Prezydent Białorusi rozmawiał dziś o trudnej sytuacji krajowego przemysłu naftowego z prezesem państwowego koncernu Biełnaftachim i wicepremierem. Stwierdził, że kraj ma możliwość zaopatrywania obu rafinerii surowcem z państw innych niż Rosja.
Głównym tematem dzisiejszej rozmowy były dostawy węglowodorów, głównie ropy, do państwowych zakładów – poinformowało biuro prasowe prezydenta.
– Otrzymałem szereg propozycji na dostawy ropy i przetworzenie jej na Białorusi. Obecnie takich propozycji, dzięki Bogu, mamy niemało – podkreślił Alaksandr Łukaszenka .
Prezes Biełnaftachimu Andrej Rybakou i odpowiedzialny za przemysł naftowy wicepremier Juryj Nazarau mieli odpowiedzieć prezydentowi na „pewne pytania” i poradzić „co lepiej wybrać, by się to bardziej opłacało” – pisze biuro prasowe prezydenta.
Według Łukaszenki należy „od poniedziałku-wtorku zacząć gromadzić tą ropę”, której proponowana ilość „jest wielka, ponad 6 milionów ton”.
Kupno surowca może być teraz dla Białorusi korzystne, gdyż 6 marca ceny ropy na światowych rynkach spadły o 10 proc. po tym, jak upadła propozycja najważniejszych producentów o ograniczeniu produkcji.
Od początku roku Białoruś nie otrzymuje dostaw ropy z Rosji. Władze w Mińsku nie zgodziły się na podniesienie cen surowca. Białoruski przemysł jest uzależniony od rosyjskiej ropy, w związku z czym eksperci uważają działania Kremla za szantaż ekonomiczny. Ma on doprowadzić do podpisania przez Mińsk zgody na pogłębienie integracji w ramach Państwa Związkowego Białorusi i Rosji – uważają politolodzy.
W związku z kryzysową sytuacją białoruskiej gospodarki prezydent Łukaszenka kazał rządowi poszukiwać innych dostawców ropy. Na Białoruś trafiły już transporty z: Norwegii, Azerbejdżanu oraz rosyjski surowiec od pośredników. Chętne do sprzedaży ropy są także Stany Zjednoczone – zaopatrzenie miałoby się odbywać poprzez naftoport w Gdańsku i polskim odcinkiem ropociągu Przyjaźń.
mh,pj/belsat.eu