Za pieśni, które zostały wykonane podczas gdyńskiego koncertu Wolnego Chóru, na Białorusi grozi od 8 do 15 lat więzienia. Dlatego artyści działają w częściowej konspiracji, a podczas występów nie zdejmują masek.
Wolny Chór to jeden z ważniejszych symboli białoruskiej rewolucji godności, mającej początek w sierpniu ubiegłego roku. W gorących dniach powyborczych protestów jego członkowie pojawiali się na ulicach Mińska, aby śpiewać głównie tradycyjne, patriotyczne białoruskie pieśni i hymny. Do chóru często spontanicznie dołączali uczestnicy manifestacji. Przez rok działalności nagrał szereg koncertów i albumy studyjne, powstały teledyski, a także, w związku z pandemią, odbyło się wiele koncertów online.
Pomimo zachowania zasad konspiracji, członkowie zespołu w coraz większym stopniu byli i nadal są narażeni na represje: wielu z nich zostało aresztowanych, a inni musieli uciekać z własnego kraju. Każdemu z nich grozi paragraf karny – od 8 do 15 lat więzienia.
W reżimowych, propagandowych mediach Alaksandra Łukaszenki, Wolny Chór wprost porównywany jest do terrorystów. Dramatyczne warunki, w których musi funkcjonować, powodują, że każdy jego koncert poza granicami Białorusi cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Materiały o legendarnym zespole emitowane są w telewizjach na całym świecie, a wykonawcy stają się bohaterami filmów dokumentalnych i artykułów naukowych.
Koncert Wolnego Chóru, będący wyrazem solidarności Polaków z wolną Białorusią, odbył się dziś, w 41. rocznicę narodzin NSZZ Solidarność, w muszli koncertowej na Placu Grunwaldzkim w Gdyni. Wydarzenie można było również oglądać na żywo na platformie YouTube i na Facebooku.
Organizatorem koncertu było Miasto Gdynia we współpracy z Instytutem Pileckiego, który od dłuższego czasu angażuje się w propagowanie twórczości Wolnego Chóru. Patronat nad koncertem objął Prezydent Miasta Gdyni Wojciech Szczurek, natomiast telewizja Biełsat był patronem medialnym.
md / belsat.eu / materiały organizatora