Kobieta została zatrzymana za “udział w pikiecie”. Milicjantów szczególnie zainteresowały jednak jej spodnie.
Jak pisze portal Nasza Niwa, Lubou Sarlaj wyszła w niedzielę na spacer po Grodnie. Założyła ciepłe spodnie z biało-czerwono-białymi pasami. Wzięła kawę i zaczęła rozmawiać z przypadkowo spotkaną kobietą. W pewnym momencie z tyłu nadbiegli funkcjonariusze oddziałów specjalnych OMON i zatrzymali obie.
W protokole napisano, że brała udział w pikiecie i krzyczała “Niech żyje Białoruś”, standardowa formułka wpisywana niemal wszystkim zatrzymywanym.
– Ale milicjant jeszcze napisał dodatkowo o kolorze spodni, które naruszają porządek publiczny – podkreśla Lubou Sarlaj.
W poniedziałek odbył się proces sądowy. Szczególnie interesowano się noszonym ubraniem: jaką miała kurtkę, szalik, i czy na spodniach lampasy są fabryczne, czy też zostały naszyte. Musiała wytłumaczyć, że spodnie kupiła je jeszcze w 2014 roku, od razu z biało-czerwono-białą dekoracją.
Lubou Sarlaj otrzymała grzywnę w wysokości 580 rubli, czyli 850 złotych. Spodni nie skonfiskowano.
pp/belsat.eu wg NN