W ciągu tegorocznej wiosny korespondentów Biełsatu wielokrotnie zatrzymywano, sądzono i karano wysokimi grzywnami za nagłaśnianie protestów społecznych. Łączna suma kar osiągnęła 9 tysięcy dolarów. Nasi dziennikarze spędzili też łącznie ponad miesiąc za kratami.
Bezwzględną większość kar otrzymali Jauhen Mierkis i Łarysa Szczyrakowa z Homla. W ciągu wiosny przed sąd trafili po 4 razy. Karano ich głównie za prowadzone na żywo transmisje z demonstracji w głównych miastach białoruskiej prowincji. Jauhen Mierkis był też zatrzymywany przez milicję jeszcze przed początkiem protestów. W areszcie nasz kolega spędził 5 dni.
Najpopularniejszym artykułem Kodeksu Administracyjnego, za naruszanie którego skazywani są nasi dziennikarze jest artykuł 22.9 „o nielegalnej produkcji materiałów medialnych”, ale oskarżano ich i o niepodporządkowanie się milicji (art. 23.14 KA), drobne chuligaństwo (art. 17.1 KA) i udział w nielegalnych zgromadzeniach (art. 23.34 KA).
Podczas relacjonowania Dnia Wolności 25 marca w Mińsku został zatrzymany i skazany na 15 dni aresztu nasz operator Aleś Barazienka. Protestując przeciwko łamaniu swoich praw, dziennikarz podjął w areszcie głodówkę. 15 dni aresztu dostał także współpracujący freelancer Siargiej Piatruchin. 24 godziny w areszcie spędziła też Kaciaryna Andrejewa.
Najwyższą grzywnę otrzymał Aleś Liauczuk za nagrywanie protestów w Homlu – sąd rejonowy kazał mu wpłacić 1380 rubli (2780 złotych). Wysokimi grzywnami ukarano także Wolhę Czajczyc, Kastusia Żukouskiego, Miłanę Charytonową i innych. Łączna suma grzywien osiągnęła około 9 tysięcy dolarów.
W stosunku do dziennikarzy Białsatu służby niejednokrotnie używały też przemocy. Pobici zostali Aleś Liauczuk i Miłana Charytonowa, a ich sprzęt uszkodzono.
Dziennikarce Łarysie Szczyrakowej opieka społeczna groziła odebraniem syna, jeżeli nie przestanie pracować w telewizji Biełsat.
W czasie „wiosny protestów” represjonowani byli i dziennikarze innych mediów, ale tylko z naszym kanałem struktury siłowe prowadzą tak zaciekłą wojnę.
KA, belsat.eu