Źródło Biełsatu: zatrzymania w Brześciu były czystką przed wizytą Łukaszenki

1 grudnia milicja zatrzymała nawet 10 mieszkańców Brześcia. W ich mieszkaniach odbyły się rewizje, a wszyscy trafili na 72 godzin do aresztu. Nasz informator twierdzi, że były to zabezpieczenia przed wizytacją białoruskiego przywódcy.

– Mundurowych bardzo drażnią zdjęcia z symbolami narodowymi, które brzescy “partyzanci” przesyłali Biełsatowi. Dlatego podczas rewizji sami podrzucali ludziom biało-czerwono-białe flagi i zabierali sprzęt elektroniczny. Dla służb bardzo ważne jest, by znaleźć tych ludzi. Bo protesty zostały zdławione, a zdjęcia wciąż się pojawiają. Ale chyba tym razem nic z tego nie wyszło, bo wszystkich wypuścili – mówi nasze źródło.

Według informatora, przeciwnicy reżimu z Brześcia powinni się spodziewać następnych fal zatrzymań.

– 24 grudnia do Brześcia przyjedzie Łukaszenka, żeby otworzyć nowe centrum medyczne. I do tego czasu miasto ma być sterylne, bo tak zwany prezydent był bardzo niezadowolony z tego, że w Brześciu doszło do masowych protestów. Teraz władze miasta będą zdawały przed nim bardzo ważny egzamin – dodaje.

Dwóch z zatrzymanych 1 grudnia trafiło przed sąd. 3 stycznia sędzia Alaksandr Siamianczuk, który wcześniej “zasłynął” wydawaniem politycznych wyroków, skazał 34-letniego Andreja Szynko z Żabinki na 10 dni aresztu za udostępnienie postu Cyberpartyzantów. Z kolei sprawę 35-letniego Alaksandra Babicza (nie mylić z więźniem politycznym o tym samym nazwisku) sąd oddał milicji do dopracowania. Mężczyźnie zarzucono subskrybowanie opozycyjnych kanałów NEXTA i Zerkało w Telegramie. Wcześniej zostały one uznane za ekstremistyczne.

1 grudnia na całej Białorusi odbyło się milicyjne polowanie na osoby uznane przez reżim za wrogów. Milicja przeszukała mieszkania dziennikarzy, obrońców praw człowieka i aktywistów opozycji. Tego samego dnia ambasadorzy państw UE zaakceptowali piąty pakiet sankcji przeciwko reżimowi Alaksandra Łukaszenki.

al,pj/belsat.eu