Kluczowym elementem porozumienia kończącego naszą wojnę z Rosją powinno być ustanowienie na terytorium państwa-agresora, przy granicy z Ukrainą, strefy zdemilitaryzowanej o szerokości 100-120 km – ocenił Mychajło Podolak, doradca szefa kancelarii prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.
Według polityka takie rozwiązanie „zapobiegłoby ponownej agresji w przyszłości”, a także „zapewniłoby rzeczywiste bezpieczeństwo mieszkańcom (ukraińskich) obwodów charkowskiego, czernihowskiego, sumskiego, zaporoskiego, ługańskiego i donieckiego”.
Mychajło Podolak zaproponował w komentarzu na Twitterze, by strefa zdemilitaryzowana objęła cztery obwody w Rosji: briański, kurski, biełgorodzki i rostowski.
Przypuszczalnie, na pierwszym etapie, musiałby tam zostać rozmieszczony międzynarodowy kontyngent sił zbrojnych w celu ustanowienia kontroli nad strefą – dodał doradca Andrija Jermaka.
16 maja podobny postulat zgłosił szef ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) generał Kyryło Budanow, nazywając utworzenie 100-kilometrowej strefy zdemilitaryzowanej “jednym z głównych warunków zakończenia wojny” z Rosją.
– Dystans 100 km wydaje się optymalny, z tak dużej odległości nie da się już bowiem przeprowadzać skutecznych ostrzałów przy pomocy klasycznych środków rażenia, takich jak wyrzutnie artyleryjskie. Musimy zabezpieczyć się w ten sposób, ponieważ system polityczny w Rosji nie zmieni się nawet po odejściu Putina. Na jego miejsce przyjdzie nowy tyran z nowymi ambicjami – wyjaśniał wówczas Budanow.
jb/ belsat.eu wg PAP