Spośród 67 tys. osób w wieku produkcyjnym niezatrudnionych w żadnym z sektorów gospodarki, 12,7 tys. nie pracuje od ponad 10 lat. Takie dane opublikowano w kanale „Mińsk Oficjalnie” na Telegramie.
Dane te pochodzą z Państwowego Komitetu ds. Zatrudnienia i Opieki Społecznej, a omawiano je na ostatnim posiedzeniu Mińskiego Miejskiego Komitetu Wykonawczego.
– Należy dziś przyznać, że istnieje określona kategoria obywateli, która z zasady nie zamierza pracować, a na oferty pomocy w poszukiwaniu odpowiedniego zatrudnienia odpowiada odmową – przyznał szef stołecznych władz Uładzimir Kucharau.
Zauważył przy tym, że wśród takich osób są obywatele, którzy nie pracują dłuższy czas, ale mają „niezłe mieszkania, samochody i inne dobra materialne”. Ale składek na rzecz opieki społecznej nie płacą…
– W tej kwestii konieczne jest podjęcie zasadniczych i surowych kroków – zapowiedział Kucharau.
Przewodniczący stołecznego Komitetu Wykonawczego polecił odpowiednim organom „zaktywizowanie pracy w temacie darmozjadów” i to tak, aby wyniki tej pracy były widoczne już w styczniu.
Tym bardziej, że jak zapewniają władze Mińska, pracy w stolicy jest tyle, że znalazłaby się dla każdego – „byłaby tylko ochota”.
Trzy lata temu sytuacją z „darmozjadami” i „obibokami” próbował centralnie zająć się rząd i prezydent. Alaksandr Łukaszenka wydał specjalny dekret nakładający podatek na osoby oficjalnie niezatrudnione. Doprowadziło to masowych protestów ulicznych w Mińsku i innych miastach kraju. Ostatecznie władze wycofały się z pomysłu i podatek zawieszono.