Dla Putina epidemia to oręż w rywalizacji z Zachodem

Rosji nie grozi panika i epidemia na wielką skalę, uspokajają rosyjskie media. Armia przeprowadza manewry i testuje obronę NATO, a propaganda zarzuca świat fakenewsami. Tak Kreml wykorzystuje koronawirusa.

Od początku światowej pandemii koronawirusa Rosja przyjęła specyficzną taktykę. Kremlowskie media pokazują, co się działo w Chinach i co obecnie dzieje się w Europie. Nadają relacjom katastroficzny ton i starają się pokazać, że świat sobie nie radzi. Poza Rosją. Bo w Rosji panuje spokój, a władze stopniowo wprowadzają zasady kwarantanny. Demonstrują przygotowanie, np. zapewniając, że przeprowadzono już ponad 12 tys. testów na obecność choroby, a pod Moskwą, wzorem Chińczyków, budują specjalny szpital zakaźny. Koronawirus powinien zatrzymać wszelką masową aktywność społeczną. W Rosji nie może się to wydarzyć, gdyż masowe imprezy są nierozerwalnie związane z budowanym autorytetem Kremla i umacnianiem propagandowej narracji.

Dlatego nie odwołano ogólnorosyjskiego referendum 22 kwietnia, ani obchodów Dnia Zwycięstwa 9 maja, ani cały czas trwających manewrów wojskowych, defilad i imprez związanych z różnymi rocznicami i świętami. Rosyjskie władze robią za to wiele, by zwiększyć panikę na Zachodzie (np. poprzez rosyjską machinę dezinformacji) i wykorzystać sytuację odwróconej uwagi Europy. Wzmacnianie i tak wyśrubowanej atmosfery strachu ma na celu pokazanie Rosji, jako oazy spokoju i państwa, w którym władze potrafią zadbać o bezpieczeństwo. Chodzi po prostu o pokazanie, że rosyjski model państwa lepiej się sprawdza. Rosyjska propaganda wierzy, że koronawirus będzie rozróżniał modele polityczne i nie rozleje się po państwie Putina.

Armia nie panikuje

Rosyjskie ministerstwo obrony nie zrezygnowało z ćwiczeń artyleryjsko-rakietowych w obwodzie kaliningradzkim. Nic nie słychać wreszcie o rezygnacji z wielkiej defilady na Placu Czerwonym w dzień zwycięstwa 9 maja. Przeciwnie – komunikaty mówią o idących zgodnie z planem przygotowaniach. W ostatnich dniach odbyły się również grupujące setki żołnierzy i marynarzy imprezy.

Tak było z uroczystościami związanymi z aneksją Krymu, czy zorganizowanym 16 marca w Bałtijsku, w obwodzie kaliningradzkim, świętowaniem powrotu z długich rejsów korwety „Stojkij” i okrętu desantowego „Koroliew”. Przedwczoraj w petersburskim soborze św. Mikołaja i Objawienia Pańskiego odbyły się uroczystości z udziałem marynarzy Floty Bałtyckiej oraz wiernych. Było kłanianie się i całowanie ikon. Ikona „Zbawiciela nie ludzką ręką czynionego” rosyjskich sił zbrojnych ma w najbliższych tygodniach odwiedzić ponad sto rosyjskich miast, garnizonów i cerkwi. W całej Rosji bez przeszkód trwają różnego rodzaju wojskowe zawody sportowe, apele, odczyty, a nawet konkursy literackie.

Wiadomości
Rosyjska armia ćwiczy przed Dniem Zwycięstwa pomimo pandemii
2020.03.18 13:20

27 marca duże manewry regionalne mają przeprowadzić siły powietrzne floty czarnomorskiej na Krymie. Każde z tych wydarzeń gromadzi w jednym miejscu setki, a nawet tysiące żołnierzy i cywili. I to najczęściej wykonujących wysiłek fizyczny. Z punktu widzenia zagrożenia epidemiologicznego są to działania dokładnie odwrotne od wszystkich starań izolowania ludzi i zakazów dużych skupisk ludzkich. Armia nie przestaje jednak ćwiczyć. Także prowokując NATO i testując czujność sojuszu w krytycznym dla Europy czasie.

W ostatnich dniach rosyjskie bombowce strategiczne Tu-160, Tu-95 w towarzystwie latającej cysterny Ił-78 wykonały kilka lotów w pobliżu granic Wielkiej Brytanii i Norwegii. Oblatywały wybrzeża Wielkiej Brytanii i Irlandii i zmuszały do poderwania norweskie F-16 i brytyjskie eurofightery typhoon. Loty bombowców to klasyczna, zimnowojenna gra, która zwłaszcza teraz ma sprawdzić, czy natowskie lotnictwo wystarczająco szybko reaguje. Rosjanie do wykorzystywania ciężkiej sytuacji w Europie podchodzą kompleksowo. Oprócz armii, testują również odporność psychiczną zachodnich społeczeństw.

Manewry w internecie

O zagrożeniu ze strony rosyjskiej, a także chińskiej propagandy i dezinformacji ostrzegają rządy państw zachodnich, Komisja Europejska i instytucje monitorujące bezpieczeństwo. W sieci pojawiło się bowiem wiele tematów dezinformacyjnej narracji. Celem jednych jest wzbudzanie paniki i potęgowanie i tak przecież rzeczywistego nastroju katastrofy. W Polsce pojawiały się przecież krążące po sieci i telefonach posty i sms-y, o „znajomym znajomego z ABW, czy sztabu antykryzysowego, który w sekrecie podawał informację, jakoby władze miały zamknąć Warszawę, zablokować drogi wojewódzkie, zamknąć stacje benzynowe, sklepy i zabrać pieniądze z kont.

Inne, przeciwnie, mają wprowadzać niebezpieczne poczucie, że koronawirus nie jest wcale taki straszny, że nie należy słuchać władz, gdyż te niepotrzebnie panikują. Jeden z popularnych fakenewsów to post ze starym zdjęciem hiszpańskiej minister, podpisanej jako ekspertka ds. epidemii, która mówi: dajecie piłkarzom miliony, a naukowcom 1800 euro? Idźcie po pomoc do Ronaldo i Messiego. Tego typu narracja ma przede wszystkim podkopać wiarę Europejczyków w państwa, UE i siać proste, populistyczne hasła. Oczywiście jednocześnie pojawiło się mnóstwo teorii spiskowych. Jakoby koronawirus wyprodukowali w tajnych laboratoriach Amerykanie, Chińczycy, Izraelczycy. Albo, że epidemia to światowy spisek bankierów.

Wiadomości
Koronawirus i polityka: W Moskwie zakaz masowych zgromadzeń
2020.03.11 08:54

Najbardziej niestworzone teorie spiskowe powtarzają nie tylko internetowe trolle i fałszywe konta, ale wprost rosyjskie media. I czasem rosyjska propaganda sama wpada w pułapki własnej paranoi, wzbudzając panikę na podstawie absurdalnych opinii z anonimowych forów. Tak było, kiedy Anton Alichanow, gubernator obwodu kaliningradzkiego odnosił się do wpisów anonimowych czytelników na forum Gazety Wyborczej. Niektórzy z nich komentując tekst o izolacji epidemiologicznej nadbałtyckiej eksklawy Rosji, sugerowali oddanie obwodu Polsce. Oburzenie, jakie wywołały zupełnie anonimowe (i być może nieprzypadkowe) wpisy na polskich forach pokazują, że Rosja jest równie podatna na fałszywą narrację, jak Europa, którą rosyjska propaganda tak zapamiętale bombarduje fałszywkami. Tyle, że Kremlowi chodzi właśnie o strach i panikę. Zarządzanie lękami opanował przecież perfekcyjnie.

Michał Kacewicz/belsat.eu

INNE TEKSTY AUTORA W DZIALE OPINIE

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności