Fałszerstwa “nie wpłynęły na wynik” wyborów na Białorusi


Mińska Komisja Wyborcza przyznała się do zawyżania frekwencji poprzez tzw. “karuzele wyborcze”.

Pojęcie to oznacza wielokrotne dopuszczanie określonej grupy wyborców (najczęściej urzędników, żołnierzy, członków rządowej młodzieżówki) do głosowania w różnych lokalach wyborczych.

Były kandydat na deputowanego Mińskiej Rady Miejskiej Mikita Siemianienka poprosił Główny Urząd ds. Walki z Przestępczością Zorganizowaną i Korupcją o sprawdzenie pracy stołecznej komisji wyborczej po prowokacji aktywisty Dzianisa Krauczuka. Mężczyzna bez mińskiego meldunku oddał swój głos w aż trzech stołecznych lokalach wyborczych.

Specsłużba przesłała wniosek Siemianienki do komisji wyborczej, na której pracę skarżył się kandydat.

Mińska Komisja Wyborcza przyznała się do naruszenia prawa, nie uważa jednak, by wpłynęło to na wyniki głosowania.

Zrobione przez Krauczuka nagrania wideo z lokali wyborczych nr 64 i 73 świadczą o naruszeniu przez członków komisji procedur dodatkowego włączania obywateli na listy wyborcze – czytamy w odpowiedzi.

Według przewodniczącego komisji – naruszenia te “nie wpłynęły na wyniki głosowania”. Urzędnik zauważa jedynie, że należy w przyszłości wzmocnić pracę metodologiczną z członkami komisji.

W ten sposób aktywista zademonstrował, a przewodniczący komisji przyznał, że na Białorusi można bezkarnie nielegalnie zwiększać szanse wybranych kandydatów.

Więcej materiałów o wyborach na Białorusi znajdziesz TUTAJ.

DD, PJ/belsat.eu

Aktualności