Powstanie styczniowe na wschodzie Wileńszczyzny wybuchło 161 lat temu. Jego idea jest znów aktualna


Dziś obchodzimy 161. rocznicę wybuchu powstania styczniowego w Wielkim Księstwie Litewskim, znanego Białorusinom jako powstanie Kalinowskiego. Było wymierzone przeciwko Imperium Rosyjskiemu, a jego celem było odrodzenie Rzeczypospolitej w granicach z 1772 roku. Choć minęło wiele pokoleń, postawy i hasła tej epoki są dziś w naszym regionie znów aktualne i wywierają wpływ na współczesną politykę.

Carska mapa powiatu dziśnieńskiego

Skorzystajmy więc z okazji, by rozszerzyć naszą wiedzę o tym zrywie narodowowyzwoleńczym. A że w jednym artykule zrobić to ciężko, ograniczmy się do wydarzeń wyłącznie z ówczesnego powiatu dziśnieńskiego w guberni wileńskiej. W 1863 roku jego granice znacznie się różniły od tych z czasów II Rzeczypospolitej. W jego skład wchodziły wtedy miasteczka Dzisna, Głębokie, Postawy, Szarkowszczyzna, Druja, Hermanowicze i Łużki

Należy nadmienić, że ostatnia miejscowość trzy dekady wcześniej była lokalnym centrum powstania listopadowego, które miało tu charakter masowy. Choć zostało ono brutalnie stłumione przez carskie władze, pod wieloma względami położyło podwaliny następnego zrywu narodowowyzwoleńczego. Organizatorami powstania styczniowego stały się bowiem dzieci powstańców listopadowych oraz sami uczestnicy walk w latach 1830-1831. Niektórzy z nich wrócili ze zsyłki w głąb Rosji, inni – jak rzeźbiarz Henryk Dmochowski – z emigracji.

Fotoreportaż
Białoruscy aktywiści odnowili grób powstańca styczniowego Henryka Dmochowskiego
2020.05.28 18:12

Wrzenie na wsi, protesty w miastach

W 1855 roku na carski tron wstąpił Aleksander II. Imperium przegrywało wtedy wojnę krymską i znajdowało się w ciężkim kryzysie. By go przerwać, car rozpoczął wdrażanie liberalnych reform, między innymi znosząc w 1861 roku prawo pańszczyźniane, jako przeżytek średniowiecznego feudalizmu. 

Reforma ta nie została jednak należycie przygotowana. Z jednej strony chłopów poinformowano o zniesieniu pańszczyzny, a z drugiej zobowiązano ją do wykonywania feudalnych obowiązków przez kolejne dwa lata, by nie wywołać oporu szlachty. Jeszcze bardziej chłopów rozzłościło to, że zmuszono ich do wykupu uprawianych gruntów od posiadaczy ziemskich. Dodatkowo, rolnicy mieli od tej pory sami płacić podatki.

Wszystko to wywoływało antyrosyjskie nastroje wśród białoruskiego ludu, który bał się też przymusowej konwersji z grekokatolicyzmu na prawosławie. (Jak przymusowej zmianie wyznania zapobieżono w Hermanowiczach, pisaliśmy TUTAJ).

Historia
Ksiądz, rabin i batiuszka pod pomnikiem Piłsudskiego. 460 lat historii wielonarodowych Hermanowicz na Białorusi
2023.12.30 14:00

Nastroje niższych warstw społecznych współgrały z interesami szlachty, która była przeciwna prowadzonej przez carskie władze polityce rusyfikacji ziem dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego.

W latach 1861 i 1862 w powiecie dziśnieńskim kilkukrotnie dochodziło do masowych rozruchów chłopskich. Pierwsze wybuchły niedaleko Hermanowicz, w majątku Ihumenowo, który należał do księżnej Gabrieli Puzyniny z Güntherów, polskiej poetki, komediopisarki i pamiętnikarki opisującej życie inteligencji warszawskiej i wileńskiej. 8 kwietnia 1861 roku włościanie ogłosili, że nie będą wykonywać obowiązków inwentarskich. Ich protest został brutalnie spacyfikowany przez carskie wojsko: pięciu buntowników aresztowano, a dwunastu kolejnych wychłostano. Mimo takiej reakcji władz, niepokoje rozlały się po całym powiecie. 

I choć bunty chłopów zostały stłumione, przyniosły pozytywne dla nich decyzje władz. W październiku 1861 roku w guberniach wileńskiej, grodzieńskie i kowieńskiej niektóre obowiązki pańszczyźniane zostały albo zmniejszone, albo odwołane. Z kolei tam, gdzie nie doszło do zamieszek, pańszczyzna dalej obowiązywała. 

Konstanty Kalinowski pozdrawiany przez chłopów podczas powstania styczniowego. Obraz Piotra Sierhijewicza z 1959 roku

W tym samym czasie w miastach odbywały się protesty w związku z krwawą pacyfikacją pokojowej demonstracji w Warszawie. W tym wszystkim rosyjska administracja widziała przygotowania do antycarskiego powstania. By wykluczyć udział w nim młodzieży, naczelnik rządu Królestwa Polskiego hrabia Aleksander Wielopolski w styczniu 1863 roku ogłosił pobór do wojska. W listach mobilizacyjnych znalazło się 12 tysięcy osób, co było bezpośrednim powodem wybuchu zrywu zbrojnego, ogłoszonego 22 stycznia w manifeście Centralnego Komitetu Narodowego w Warszawie. 

Wybuch powstania na Litwie i Białorusi – za wcześniej i zbyt późno

Prowincjonalny Rząd Tymczasowy na Litwie i Białorusi, na czele którego stanął Konstanty Kalinowski, wydał swój manifest 1 lutego. Tutejsi czerwoni poszli dalej od polskiego Komitetu, ogłaszając, że grunty należące do właścicieli ziemskich stają się od teraz chłopskie. 

Historia
Białoruski Robin Hood. Jak Kalinowski został bohaterem sowieckiego kina
2024.01.15 15:46

Powstanie na ziemiach Wielkiego Księstwa Litewskiego rozpoczęło się jednak w niewłaściwym czasie. Z jednej strony nie było jeszcze należycie przygotowane – powstańcy nie zebrali odpowiednich zapasów broni. Liczyli przy tym, że bunt wesprą centralne gubernie Imperium Rosyjskiego.

Z drugiej strony przeszła już kulminacja niepokojów chłopskich, które zostały stłumione siłą i ustępstwami. Władze carskie, przy pomocy Cerkwi prawosławnej, rozpowszechniały na białoruskiej wsi propagandę antypowstańczą i trzeba przyznać, że nie bez powodzenia. Jej główna teza zakładała, że buntuje się szlachta, która nie chce uwłaścić chłopów. Z kolei w regionach katolickich poparcie dla powstania wśród gminu było silniejsze.

Może dziwić fakt, że dużą pomoc carskim wojskom okazali staroobrzędowcy, których przodkowie w XVII i XVIII wieku uciekli z Rosji do Rzeczypospolitej przed prześladowaniami religijnymi. Gdy wybuchło powstanie, ta rosyjska mniejszość narodowa i religijna zyskała złą sławę, tropiąc, aresztując i wydając buntowników władzom. Co gorsza, jako miejscowi, starowiercy świetnie znali teren i wiedzieli, gdzie szukać ukrywających się. Główną zachętą miała dla nich być możliwość bezkarnego rabowania majątków zbuntowanej szlachty. 

Przygotowania: logistyczne i psychologiczne

Wiosną 1863 roku aktywne działania wojenne trwały na całej wschodniej Wileńszczyźnie, w tym w powiecie dziśnieńskim. W związku z tym, że przygotowania nie zostały ukończone na czas, trwały one równolegle z walkami. W wielu majątkach szyto mundury i buty dla żołnierzy, przez granicę z Prusami przerzucano niewielkimi partiami broń. W związku z niedoborami uzbrojenia, kowale przekuwali kosy na sztorc, czyniąc z narzędzi rolniczych broń piechoty.

Konstanty Kalinowski wśród powstańców styczniowych. Na obrazie z 1955 roku Piotr Sierhijewicz przedstawił szlachtę z bronią palną, a chłopów jako kosynierów

Warto zauważyć, że grunt pod powstanie przygotowywano także psychologicznie, rozsiewając w regionie szkodliwe dla Rosjan pogłoski. Jeden z takich przypadków spisał historyk Otton Hedemann, uczący od 1922 roku w gimnazjum w Brasławiu. Według zdobytej przez niego relacji, mieszkający w gminie Jody Mikałaj Kurnuszka oświadczył, że nie będzie płacił podatków. Trafił za to do aresztu, gdzie zeznał, że w 1862 roku na drodze do Rafałowa został zatrzymany przez trzech wojskowych, którzy przedstawili się jako krewni cara. Kategorycznie zabronili mu płacenia podatków i kazali przekazać to polecenie dalej. Spisał je m.in. pisarz miejski z Przebrodzia Minkiewicz, który następnie odczytywał je innym. Sąd skazał Minkiewicza na dwa lata katorgi w rocie aresztanckiej pod Tułą w głębi Rosji oraz pozbawienie praw. Z kolei Kurnuszkę najpierw na cztery miesiące wtrącono do aresztu, a potem uznano za wariata.

Warto też przypomnieć przypadek dwunastoletniej Jozafaty Dylewny, która przekonywała, że widziała aniołów zstępujących z nieba i zwiastujących wyzwolenie Polska. Według jej rzekomego objawienia, sam Bóg miał Rosję rozbić piorunami. W miejscu, w którym dziewczyna rzekomo widziała aniołów, postawiono cztery krzyże, które zamierzał poświęcić ksiądz Sulgiński. Podczas przesłuchania przed komisją śledczą nastolatka przyznała się, że w rzeczywistości spotkała tam panów jadących karetą, którzy opowiedzieli jej całą historię i kazali ją powtarzać. Ostatecznie Jozafatę wypuszczono na wolność, a księdza Sulgińskiego zesłano na Sybir.

Walki w powiecie dziśnieńskim

5 maja 1863 roku trzydziestoosobowy oddział powstańczy z miasteczka Widze udał się do wsi Opsa, gdzie został zatrzymany przez wielki tłum wrogo nastawionego chłopstwa. Negocjacje nic nie dały i włościanie zamierzali wydać żołnierzy władzom carskim. Od niewoli uratowało ich jedynie nadejście na czas jeszcze silniejszej partii powstańczej. Połączony oddział ruszył w kierunku wsi Zamosze i Jody, zbierając po drodze uzbrojonych ochotników i zaopatrzenie. 11 maja liczył on już ponad 200 osób, a mimo to pod Kozianami został okrążony przez rosyjskich kozaków i rozbity. 26 powstańców trafiło do niewoli, a tylko niewielkiej części ich towarzyszy broni udało się wyrwać z okrążenia. 

Mapa guberni wileńskiej

Grupy rozbitków kontynuowały walkę. Jedna z nich, dowodzona przez Leona Czachowicza, została rozbita 14 czerwca pod wsią Kropiwniki w gminie Jody. Sam Czachowicz trafił do niewoli. Po śledztwie, podczas którego nikogo nie wydał, został skazany na śmierć. 

Foto
Lida: z grobu księdza-męczennika usunięto herb powstania styczniowego
2024.01.02 19:27

Prawdziwą legendą tego oddziału był Wilhelm Łopaciński z Tadulina, który uzbrojony w dwa pistolety zdołał wyrwać się z okrążenia. Władze carskie ogłosiły wysoką nagrodę za jego głowę, powstaniec był jednak nieuchwytny. Wymykając się pościgowi miał korzystać z licznych forteli, między innymi w przebraniu parobka okazywać pomoc carskim oficerom czy wielokrotnie przepływać Dźwinę pod wodą, oddychając przez łodygę trzciny. Kilka razy był osaczany, ale za każdym razem wyrywał się Rosjanom, by ostatecznie uciec za granicę. Kozacy zemścili się za to na jego bracie Konstantym, którego bili do utraty rozumu.

Łącznie na terytorium dzisiejszej Białorusi doszło do 247 bojów, w których wzięło udział ponad 12 tysięcy carskich żołnierzy. Siły rosyjskie były jednak liczniejsze i lepiej uzbrojone od powstańczych. Ostatnią bitwę na terenie dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego stoczono 12 października 1864 roku pod Poniewieżem w guberni kowieńskiej.

Lata represji, tysiące więźniów i zesłańców

Kolejne lata trwały śledztwa – represje czekały zarówno bezpośrednich uczestników walk, jak też osoby ich wspierające. Tylko na podstawie jednego dekretu wileńskiego generał-gubernatora Michaiła Murawjowa 12 osób z powiatu dziśnieńskiego zostało zesłanych na katorgę, a ich majątki skonfiskowano. Na 20 kolejnych nałożył on kary pieniężne i nadzór policyjny, a 18 innych musiało zapłacić wysokie grzywny. Wydatki na stłumienie powstania miała carskim władzom rekompensować cała miejscowa szlachta. 

Wiadomości
5 lat kolonii za darowiznę dla Pułku Kalinowskiego. Skazani dwaj Białorusini
2024.01.30 17:38

Zgodnie ze stanem na 1 stycznia 1865 roku na terenie dzisiejszej Białorusi przez proces sądowy przeszło 21 712 osób. Wśród nich było 294 księży, 6 443 szlachciców i 14 975 przedstawicieli gminu. 128 osób zostało skazanych na śmierć, 853 trafiło na katorgę, a 1329 zesłano jako osadników na Syberię. Poza tym mieszkańców Wielkiego Księstwa Litewskiego wcielano do carskiego wojska i rot aresztanckich, a prawie dziesięć tysięcy osób zesłano do innych rosyjskich guberni. Wiele z nich nigdy nie wróciło, a tysiące potomków powstańców styczniowych do dziś żyją w Rosji. 

Po zdławieniu powstania Murawjow-Wieszatiel ostrzegł szlachtę:

– Zapomnijcie o naiwnych marzeniach, które was do tej pory zajmowały panowie. I zrozumcie, że jeśli nie staniecie tu z waszymi myślami i uczuciami ruskimi, to będziecie tu cudzoziemcami, którzy muszą opuścić ten kraj. 

Historia się powtarza

Wspominając te wydarzenia, mimowolnie widzę analogię z sytuacją współczesnej Białorusi, protestami 2020 roku, ich pacyfikacją i trwającymi do dziś represjami.

Kaplica Powstańców na wileńskiej Rossie. W centrum grób Konstantego Kalinowskiego.
Zdj. Zmicier Łupacz

Przywódca powstania na Litwie i Białorusi, Konstanty Kalinowski, 155 lat po swojej śmierci zainspirował przebudzenie narodowe Białorusinów. To właśnie jego pogrzeb w Wilnie jesienią 2019 roku stał się pierwiosnkiem buntu. Jego imię przyjął w 2022 roku pułk białoruskich ochotników broniących Ukrainy przed rosyjską inwazją. 

Historia
„Kalinowski to nie Polak”. Zamiast odebrać bohatera Białorusinom, Rosjanin potwierdził jego „Listy spod szubienicy”
2023.12.17 11:30

Na Białorusi nastały teraz mroczne czasy reakcji, a władze – jak 160 lat temu – represjonują nie tylko uczestników protestów, ale też ich rodziny i wszystkich, którzy otwarcie nie popierają reżimu. Prześladowana jest znów postać Kalinowskiego, a razem z nią wszystko co narodowe, białoruskie. Jedyna różnica jest taka, że wtedy robili to rosyjscy okupanci, a dziś Rosja gnębi Białorusinów rękoma ich rodaków w służbie Alaksandra Łukaszenki.

W białoruskim społeczeństwie czasem dochodzi do dyskusji, czy należało w 2020 roku wyjść na ulice. Może wtedy nie byłoby represji, społeczeństwo by się rozwijało, a dyktatura z czasem ewolucyjnie przeszła w demokrację. Historia się powtarza, bo takie same spory dotyczyły powstania styczniowego. 

Mam jednak nadzieję, że ogólnonarodowe protesty 2020 roku nie poszły na marne, a Białorusini jeszcze odzyskają prawdziwą wolność. I że nastąpi to już wkrótce. 

Zmicier Łupacz dla belsat.eu

Wiadomości
On pokazuje nam dawną Białoruś, jego córkę uznano za ekstremistkę
2024.01.22 14:58
Aktualności