Wczoraj przez Tbilisi przeszła fala protestów w związku z przyjęciem przez parlament w pierwszym czytaniu ustawy o “zagranicznych agentach” – wzorowanej na rosyjskim prawie ograniczającym pracę mediów i organizacji otrzymujących finansowanie z zagranicy. Biełsat zapytał gruzińskiego politologa o dalszy możliwy rozwój wydarzeń.
Dzień Kobiet jest w Gruzji wolny od pracy, dlatego można oczekiwać, że na zapowiedziane przez opozycję protesty wyjdzie dziś znacznie więcej osób. Także w odpowiedzi na brutalne rozpędzenie wczorajszego zgromadzenia. Jednak według politologa Tornike Szaraszenidze, “wątpliwe, czy protesty mogą coś zmienić”.
– W pełni rozumiem, że wszyscy oczekują nowych rewolucji w Gruzji, ale raczej tak się nie stanie. Niemal to wykluczam – mówi ekspert.
Na pytanie, dlaczego “Ustawa o zagranicznych agentach” wywołała taki sprzeciw gruzińskiego społeczeństwa, politolog odpowiedział:
– To prawo stawia pod znakiem zapytania europejską przyszłość Gruzji, a jeśli ludzie wychodzą na ulice to właśnie ze względu na zachodnią orientację polityczną. Wielu ostrzega, że ustawa ta może bardzo negatywnie wpłynąć na naszą perspektywę wstąpienia do Unii Europejskiej – tłumaczy.
Szaraszenidze ma “nikłe nadzieje”, że projekt ustawy nie zostanie jednak przyjęty. Między innymi dlatego, że prezydent Salome Zurabiszwili stanęła po stronie demonstrantów i zapowiedziała złożenie weta. Według politologa nie będzie to jednak problemem, jeśli parlament postanowi mimo wszystko przegłosować nową ustawę.
Uważa on, że partia rządząca będzie teraz “grać na czas” – projekt ustawy został odesłany do Komisji Weneckiej, która swoje wnioski wyda około czerwca.
Na pytanie dziennikarza Biełsatu o możliwy rozwój wydarzeń, Tornike Szaraszenidze podał dwie opcje:
– Pierwszy wariant zakłada przekroczenie przez partię rządzącą wszelkich granic, utratę łączności z rzeczywistością. Drugim wariantem jest możliwy szantaż ze strony Kremla. Rosjanie grożą, że jeśli ustawa nie zostanie przyjęta, to Gruzja będzie następna po Ukrainie.
Wczoraj na prospekcie Rustaweli przed gruzińskim parlamentem i centralnych placach Tbilisi zebrały się tysiące osób, by protestować przeciwko przyjęciu w pierwszym czytaniu “Ustawy o zagranicznych agentach”.
Przed północą policja rozpoczęła rozpędzać demontrantów z użyciem armatek wodnych i gazu łzawiącego. Według gruzińskich obrońców praw człowieka, 66 osób zatrzymano za drobne chuligaństwo i stawianie oporu policji.
Dziś wieczorem w centrum gruzińskiej stolicy znów zbierają się grupy demonstrantów. Wśród zgromadzonych widać wiele osób przygotowanych na starcia z policją.
Raman Szawiel, pj/belsat.eu