Jako przyczynę niebezpiecznego incydentu podano śliską nawierzchnię, ale załoga pechowej maszyny nie weźmie udziału w defiladzie 3 lipca.
Do zdarzenia doszło w sobotę w centrum Mińska, gdzie trwały przygotowania do uroczystości z okazji zbliżającego się Dnia Niepodległości.
Reakcją na incydent stała się internetowa petycja przeciwko organizowaniu w mieście defilady z udziałem ciężkiego sprzętu wojskowego. Do tradycyjnych narzekań na koszt imprezy oraz niszczony gąsienicami asfalt teraz doszły pretensje dotyczące bezpieczeństwa obywateli. W ciągu jednego dnia petycję podpisało 3,5 tys. osób.
– Podjęto wszelkie możliwe kroki, aby coś takiego więcej się nie powtórzyło. Przeprowadzono dodatkowy instruktaż i specjalne zajęcia dla odpowiedzialnych ludzi. Kontrola jeszcze trwa i zgodnie z jej wynikami zostaną podjęte odpowiednie decyzje. Jedno można powiedzieć dokładnie: sprzęt był sprawny – zapewnia przedstawiciel Ministerstwa Obrony Uładzimir Makarau.
Jako przyczynę niebezpiecznego incydentu podano śliską nawierzchnię, ale załoga pechowej maszyny nie weźmie udziału w defiladzie 3 lipca. Zdaniem niezależnych ekspertów winna mogła być właśnie załoga, ponieważ czołg poruszał się bardzo szybko i prowadzący go żołnierz prawdopodobnie również z tej przyczyny mógł stracić nad nim panowanie.
W defiladzie 3 lipca ma wziąć udział ok. 6 tys. żołnierzy oraz 500 pojazdów wojskowych. Będzie też lotnictwo, w tym również maszyny należące do Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych.
Czytajcie również:
Mińsk: Przygotowania do Dnia Niepodległości – na ulicach czołgi i sowieccy partyzanci