Do rosyjskiej stolicy wróciła czwórka Białorusinów, którzy przez siedem miesięcy pracowali pod przymusem w jednej z cegielni w Dagestanie.
W ostatni piątek aktywiści rosyjskiej organizacji młodzieżowej „Alternatywa” razem z dagestańską policja uwolnili dziewięciu przymusowych robotników w cegielni znajdującej się we wsi Krasnoarmiejsk w pobliżu Machaczkały.
“Kupiłem was, więc teraz odpracujcie”
Gastarbeiterzy zostali zwerbowani w na Dworcu Białoruskim w Moskwie, skąd przewieziono ich do Dagestanu. Po miesiącu pracy okazało się, że właściciel zakładu nie chciał wypłacić im pieniędzy i nie mogą skontaktować się z rodziną. Od osoby, która ich zatrudniła dowiedzieli się, że zostali przez niego „kupieni” i teraz muszą pracować. Nie odebrano im dokumentów i teoretycznie mogli wyjechać, jednak jak podkreślają nie mieli środków. Mieszkali w ciężkich warunkach, byli bici – pracowali bez względu na pogodę po 12 godzin dziennie. Pojawiły się wszy – ciężkie warunki spowodowały kłopoty ze zdrowiem.
Żaden z wyzwolonych nie podpisał umowy potwierdzającej zatrudnienie, więc będzie im trudno domagać się wypłacenia zaległych pensji. Jednak dzięki “Alternatywie” wypłacono im pieniądze za trzy z siedmiu przepracowanych miesięcy. Wypuszczeni podkreślają, że na miejscu zostało jeszcze trzech Rosjan, którzy jednak nie mają dokądś pójść.
W dotarciu do Moskwy Białorusinom pomogli wolontariusze, a także deputowany rosyjskiej dumy Oleg Sawczenko i senator z obwodu kirowskiego Swietłana Sowa. Dalszej pomocy ma im udzielić białoruska ambasada.
Jb/Biełsat