FSB podpala Rosję? Część dywersji na rosyjskich liniach kolejowych to inscenizacje


W 2023 roku liczba podpaleń urządzeń na liniach kolejowych w Rosji gwałtownie wzrosła. W ciągu niespełna pięciu miesięcy doszło do co najmniej 68 aktów sabotażu i prób ich popełnienia. Czyli prawie tyle samo, jak w ciągu całego ubiegłego roku. W co najmniej połowie przypadków, gdy schwytano sprawców, funkcjonariusze służb bezpieczeństwa oświadczali, że podpalenie zostało zlecone przez anonimową osobę lub przez ukraińskie służby specjalne. Rosyjskojęzyczny portal Biełsatu Vot Tak wyjaśnia, jak odróżnić prawdziwe akcje sabotażowe od „ustawek” Federalnej Służby Bezpieczeństwa i dlaczego organy zajmujące się bezpieczeństwem prawdopodobnie same fabrykują przypadki podpaleń.

Zleceniodawcy w mundurach

Vot Tak szacuje, że od stycznia w Rosji miały miejsce co najmniej 53 ataki na tory kolejowe i 15 prób podpaleń obiektów kolejowej infrastruktury – to wyraźny wzrost w porównaniu z 2022 rokiem, kiedy odnotowano łącznie około 64 tego typu ataków.

Rosyjskie władze twierdzą, że ataki są przeprowadzane na zlecenie ukraińskich służb specjalnych. Od początku roku FSB poinformowała o aresztowaniu podpalaczy w 36 przypadkach. W 19 z nich podano informację, że podpalenie było płatnym zleceniem anonimowej osoby, która komunikowała się za pomocą komunikatora Telegram, lub „proukraińskich” inspiratorów.

Reportaż
Dywersja kolejowa i butelki z benzyną. Ruch antywojenny w Rosji się radykalizuje
2022.08.17 15:46

Jak podkreślają antykremlowscy bojownicy z kanału Telegramu RPD Czornyj Most, w podpalenia, według służb, najczęściej są zamieszane osoby „z kryminalną przeszłości” i „bezrobotni”. Co więcej, niektórzy zatrzymani biorą odpowiedzialność za kilka różnych ataków jednocześnie. W ten sposób, jak twierdzą partyzanci, FSB pozbywa się spraw, w których nie wykryto podejrzanych czy sprawców, psujących wskaźniki wykrywalności przestępstw. Według Vot Tak w co najmniej sześciu przypadkach w 2023 roku zatrzymani zostali oskarżeni o co najmniej dwa podpalenia.

Tak było na przykład w przypadku 19-letniego Kiriłła Gorkowa, który jest oskarżony o podpalenie stacji przekaźnikowych w obwodzie moskiewskim w dniach 6 i 11 kwietnia. Z informacji uzyskanych przez naszych reporterów od źródeł w rosyjskich organach ścigania, chłopak rzekomo popełnił je z czterema wspólnikami. Trzech z nich jest niepełnoletnich, czwarty ma 35 lat i w zeszłym roku otrzymał wyrok w zawieszeniu za narkotyki. Sam Gorkow został w tym roku skazany na prace społeczne za nielegalny handel bursztynem.

Zatrzymani w sprawie z 11 kwietnia zostali oskarżeni o rażące naruszenie porządku publicznego (cz. 2 art. 213 Kodeksu Karnego Rosji). Jak twierdzą śledczy, Gorkow otrzymał w Telegramie polecenie od „nieznanej osoby o imieniu Ilja”, aby podpalić stacje przekaźnikowe. Za to miał otrzymać 5 tys. rubli (ok. 266 zł) na konto w banku internetowym QIWI.

– Za dywersję, która jest, swoją drogą, szczególnie poważnym przestępstwem, płacono im od 5 do 10 tys. rubli. Zleceniodawcami byli często przedstawiciele ukraińskich służb specjalnych i grup neonazistowskich – tłumaczył 10 maja zastępca sekretarza rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa Aleksandr Griebienkin.

Organy ścigania nie ujawniają szczegółów spraw dotyczących zlecanych podpaleń. Pojawiają się natomiast raporty z nagraniami z aresztowań i zrzuty ekranu z kanału na Telegramie, za pośrednictwem którego rzekomo zwerbowano podpalacza.

– Prawie wszystkie filmy z aresztowań są wyraźnie zainscenizowane, a te nagrania, gdzie są jakieś szczegóły, wyglądają jak sceny ze słabych filmów akcji – mówią partyzanci z kanału Czornyj Most w rozmowie z Vot Tak.

Obrońca praw człowieka i współzałożyciel projektu Strefa Solidarności Iwan Astaszyn zwraca uwagę, że FSB nie potwierdza rzekomego opłacenia podpaleń żadnymi dowodami.

– Przypuśćmy, że sąd orzekł, że mężczyzna rzekomo otrzymał pieniądze i mówi o tym w swoich zeznaniach. Nie ma jednak żadnych przelewów, nic. Okazuje się, że tak jak za czasów Stalina, zeznanie jest królową dowodów… Przypadki, w których nie doszło do podpalenia, ale ktoś został zatrzymany rzekomo podczas przygotowywania się do jego dokonania, uważamy za prowokację rosyjskich służb specjalnych – mówi Astaszyn.

Podobne wątki pojawiają się również w raportowanych przez FSB sprawach dotyczących podpaleń komisji poborowych i innych budynków administracyjnych. W ciągu roku od początku pełnowymiarowej inwazji na Ukrainę organizacji Strefa Solidarności przeanalizowała wszystkie takie przypadki i według Astaszyna nie znalazła dowodów na poparcie wersji organów bezpieczeństwa, że podpalenia są opłacane przez stronę trzecią.

Słaby film akcji

Zdaniem przedstawicieli kanału Czornyj Most „pieniądze za akcję” to jeden z popularnych scenariuszy pracy FSB.

– Cechą charakterystyczną takiej „ustawki” jest to, że osoba otrzymuje dokładne instrukcje, co i kiedy ma zrobić, ale nie ma czasu na zrobienie czegokolwiek, ponieważ dzielni funkcjonariusze FSB czekają na miejscu sabotażu i profesjonalnie oraz bezproblemowo „unieszkodliwiają terrorystę” – mówią nasi rozmówcy z grupy partyzanckiej.

Foto
Dywersanci zaatakowali kolej na Krymie i w Kazaniu
2023.05.18 11:19

Autorzy kanału zauważają także, że faktyczna pomoc w przeprowadzaniu akcji partyzanckich różni się znacząco od tego, jak jest opisywana przez rosyjskie służby bezpieczeństwa.

– Główną zewnętrzną różnicą [między akcją partyzancką a prowokacją służb bezpieczeństwa] jest to, że nie oferujemy wynagrodzenia za samo działanie, ale rekompensatę za wydatki, które zawsze są różne. Część jest wypłacana z góry, na „słowo honoru”, jeśli jest to konieczne do osiągnięcia sukcesu – dodają.

Kolejną ważną różnicą jest to, że nie wydają poleceń.

– Ludzie sami decydują, co i kiedy zaatakować. Dzięki temu nikt poza bezpośrednimi uczestnikami nie zna szczegółów planu działania i nie ma ryzyka przecieku, chyba że sam działacz się wygada lub w nieuważny sposób okaże zainteresowanie celem – twierdzą sabotażyści.

Rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa pod koniec marca pochwaliła się aresztowanie sabotażystów, którzy planowali zakłócić ruch rosyjskich pociągów wojskowych
Zdj. FSB / TASS / Forum

Trzecią różnicą jest to, że nie rozmawiają przez zawodne komunikatory, takie jak Telegram. Oficjalna komunikacja odbywa się za pośrednictwem poczty Proton z szyfrowaniem end-to-end – wyjaśniają przedstawiciele grupy.

Nasi rozmówcy z kanału Ekspozycja Rewolucyjnego Anarchizmu również twierdzą, że wiadomości o podpaleniach na zlecenie to „fejki albo prowokacje FSB”. Zdaniem autorów kanału, służby chcą w ten sposób sprawić, by ludzie myśleli, że wewnątrz Rosji nie działa żaden ruch partyzancki i że takie akcje antywojenne mogą być przeprowadzane tylko za pieniądze i na zamówienie, a nie z własnej woli.

– Być może jest jakiś kanał z trzema i pół subskrybentami, gdzie „anonimowy zleceniodawca” obiecuje pieniądze. Niewykluczone, że „anonimowy zleceniodawca” na takim kanale to człowiek w mundurze, ktoś ze służb, ale większość akcji dywersyjnych to efekt niezadowolenia ludzi i pragnienia zmian, a nie pieniądze – mówią partyzanci z kanału Ekspozycja Rewolucyjnego Anarchizmu.

Według autorów kanału Czornyj Most w niektórych przypadkach rozkaz podpalenia może pochodzić „od przeciwników reżimu Putina i jego wykonawca może mieć dobre intencje, ale może nie posiadać doświadczenia i nie rozumieć sytuacji”.

– Tacy aktywiści stają się łatwym celem dla FSB, ponieważ tak naprawdę nie kryją się w żaden sposób – twierdzą nasi rozmówcy.

Ponadto, według oceny partyzantów, sumy pieniędzy, które pojawiają się w doniesieniach o aresztowaniach podpalaczy, wskazują na niezrozumienie rzeczywistych kosztów akcji: – 4,5,15 tysięcy rubli (200-700 zł – belsat.eu) wygląda atrakcyjnie dla biednych Rosjan, bezrobotnych, nieletnich, ale nie pokrywa nawet kosztów dobrze przygotowanej akcji.

Cel – zastraszyć ludzi

Wzrost liczby podpaleń na torach miał miejsce po tym jak pod koniec 2022 roku kara za dywersję została zaostrzona. Do kodeksu karnego dodano nowe artykuły, na mocy których skazać można za szkolenie i pomoc w dywersji, a także za przynależność do „dywersyjnej społeczności”.

Wiadomości
Rosyjski ekspert: akcje dywersyjne nie znajdą oddźwięku z powodu bierności Rosjan
2023.05.26 09:34

Organy ścigania poinformowały, że od początku 2023 roku co najmniej osiem podpaleń zostało sklasyfikowanych jako akcje dywersyjne, a co najmniej pięć jako przestępstwa terrorystyczne. Jak mówi Waleria Wietroszkina, prawniczka z organizacji praw człowieka Pierwszy Oddział, początkowo podpalenie było traktowane jako celowe zniszczenie lub uszkodzenie cudzej własności, ale sytuacja się zmieniła.

– Obecnie coraz częściej widzimy, że podpalenie jest kwalifikowane na podstawie art. 205. rosyjskiego kodeksu karnego, tj. jako akt terroryzmu lub na podstawie artykułu dotyczącego dywersji. Możemy założyć, że organy ścigania przeszły na bardziej rygorystyczny artykuł, aby zastraszyć i odstraszyć społeczeństwo od działań – twierdzi Wietroszkina.

Obrońca praw człowieka Iwan Astaszyn uważa, że surowość kary zależy przede wszystkim od tego, kto prowadzi dochodzenie w sprawie: z reguły artykuły dotyczące terroryzmu i dywersji pojawiają się w sprawach, w które angażuje się FSB.

– Aresztowani są torturowani lub zmuszani do składania zeznań, które kwalifikują ich czyny jako terroryzm – są zmuszani do podpisania oświadczenia, że chcieli „sterroryzować ludność” lub „zdestabilizować działania organów władz” i „wpłynąć na ich proces decyzyjny” – twierdzi Astaszyn.

Jakie skutki ma dywersja

Z kilkoma wyjątkami, większość akcji dywersyjnych była skierowana wymierzona w stacje przekaźnikowe. Jak wyjaśnia maszynista Jurij, zawierają one sprzęt do sterowania sygnalizacją świetlną na torach i monitorowania ruchu pociągów. Jeśli stacja zostanie uszkodzona, ruch pociągów prawdopodobnie zostanie spowolniony – automatyczny system sygnalizacji dla pociągów przestanie działać poprawnie, a maszynista będzie zmuszony do przejścia na ręczne sterowanie.

– Pociąg mógłby jechać z prędkością 90 km/h, ale gdy zapala się czerwone światło, maszynista musi się zatrzymać, odczekać pięć minut, skontaktować się [z dyspozytorem], a następnie na czerwonym świetle może jechać z prędkością nie większą niż 20 km/h. Jeśli ktoś spali kilka takich stacji na różnych odcinkach torów, na różnych trasach, to pociągi będą przez jakiś czas opóźnione – wyjaśnia maszynista.

Według raportów podawanych przez organy ścigania, spalanie stacji w większości przypadków nie miało żadnych konsekwencji poza samym spaleniem tego mechanizmu lub niewielkimi opóźnieniami pociągów. Od początku 2023 roku miały miejsce co najmniej trzy incydenty na większą skalę – wybuchy na kolei w obwodzie briańskim graniczącym z Ukrainą 1 i 2 maja oraz 18 maja na okupowanym Krymie.

Lokomotywa uszkodzona przez eksplozję na linii kolejowej w obwodzie briańskim. Rosja, 1 maja 2023 r.
Zdj. Siergiej Karnauchow / Briańsk News

Pierwsza z tych akcji dywersyjnych spowodowała wykolejenie lokomotywy i siedmiu wagonów pociągu towarowego, przewożącego produkty ropopochodne i wybuch pożaru. W wyniku drugiej akcji również wykoleiła się lokomotywa i 20 wagonów. Kanał na Telegramie Baza donosił, że na słupie w pobliżu miejsca eksplozji znaleziono naklejkę z logo Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego, który walczy po stronie Ukrainy. Na Krymie wykoleiło się osiem wagonów zboża, a ruch pociągów elektrycznych na odcinku Symferopol-Sewastopol został tymczasowo wstrzymany.

Wiadomości
Wykolejony pod Briańskiem pociąg jest białoruski – Nasza Niwa
2023.05.01 20:41

– Nie sądzę, aby istniała jakakolwiek korelacja między podpaleniem szaf przekaźnikowych a konkretnymi pociągami przejeżdżającymi tą linią kolejową. Wysadzanie pociągów to inna sprawa, zupełnie inny poziom. W takich przypadkach działają profesjonaliści lub ludzie ze specjalnym przeszkoleniem – mówi ekspert wojskowy Jewgienij Czernuchin.

Rosyjskie służby nie poinformowały jak dotąd o schwytaniu sprawcy w żadnym z tych trzech przypadków. Jak podkreślają partyzanci z kanału Czornyj Most, akcja dywersyjna to nie tylko podpalenie czy wybuch. Realizacja jest najtrudniejszą częścią pracy, ale najbardziej odpowiedzialne i niewidoczne dla mediów jest przygotowanie, planowanie i zacieranie śladów, tak aby „nie tylko wyrządzić szkody dla reżimu, ale także, by aktywista pozostał na wolności”.

Alona Łobankowa, Aleksandr Skrylnikow/ vot-tak.tv, ksz/ belsat.eu

Aktualności