Państwowa telewizja STV opublikowała materiał poświęcony przygotowaniom służb podległych Ministerstwu Spraw Wewnętrznych do wyborów parlamentarnych. Głosowanie odbędzie się w najbliższą niedzielę – 25 lutego, dzień pod drugiej rocznicy inwazji Rosji na Ukrainę.
W materiale pokazano kilka scenariuszy odegranych przez milicję na terenie Liceum Specjalistycznego MSW w Mińsku.
– Po przyjściu do lokalu wyborczego wyborca fotografuje kartę, co jest łamaniem prawa. Osoba nie reaguje na uwagę przewodniczącej komisji wyborczej. Naruszający zasady zostaje zatrzymany przez milicjanta – tłumaczy telewizyjny lektor.
Takie działanie wobec fotografujących karty jest więc odpowiedzią na próbę policzenia w ten sposób głosów oddawanych przez zwolenników opozycji w 2020 roku.
Kolejne przećwiczone przez milicję scenariusze zakładały odnalezienie przed lokalem wyborczym porzuconej torby (w domyśle bomby) i nieautoryzowany przelot drona.
W ostatniej scence milicja interweniuje, gdy kolejka przed lokalem wyborczym przeradza się w protest, a następnie zamieszki. Pokazane zostało okrążenie demonstrantów przez nieoznakowane milicyjne busy, starcie z protestującymi (którzy mieli podpalić jednego z mundurowych), czy szturm antyterrorystów na lokal wyborczy zajęty przez napastnika z bronią palną.
Reżimowa telewizja STV pokazała też w swoim materiale, że wsparciem dla milicji w dniu wyborów mają być oddziały ochotnicze łukaszenkowskiej młodzieżówki BRSM, studentów uczelni mundurowych i emerytów MSW.
Telewizja nie podała przy tym, kto miałby zakłócić wybory, ale z wypowiedzi obserwującego ćwiczenia szefa MSW generała Iwana Kubrakowa wynika, że chodzi o te same siły, które wyszły na ulice w 2020 roku.
– Wprowadzamy dane, na które funkcjonariusze nie zawsze są gotowi. Bo przewidzenie wszystkiego, co się może wydarzyć, nie jest możliwe. Widzieliśmy rok 2020… Miały miejsce takie wydarzenia, których nie mogliśmy nawet wymyślić: że może dojść do napaści na komisję wyborczą, na funkcjonariusza MSW – przekonuje.
W sierpniu 2020 roku wielotysięczne protesty w całym kraju wybuchły po ogłoszeniu przez Centralną Komisję Wyborczą sfałszowanych wyników wyborów prezydenckich, według których Alaksandr Łukaszenka wygrał z kandydatką opozycji Swiatłaną Cichanouską. 9 sierpnia wieczorem ludzie zgromadzeni pod lokalami wyborczymi domagali się od lokalnych komisji podania prawdziwych wyników głosowania. Wiece te przerodziły się w wielotysięczne pokojowe demonstracje, które trwały do listopada, kiedy zostały ostatecznie brutalnie stłumione. Od tego czasu odbywa się exodus Białorusinów na Zachód, któremu towarzyszą represje wobec przeciwników reżimu i ich rodzin pozostających w kraju.
Białoruskie środowisko demokratyczne nazywa ćwiczenia MSW próbą zastraszenia wyborców, by nie protestowali po tym, jak do parlamentu dostaną się wyłącznie kandydaci proreżimowi. Eksperci podkreślają przy tym, że innego wyniku głosowania być nie może, skoro do wyborów nie dopuszczono partii opozycyjnych, które w 2023 roku zostały zlikwidowane wyrokiem sądu. Dlatego też niedzielne wybory na Białorusi nazywane są “bezwyborami”.
pj/belsat.eu