żona więźnia politycznego, Wolha Bandarenka. Skazany ma bardzo poważne problemy zdrowotne – chory kręgosłup, nie może chodzić. Dopiero teraz został przewieziony do więziennego szpitala, jednak ciężkie warunki w więzieniu KGB negatywnie wpłynęły na jego zdrowie.
„Zmicier powiedział, że próbują tam z więźniów politycznych zrobić inwalidów. Zadaniem władzy jest zniszczyć ich moralnie i fizycznie. Mąż po raz pierwszy prosił o pomoc medyczną pod koniec lutego. Otrzymał ją dopiero 22 czerwca” – powiedziała Wolha Bandarenka.
„Przez pierwsze dwa miesiące odbywały się ciągłe przeszukania. Zmicier musiał wtedy biegać po schodach z materacem i dwoma torbami, a następnie stać z nimi godzinę, czy nawet dwie” – wspomina żona więźnia.
Po przeniesieniu do szpitala polityk został umieszczony w jednej sali z chorymi na AIDS i żółtaczkę typu C. Według relacji żony – nikt go o tym nie uprzedził, ani też nie powiedział co powinien robić, aby uniknąć zarażenia.
W tym samym czasie zezwolenie na widzenie z żoną otrzymał również Andrej Sannikau. Przy okazji widzenia Sannikau zdołał zamienić kilka słów z Bandarenką.
Więźniowie mają prawo do widzeń po rozpatrzeniu odwołania od kary (ich odwołanie zostało odrzucone 15lipca) oraz przed wysłaniem do kolonii karnej. Zmicier Bandarenka został aresztowany w nocy z 19 na 20 grudnia 2010r. zaraz po rozpędzeniu pokojowej demonstracji przeciwko fałszowaniu wyborów prezydenckich. Został skazany na dwa lata kolonii karnej za organizację i udział w niepokojach społecznych.
Biełsat