W Mińsku będą sądzić obrońców praw człowieka za obserwowanie demonstracji


W sądzie mińskiej dzielnicy „Moskiewska” na ławie oskarżonych zasiądą dziś uczestnicy akcji ulicznej poświęconej rocznicy referendum sprzed 20 lat, które dało Łukaszence dyktatorską władzę.

Chodzi o trzech aktywistów: Antona Żyłko, Stanisława Paulinkowicza i Andreja Dawidowicza, którzy brali udział w akcji ulicznej 24 listopada w Mińsku. Są oskarżeni o udział w nielegalnej demonstracji.

Oskarżeni w tej sprawie zostali również obrońcy praw człowieka z organizacji „Wiasna” obserwujący demonstrację – Natalia Sacunkiewicz i Siarhiej Kaspiarowicz. I chociaż obydwoje byli ubrani w specjalne kamizelki i mieli przypięte identyfikatory wskazujące na ich funkcję, milicjanci spisali również nich i przekazali sprawę do sądu.

Rozgrzani milicjanci nie poprzestali tylko na tym. Spisali również dziennikarzy  białoruskich mediów niezależnych. Jednak następnego dnia wycofali protokoły. Do milicyjnych kartotek trafili również organizatorzy akcji politycy opozycyjni – byli więźniowie polityczni:  Mikoła Statkiewicz i Uładzimir Niaklajeu.

„Prawdopodobnie postawiono im(milicjantom – Belsat.eu) zadanie napisać protokoły (czyli przekazać sprawę do sądu – Belsat.eu) na jak najwięcej ludzi. Żeby się bali. To stara taktyka – skoro nie można spisywaniem zastraszyć organizatorów, trzeba zastraszyć uczestników” – tak komentował zachowanie białoruskich milicjantów po demonstracji Mikoła Statkiewicz.

Białoruskie sądy zazwyczaj skazują uczestników „nielegalnych” demonstracji na kary grzywny wynoszące w przeliczeniu po kilkaset złotych – sumy niebagatelne dla budżetu zwykłego Białorusina

Jb, belsat.eu/pl

Aktualności