Izrael świętował Dzień Niepodległości. Fotoreportaż z szalonej imprezy


19 kwietnia Izrael obchodził 70 rocznicę powstania państwa.

W 1948 roku tego dnia Żydom nie było do śmiechu. Zaraz po podpisaniu deklaracji niepodległości wszyscy, wraz z sygnatariuszami, poszli na front. W tym roku największe święto swojego państwa obchodzili całą dobę.

Jest to święto „radosne”, czyli niereligijne. To dzień wolny od pracy, ale otwarte są wszystkie kawiarnie i sklepy, działa też transport publiczny.

Izraelczycy wychodzą na ulice, jedzą, piją, tańczą i po prostu dobrze spędzają czas, pokazując ze wszystkich sił, że zwyciężyli i cieszą się ze swojej niepodległości.

Fotoreporter Biełsatu Denis Dziuba obserwował święto w Tel Awiwie.

Chasydzi imprezują na brzegu Morza Śródziemnego.
Mieszkańcy Tel Awiwu oglądają świąteczny film z archiwalnymi kadrami ogłoszenia niepodległości Izraela przez Dawida Ben Guriona.
Dzień Niepodległości jest świętem ruchomym, ale zawsze wypada w środę lub czwartek.
Do końca lat sześćdziesiątych tego dnia odbywały się defilady wojskowe demonstrujące siłę izraelskiej armii. Z czasem jednak przestano je organizować, pozostawiając jedynie poranną paradę floty i lotnictwa.
Mieszkańcy Tel Awiwu idą na piknik na plaży.
Przez cały tydzień w Izraelu panuje trzydziestostopniowy upał.
Syn bije tatę dmuchanym młotkiem – jednym z głównych atrybutów Dnia Niepodległości.
Dzieci puszczają latawce na nadmorskim bulwarze.
Chociaż uroczystości państwowe odbywają się w Jerozolimie, mieszkańcy Tel Awiwu są przekonani, że najlepsze imprezy są tu.
Mężczyzna z wnuczką na brzegu Morza Śródziemnego.
Drugim atrybutem święta (po dmuchanych młotkach, siekierach i trójzębach) są spreje z pianą, którą oblewają się dzieci i niektórzy dorośli.
Mieszkańcy Tel Awiwu jadą świętować w dzielnicy Florentin.
Impreza rozciąga się na parędziesiąt ulic, ale policji praktycznie nie widać. Nie ma tu metalowych płotów, bramek i wykrywaczy metalu.
Zabawa w centrum miasta.
Świętujących jest tylu, że bary wychodzą na ulice. Dosłownie: wynoszą cały sprzęt na ganki swoich lokali i pracują tak aż do rana. Jest to chyba najcięższy dzień dla wszystkich pracowników gastronomii.
Podczas obchodów w dzielnicy Florentin na jednej z ulic pojawił się pchli targ. Chłopiec odpoczywa, gdy tata sprzedaje swoje zbiory.
W centrum Tel Awiwu.
Po imprezie.

Denis Dziuba, PJ, belsat.eu

Zobacz także:

Aktualności