Alaksandr Łukaszenka przekonuje, że po masowych obchodach Dnia Zwycięstwa przypadków „zapalenia płuc” odnotowuje się mniej.
Wypowiedź białoruskiego przywódcy na ten temat zacytowano wczoraj wieczorem w państwowej telewizji ONT. Łukaszenka przyznał się w rozmowie z dziennikarzami, że sam trochę niepokoił się, czy przeprowadzenie defilady będzie bezpieczne.
– Ludzie są na świeżym powietrzu, to nie gorzej niż mieliby być gdzieś zamknięci. To byli wojskowi i ci, którzy przechorowali – wyjaśniał swoje podejście do organizowania imprez masowych w czasie epidemii. – Ale mimo wszystko, w sercu był jakiś niepokój…
Jednak, jak stwierdził chwilę potem, w Mińsku zachorowalność na „zapalenia płuc” po przeprowadzeniu defilady zmniejszyła się dwukrotnie.
– I wczoraj się przeżegnałem: daj Boże, żeby dalej nam tak z tymi zapaleniami płuc poszło – oświadczył Łukaszenka.
Jednak według wczorajszych, oficjalnych danych, w ciągu poprzedniej doby odnotowano 967 nowych zakażeń koronawirusem i siedem kolejnych zgonów. Był to najwyższy dobowy przyrost infekcji od początku miesiąca. Rekordowa liczba zarejestrowanych przypadków koronawirusa w ciągu doby wynosiła 973 i została odnotowana 29 kwietnia. Od tygodnia każdej doby przybywa na Białorusi ponad 900 osób z potwierdzonym Sars-CoV-2.
Białoruś była jedynym krajem, w którym z powodu koronawirusa 9 maja nie odwołano defilady wojskowej z okazji Dnia Zwycięstwa. Zgodnie z danymi MSW oglądać paradę w centrum Mińska przyszło 15 tys. ludzi.
ka, cez/belsat.eu