Łukaszenka żąda utworzenia państwowych związków zawodowych w prywatnych firmach
Na Białorusi ta organizacja zajmuje się głównie propagowaniem państwowej ideologii, a jej krytycy mówią, że ma mało wspólnego z prawdziwą obroną praw pracowników.
Alaksandr Łukaszenka na spotkaniu z szefem Federacji Związków Zawodowych Białorusi Michaiłem Ordą zagroził, że jeśli ich oddziały nie powstaną w prywatnych firmach, to zakłady te zostaną zamknięte. Skrytykował przy tym stanowisko części przedstawicieli biznesu dotyczące sytuacji społeczno-politycznej w kraju.
– Widzimy, jak niektórzy się zachowują i wzięli kurs na zniszczenie państwa i państwowości w naszym kraju – oznajmił.
Alaksandr Łukaszenka zasugerował, że sytuacja gospodarcza Białorusi się pogorszy.
– Damy radę, ale nie będzie łatwo. […] Ale ludziom trzeba to mówić, do ludzi donosić tę informację, do kolektywów pracowniczych, do organizacji, że będą trudne czasy – zaznaczył.
Przedstawiciel niezależnego Białoruskiego Kongresu Demokratycznych Związków Zawodowych Alaksandr Jaroszuk powiedział agencji Biełapan, że tego rodzaju groźby pod adresem biznesu są bezpodstawne ponieważ takie organizacje powinny być tworzone przez samych pracowników. Przypomniał, że w 2015 roku podobne żądania ówczesnego prezydenta zakończyły się całkowitą porażką. W wielu zakładach powstały wtedy fikcyjne związki zawodowe.
– I to było w lepszych czasach, gdy reżim kontrolował sytuację. Obecnie, jemu trzeba myśleć nie o tym, jak tworzyć związki zawodowe w prywatnych firmach, a jak wyżyć – zaznaczył.
Po wyborach prezydenckich z 9 sierpnia w dużych przedsiębiorstwach prywatnych i państwowych pracownicy zaczęli występować z oficjalnych związków zawodowych i czasem przechodzić do związków niezależnych. Nieznana jest skala tych odejść. Portal TUT.by podkreśla, że pracownicy niektórych firm domagali się nie tylko ustąpienia Łukaszenki, ale też Ordy, który był szefem jego komitetu wyborczego.
pp/belsat.eu wg PAP, Nawiny, Tut.by
