„Ludzie chcą filmów fabularnych”. O warszawskim festiwalu kina białoruskiego opowiada nam jego dyrektor Janusz Gawryluk


Ile filmów białoruscy twórcy nadesłali w tym roku na konkurs festiwalu Bulbamovie i dlaczego należy przywrócić eksperckie jury oraz przyznawanie „Złotych Ziemniaków” zwycięzcom? Dlaczego białoruska publiczność jest zmęczona kinem protestu? I wreszcie, co będzie główną atrakcją dziewiątego festiwalu filmowego, który rozpocznie się 24 listopada w Warszawie? Rozmawiamy o tym z inicjatorem i dyrektorem Festiwalu Filmu Białoruskiego Bulbamovie Januszem Gawrylukiem.

Janusz Gawryluk.
Zdj. Karyna Paszko/belsat.eu

Spotykamy się w białoruskim klubie Scena Chmielna, gdzie właśnie 25 listopada w ramach Bulbamovie 2023 odbędzie się impreza festiwalowa (after party) z udziałem muzyka Andrusia Takindanha i kompozytora Siarhieja Puksta. Szukamy spokojnego miejsca przy stoliku, zamawiamy piwo. Bezalkoholowe…

„Ludzie chcą filmów fabularnych”

– Prawdziwe kino powinno upajać widza, czy go otrzeźwiać? Jakie jest Twoje zadnie?

– O, to zależy od czasu i warunków. Od potrzeb widza. Tak więc to może pójść w każdą stronę. Po 2020 roku przez kilka lat widz domagał się kina trzeźwego i poważnego, głębokich, czasem bolesnych refleksji. Ale mija już trzeci rok. Wydaje mi się, że ludzie chcą już czegoś trochę innego. Białorusini widzieli już wystarczająco dużo filmów dokumentalnych o protestach. Było ich bardzo wiele, do tego stopnia, że archiwalne ujęcia z marszów zaczęły się powtarzać. Można odnieść wrażenie, że ludzie mają już tego trochę dość.

Anons
Rusza 9. edycja Festiwalu Filmów Białoruskich Bulbamovie. Już w piątek!
2023.11.21 13:01

– Jak myślisz, czego ludzie chcą w 2023 roku?

– Myślę, że ludzie potrzebują teraz nie dokumentów, ale filmów fabularnych. A z tym jest ciężko… Sądzę, że nadszedł czas, aby po prostu kręcić filmy. Bo niewiele da się zrobić dla ludzi, którzy są w więzieniach. To trudne, szczerze mówiąc. Myślę, że potrzebne jest kino fabularne, które będzie mówiło o tym, co dzieje się na Białorusi nie bezpośrednio, nie wprost, ale między wierszami, jak to ma miejsce w dobrych filmach fabularnych. I myślę, że ludzie czekają na takie kino. Tylko pojawia się pytanie: gdzie tworzyć? Jeśli w Warszawie i jeśli Warszawa ma grać rolę Mińska, to jest to bardzo trudne.

– Ale można zrobić film o Białorusi w warszawskim mieszkaniu, kawiarni albo… w celi.

– To prawda. Można kręcić dramaty o Białorusinach, którzy mieszkają w Warszawie. Wtedy można kręcić na podwórku. I takich filmów nie brakuje. Ale myślę, że białoruscy filmowcy powiedzą, że takie filmy potrzebują pieniędzy. Oczywiście. Jednak to nie one są najważniejsze. Najważniejszy jest pomysł i scenariusz. Dlatego, na przykład, jeśli do konkursu festiwalowego trafiają filmy, które nie są świetne technicznie, ale mają jakiś pomysł, a dokładniej – niosą pewną prawdę, pokazujemy takie filmy. Lepiej pokazać taki film niż fajnie nakręconą, ale pustą w środku pocztówkę.

„Jestem trochę w szoku”

Janusz Gawryluk.
Zdj. Karyna Paszko/belsat.eu

– Ile filmów nadesłano w tym roku na festiwal Bulbamovie i czy były wśród nich filmy fabularne?

– To ciekawa sprawa: do konkursu zgłoszono 49 filmów. Większość z nich to krótkometrażowe filmy fabularne, a nie dokumenty. I to mnie cieszy. Oczywiście są one na różnym poziomie. Ale to jest kino niezależne… W zeszłym roku było 30 zgłoszeń. Rok wcześniej było ich 20 – taki wzrost po wznowieniu festiwalu. I nie robiliśmy żadnej reklamy. Tylko na stronie internetowej i Facebooku. Jestem trochę w szoku.

– Czy to są filmy, które zostaną zaprezentowane w ramach pokazów młodego białoruskiego kina? Czy pokażecie wszystkie 49 filmów?

– Nie, oczywiście nie wszystkie. Ale mogę powiedzieć, że większość. Nie pokażemy tych najsłabszych. Ale cieszę się, że takich jest bardzo mało. Muszę przyznać, że w przeszłości dostawaliśmy tyle filmów niskiej jakości, że mogliśmy z nich zrobić osobną sekcję. Ale teraz już nie. Dlaczego? Był rok 2020. Po tym, co się stało, ludzie zaczęli filmować tylko to, co rzeczywiście ich dotknęło.

Wcześniej dostawałem abstrakcyjne, kosmiczne filmy. Człowiek ogląda i nie może zrozumieć, w jakim kraju to wszystko się dzieje. Ludzie żyli w swoim własnym świecie. A ja zawsze mówiłem: nie szukaj w kosmosie, spójrz na własne otoczenie, na swojego wujka czy babcię. To będzie o wiele bardziej prawdziwe i interesujące. I rok 2020 roku sprowadził Białorusinów na ziemię. Autorzy zdali sobie sprawę, gdzie naprawdę są.

„Nie robimy już festiwalu w jakiejś piwnicy”

– W takim razie może czas wrócić do jury eksperckiego i nagradzania zwycięzców „Złotymi Ziemniakami”, jak to miało miejsce na Bulbamovie do 2021 roku?

– W tym roku już poważnie się nad tym zastanawiałem. Bo konkurs, który ogłaszamy już trzeci rok z rzędu, to raczej po prostu projekcje. Np. Filmoteka Narodowa, która prowadzi festiwal i dzięki której odbywają się pokazy, przyznawała w swoim imieniu nagrody pieniężne. Odbywało się to jednak w ramach projekcji, a nie konkursu.

Tego roku mamy prawie pięćdziesiąt filmów i teraz nie wystarczy wybrać jeden, wręczyć nagrodę i już. Widzę, że obecność na tym festiwalu jest dla ludzi bardzo ważna. W końcu to jedyne miejsce na świecie poświęcone wyłącznie kinu białoruskiemu; i to w kinie w centrum Warszawy, gdzie już w zeszłym roku brakowało biletów, bo wszystkie się wyprzedały, a ludzie przyznawali, że czują się jak na Listapadzie (międzynarodowy festiwal filmowy w Mińsku – belsat.eu).

Janusz Gawryluk.
Zdj. Karyna Paszko/belsat.eu

Skoro więc dorośliśmy już do takiego wydarzenia, to znaczy, że czas przygotować konkurs z prawdziwym białoruskim lub białorusko-polskim jury, jak to zawsze było, i uroczyście wręczyć nagrody. W końcu nie robimy festiwalu w jakiejś piwnicy, ale na wysokim poziomie. Mnóstwo ludzi czeka i zgłasza filmy. Wśród nich jest wielu nieznanych autorów. Tak więc już czas. Ale to dopiero za rok.

– Czy wciąż będziecie skupiać się na filmie krótkometrażowym?

– Kiedyś miałem taki prosty podział: program główny składał się z uznanych autorów, a program konkursowy ze świeżego, niezależnego kina białoruskiego.

Anons
Festiwal kina białoruskiego Bulbamovie wraca do Warszawy
2021.09.30 11:54

Teraz musimy pomyśleć o nowym formacie. Zastanawiamy się, co z tym zrobić. Przyjmujemy zarówno filmy krótko-, jak i pełnometrażowe. Nie było żadnych ograniczeń, chociaż wszyscy wiedzieli, że wolimy filmy krótkometrażowe, choćby z tego powodu, że jesteśmy ograniczeni pod względem czasu seansów.

Ale co zrobić, jeśli przysłano nam pełny metraż, który może nie jest super, ale mimo wszystko może warto byłoby go pokazać i rozciągnąć seanse na kilka dni? Na przykład film nakręcony w całości w 2023 roku w Mińsku. Możesz to sobie wyobrazić? Mamy coś takiego na Bulbamovie.

– Więc nie utraciliście związków z Białorusią?

– Niestety, to nie do końca tak. Ten film jest wyjątkiem. Niedawno byłem na warsztatach na Litwie. Przyjechała tam też ekipa białoruskich filmowców-partyzantów. Powiedzieli: nie wiemy, czego się spodziewać, cały czas żyjemy w niepokoju, że coś na nas znajdą.

Ale cieszy nas, że życie kinowe tam jednak trwa, tylko my o tym nie wiemy, bo nie mamy kontaktu z Białorusią. Ludzie tworzą, ale boją się pokazać to na Bulbamovie. Z różnych powodów. Słyszałem, że nasz festiwal jest tam postrzegany jako opozycyjny. Chociaż kiedy zaczynaliśmy w 2011 roku, był postrzegany bardziej jako festiwal punkowy. Ale potem przyszedł rok 2020…

Janusz Gawryluk.
Zdj. Karyna Paszko/belsat.eu

„Właśnie takie kino należy robić!”

– Wróćmy do Warszawy. Powiedziałeś, że publiczność czeka na kino fabularne. Czy na Bulbamovie-2023 w ogóle będzie takie kino?

– Będzie, ale niestety niewiele. 25 listopada (20:00) pokażemy pierwszy serial Biełsatu „Procesy” Andreja Kaszperskiego i Michaiła Zuja, a przed nim pokażemy mój film „Bocian” (19:00). Ustawiliśmy je jeden po drugim, aby stworzyć blok, ponieważ nie mamy już żadnych innych produkcji fabularnych. Nie chcę spoilerować, ale w finale „Bociana” mój bohater jedzie na Białoruś… w 2020 roku. No, a „Procesy” właściwie kontynuują historię o Białorusi po 2020 roku, choć to zupełnie inne filmy… Bilety na „Procesy” i inne filmy Bulbamovie można kupić online – nawet teraz. Serdecznie zapraszamy na seans!

– „Procesy” prowadzą na Białoruś. Ale Bulbamovie rozpocznie się w tym roku od pożegnania z nią, prawda?

– „Pożegnanie” to właśnie tytuł filmu Jakuba Stankiewicza, który otworzy program 24 listopada (19:15). Będzie to premiera. Typowa białoruska opowieść, czyli niezbyt wesoła. Film o historii wielu Białorusinów. Być może ostatni taki film nakręcony na Białorusi. Myślę, że bardzo ważny dla Białorusinów, bo dotyka prawie wszystkich.

W sobotę 25 listopada pokażemy film o Andreju Sannikawie „Ten rodzaj nadziei” szwajcarskiego reżysera polskiego pochodzenia Pawła Siczka. I tego samego dnia – „Procesy” i mój film „Bocian”.

Niedziela będzie spokojniejsza. Ale zachęcam, by przyjść na premierę filmu produkcji Biełsatu „Do ostatniego” Nastasii Karpowicz. Film jest o Poleszukach mieszkających na granicy polsko-niemieckiej. Bardzo ciekawa historia. Po projekcji będzie można spotkać się z bohaterami filmu i autorem pierwszej książki w dialekcie poleskim „Ońde” Aleksym Dzikawickim.

I wreszcie ostatnim filmem festiwalu – i swoistą klamrą z pierwszym filmem „Pożegnanie” – będzie film Alaksandra Matafonowa „Tak dużo i tak mało”, który zaczęto kręcić jeszcze w 2020 roku, ale później reżyser wyjechał z rodziną do Polski. Film był kręcony przez trzy lata. O dzieciach, które po prostu… Nie będę spoilerować…

– Co Twoim zdaniem będzie główną atrakcją dziewiątego Bulbamovie?

– Jeśli odniesiemy się do faktu, że nie mamy zbyt wielu filmów fabularnych, to „Procesy”. W szczególności odcinek „Przyśniło się”. Moim zdaniem najlepszy odcinek z całego serialu, z Alehiem Harbuzem w roli głównej. Byłem nim zachwycony! Kawał prawdziwego i dobrego kina fabularnego. Po prostu fajny film. Myślę, że zrobi wrażenie. Właśnie takie kino powinno powstawać! Dobrej jakości, białoruskie i jednocześnie uniwersalne. Będzie zrozumiałe zarówno na Białorusi, jak i poza nią. Tam jest wszystko. No i Harbuz! Nie tylko on, wszyscy…

Gdzie szukać środków?

– Harbuz rzeczywiście świetnie tam zagrał. Mówisz, że należy robić takie kino, ale…

– Wiem, o co chcesz zapytać. W Warszawie mieszka teraz wielu Białorusinów, którzy chcieliby robić filmy. A w ramach festiwalu odbędzie się prezentacja projektu „Młoda Europa” (25 listopada, godz. 13:30) Polskiej Fundacji Edukacji Dokumentalnej, którą zorganizują Mirosław Dembiński i Jacek Bławut. Wykładają oni w łódzkiej szkole filmowej i od wielu lat pomagają białoruskim i ukraińskim dokumentalistom filmowym. Serdecznie zapraszamy na prezentację, podczas której będzie można dowiedzieć się, jakie kroki należy podjąć, aby trafić do nich ze swoim projektem. Na spotkaniu będzie można z nimi porozmawiać osobiście.

Wiele osób nie wie, jak pozyskać środki lub gdzie wysyłać swoje projekty, ale to, co robi [Fundacja Edukacji Dokumentalnej], to poważna rzecz. Pokażą nowe projekty, wygłoszą prezentację. W ramach tej prezentacji pokażemy ich nową produkcję – film „Bukiniści”, debiut ukraińskiej reżyserki Tetiany Hanży, nakręcony w ramach projektu „Młoda Europa”.

– To świetna szansa, by zacząć. Białoruski kulturoznawca Maksim Żbankou pisał niedawno, że sytuacja opuszczenia strefy komfortu, w której znaleźli się Białorusini, daje każdemu szansę na rozpoczęcie wszystkiego od zera. Zgadzasz się z tym?

– Zawsze zaczynamy od zera! Mija kilka lat i znowu od zera (śmiech). Zaczęliśmy od zera w 2011 roku, od zera w 2023 roku. A ile minęło lat? Dwanaście. Cóż, takie jest życie. Ale Żbankou ma rację – od zera.

Janusz Gawryluk.
Zdj. Karyna Paszko/belsat.eu

„Dobrze, że zaczęliśmy to w 2011 roku”

– Podsumowując: jakie filmy, Twoim zdaniem, autorzy powinni stworzyć na następny, na marginesie – dziesiąty festiwal filmowy Bulbamovie?

– Podzielmy to na filmy fabularne i dokumentalne. Ponieważ dokument nie zginie. Mamy wspaniałych autorów. Mogę naprędce wymienić pięciu z nich: od kultowego Juryja Chaszczawackiego do Wiktara Aśluka, Andreja Kuciły, Maksima Szweda, Nastassi Miraszniczenki i tak dalej. Wykonali oni ogromną pracę, a niektórzy będą dalej kręcić, bez względu na wszystko. To fakt. Ale trudno jest wymienić pięciu autorów kina fabularnego… Ja, na przykład, mam problem. Brakuje tego. Mieliśmy ten problem, kiedy zaczynaliśmy festiwal w 2011 roku i mamy go nadal w 2023 roku.

Zatem tych twórców, którzy są na emigracji, zachęcam do tworzenia filmów fabularnych w Warszawie i szukania tematów tutaj. Nawet w tym barze – tam, gdzie są Białorusini. Na przykład zrobiłbym film o Białorusinie, który mieszka w Warszawie i idzie na front, dołącza do Pułku Kalinowskiego. Film fabularny. To byłoby fajne.

Nie trzeba wymyślać historii, które toczą się w Mińsku; należy działać na podstawie tego, co jest tutaj. Historie są wszędzie. Jest też współczesna literatura białoruska. Nie rozumiem, dlaczego niezależni białoruscy filmowcy nie zwracają na nią uwagi i nie odnoszą się do gotowych historii, które można zaadaptować na potrzeby kina. Powinni to zrobić. Bo głównym problemem jest scenariusz…

Nie będę udzielał porad tym, którzy pozostali na Białorusi, bo nie byłem tam od trzech lat. Ale wiem, że kino tam nie umarło, ludzie tworzą i organizują zamknięte pokazy w kinach. Pewnie tam też coś jest…

– Rzeczywiście. Ale w sytuacji, gdy festiwal Listapad przestał organizować konkurs kina białoruskiego, jednym ratunkiem jest Bulbamovie?

– Szczerze mówiąc, nie sądziłem, że będziemy musieli ratować białoruskie kino po czterech latach przerwy w organizowaniu Bulbamovie. A z drugiej strony można powiedzieć, że to po prostu taka przerwa na papierosa. Dobrze, że zaczęliśmy dawno temu, w 2011 roku. Dlatego działamy. Jako główny i jedyny festiwal kina białoruskiego na świecie. To jest wspaniałe! Zapraszamy.

anons bielsat warszawa festiwal p
Afisz festiwalu “Bulbamovie”.
Zdj.: bulbamovie.wordpress.com

9. Festiwal Filmów Białoruskich odbędzie się w Warszawie w dniach 24-26 listopada (kino Iluzjon, ul. Narbuta 50a). Bilety na seanse można nabyć online lub w kasach kina. Biełsat TV jest głównym partnerem festiwalu Bulbamovie.

Więcej informacji można znaleźć na  stronie festiwalu oraz na Facebooku.

Zmicier Mirasz, ksz /belsat.eu

Aktualności