Chcieli uczcić pamięć zmarłego w więzieniu – sami trafili do aresztu


Rodzina zmarłego w dziwnych okolicznościach w mińskim więzieniu Ihara Pciczkina, chciała w zgodnie z prawosławnym obyczajem 40 dni po pogrzebie uczcić jego pamięć pod murami więziennymi. Zostali w kilka minut aresztowani przez mińską milicję, a wraz z nimi dziennikarze obserwujący akcję. Sprawa trafiła do sądu.

Trzy dni w więzieniu

21 letni Ihar Pciczkin został skazany na 3 miesiące więzienia za kierowanie samochodem bez prawa jazdy, W świetle prawa był recydywistą, bo 2 lata temu sąd odebrał ma mu prawo do kierowania pojazdami na pięć lat. Chłopak zgłosił się do mińskiego aresztu nr. 1 przy ul Wołodarskiego 30 lipca br. Jednak już po czterech dniach rodzina została poinformowana przez więzienne władze, że chłopak umarł w wyniku „zatrzymania akcji serca”. Naczelnik wiezienia tłumaczył, że pewnie zmarły na wolności „pił albo palił”. Jednak podczas oględzin zwłok okazało się, że prawie całe ciało zmarłego pokryte jest siniakami i wybroczynami, a na nadgarstkach widać rany po zaciśniętych kajdankach. Żanna Pciczkina matka zmarłego sfotografowała ciało i umieściła zdjęcia w Internecie. Jest przekonana, że został zabity przez milicjantów. Podobnie uważa obrońca praw człowieka Alena Krasouska – z wykształcenia lekarka, która kiedyś pracowała w wiezionym szpitalu. Jej zdaniem ślady na nadgarstkach świadczą o tym, że chłopak był albo powieszony na kajdankach albo wielokrotnie szarpano za nie, by podnieść go z podłogi. Siniaki i wybroczyny to jej zdaniem efekt metodycznego bicia.

Przerwany protest

W niedzielę, dokładnie 40 dni po pogrzebie Ihara rodzina zmarłego planowała złożyć kwiaty pod murami więzienia, w którym zakończył życie Ihar. Milicjanci jednak nie dopuścili pięcioosobowej grupy w pobliże budynku – aresztując uczestników wydarzenia. Do aresztu trafiła również trójka dziennikarzy, towarzyszących rodzinie zmarłego. Dziennikarze zostali wypuszczeni tego samego dnia. Wszyscy uczestnicy, oprócz znajdującej się w 9 miesiącu ciąży siostry zmarłego Iriny Miranowicz–Pciczkiny, będą przebywać w areszcie do poniedziałkowej rozprawy.

Rodzinę Ihara wspiera organizacja pozarządowa Platforma zajmująca się przypadkami łamania praw więźniów. Domagają się przeprowadzenie powtórnej ekspertyzy medycznej wyjaśniającej przyczyny śmierci chłopca.

Bezprawie?

Jak na ironię zmarły po zatrzymaniu przez milicje zdążył nagrać na kamerę w telefonie komórkowym scenę w komisariacie. „Powieszę cię na ch…. jak żabę” usłyszał od milicjanta chłopak, który wstawił się za innym zatrzymanym. I dowiedział się, że zatrzymany obywatel nie ma żadnych praw. Nie musiał długo czekać, by te słowa okazał się prorocze.

Jb/Biełsat

www.belsat.eu/pl

Aktualności