Grodno. Kawowa stolica Białorusi


Kawa na Grodzieńszczyźnie

O przepisie na kawę powstańczą i kawowym patriotyzmie na Grodzieńszczyźnie opowiada Aleksy Szota

Opublikowany przez Biełsat po polsku Wtorek, 31 grudnia 2019

Kawa lubiana jest w Grodnie od XVIII wieku. O kawowych tradycjach Grodzieńszczyzny opowiada Aleksy Szota.

Zimą, gdy dni stają się krótkie, a mroźne wiatry zniechęcają do spacerów, na różne sposoby próbujemy się ogrzać. Przypominamy wtedy sobie o gorących napojach: herbacie, grzańcu i oczywiście kawie.

Witam państwa i zapraszam na spacer po Grodnie, które niewątpliwie zasługuje na miano kawowej stolicy Białorusi.

Właśnie w Grodnie powstała pierwsza na terenie dzisiejszej Białorusi kawiarnia – w drugiej połowie XVIII wieku. Nazywano ją wtedy Cafenhaus. Powstała na terenie grodzieńskiej ekonomii królewskiej, z inicjatywy podskarbiego litewskiego i starosty grodzieńskiego – Antoniego Tyzenhauza. Zaprosił on wtedy do Grodna wyspecjalizowanych robotników z Europy Zachodniej. I właśnie Ci robotnicy przywieźli ze sobą do Grodna kulturę picia kawy. Specjalnie dla nich zbudowano przy dawnej ulicy Rozkosz, dzisiejszej Orzeszkowej, 20 identycznych, niewielkich domków, które do dziś noszą nazwę “Domki Rzemieślnika”.

Po epoce Tyzenhauza kawa nie została zapomniana. Odwrotnie. Stała się symbolem patriotycznej postawy, a to za sprawą Tadeusza Kościuszki, który sam stał się wielkim wielbicielem kawy podczas wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Zaś po śmierci Tadeusza Kościuszki filiżanki z jego podobizną były w domach szlacheckich oznaką patriotyzmu gospodarzy.

O zamiłowaniu do kawy pisano w pamiętnikach końca XVIII wieku. Między innymi ksiądz Jędrzej Kitowicz w swoim opisie obyczajów za panowania Augusta III wspomina, że dla wielu ludzi kawa stała się nałogiem podobnym do tytoniu lub wódki.

– Mogą żyć bez chleba, nie mogą bez kawy – pisał ksiądz Kitowicz. Dziś tacy zagorzali wielbiciele tego napoju zbierają się w Grodnie w tej kawiarni.

Wideo
Czombrów – jak wygląda prawdziwe Soplicowo WIDEO PL
2019.12.12 20:08

W XIX wieku picie kawy stało się swoistym symbolem patriotyzmu. Nawet Adam Mickiewicz w jednej z ksiąg “Pana Tadeusza” wspominał o polskich tradycjach przyrządzania kawy. Pisał tak:

Takiej kawy jak w Polszcze nie ma w żadnym kraju:

W Polszcze, w domu porządnym, z dawnego zwyczaju,

Jest do robienia kawy osobna niewiasta,

Nazywa się kawiarka; ta sprowadza z miasta

Lub z wicin bierze ziarna w najlepszym gatunku,

I zna tajne sposoby gotowania trunku,

Który ma czarność węgla, przejrzystość bursztynu,

Zapach moki i gęstość miodowego płynu.

Kawiarnia Nasza Kawa przy ulicy Zamkowej 11. To tu podaje się powstańczą kawę

Kawa jako symbol patriotyzmu na tyle zachowała się w pamięci ludności, że współcześnie w tej kawiarni stworzono fantazyjną recepturę “kawy powstańczej”. Jednym z jej głównych składników jest samogon. Dobry, białoruski samogon. Trzeba go zapalić, bo oczywiście powstańcy musieli się grzać w lasach.

Kawa płonie. A my tymczasem bierzemy kostkę cukru i wrzucamy do niej. Potem od razu ją wyławiamy i karmelizujemy na ogniu. Trwa to trochę czasu. W międzyczasie przygotowujemy kawę. Najlepiej kawę z ekspresu. Rozcieńczamy ją nieco wodą, trochę jak americano. Po czym gdy alkohol wypali się, wlewamy ją do filiżanki.

W okresie międzywojennym w Grodnie było całe mnóstwo kawiarni i restauracji. O wiele więcej niż dzisiaj. A sława niektórych rozbrzmiewa do dziś. Swoistym zagłębiem kawiarnianym w mieście było skrzyżowanie ulic Wileńskiej, Dominikańskiej i Orzeszkowej. Tu znajdowała się słynna kawiarnia “Stambuł”, nazywana potocznie “U Turka”. Mimo tego, że jej właścicielem nie był Turek, a emigrant z Azerbejdżanu.

Dzisiejsza restauracja Białystok, gdzie mieściła się słynna buźnia Wasiliewicza.
Zdj. Wasil Małczanau

Obok, w sąsiedniej kamienicy znajdowała się inna kawiarnia-cukiernia o klimatach wschodnich – “Buźnia orient”. Podawano tam specyficzny napój niskoalkoholowy, buzę, który zagryzano chałwą.

Buźnie powstały w tym regionie za pośrednictwem emigrantów z Macedonii. Najpierw otwarto buźnię w Białymstoku, a później w Grodnie. Wyroby cukiernicze Orientu były tak dobre, że w 1930 roku na wystawie w Nicei uzyskały złoty medal.

Jednak za najlepszą, prawdziwie elitarną kawiarnię-cukiernię, uważano cukiernię Kotowskiego przy ulicy Dominikańskiej. Mówiono, że urządzona jest w stylu stołecznym.

Na początku XX wieku, gdy kawa przestała już być dobrem luksusowym i można ją było spożywać nie tylko w kawiarniach, ale też w domach, grodnianie kupowali ziarna w specjalnych sklepach, zwanych kolonialnymi. Sprzedawano tam nie tylko kawę, ale też inne towary przywożone z bardzo daleka. Herbatę, pomarańcze, cytryny, figi. Szczególnie dużo takich niewielkich kramów było w osiedlu Nowy Świat. Bowiem na Nowym Świecie mieszkała wtedy grodzieńska klasa średnia, która mogła sobie pozwolić na herbatę, kawę, a nawet na pomarańcze zimą.

Materiał jest odcinkiem programu “Wędrówki po Grodzieńszczyźnie” z Aleksym Szotą

Wiadomości
Jak świętowano Boże Narodzenie i Nowy Rok w przedwojennym Grodnie WIDEO
2019.12.25 11:34

pj/belsat.eu

Aktualności