Wczoraj na kanale białoruskich służb w Telegramie opublikowano wideo z przesłuchania mężczyzny zatrzymanego podczas odprawy granicznej. Został oskarżony o udział w antyreżimowych protestach.
Na nagraniu Białorusin przyznał się, że pracuje w Polsce jako elektryk oraz, że w 2020 roku brał udział w protestach, “znajdował się na jezdni i blokował ruch”. To stwierdzenie jest dla białoruskich służb szczególnie ważne, bo za blokowanie ruchu sąd może nałożyć odszkodowanie na rzecz zakładu transportu miejskiego.
Zatrzymany emigrant bronił się tłumacząc, że gdy brał udział w protestach przeciwko sfałszowaniu wyborów przez reżim Alaksandra Łukaszenki, był w stanie kryzysu psychicznego w związku z rozwodem z żoną.
Wideo przesłuchania opublikował kanał związany z Głównym Zarządem ds. Walki z Przestępczością Zorganizowaną i Korupcją (HUBAZiK), który od 2020 roku kieruje represjami politycznymi na Białorusi. Udostępnianie przez łukaszenkowskie służby nagrań, na których występują zatrzymani jest na Białorusi stałym narzędziem represji.
Z powodu represji politycznych Białoruś po wyborach w 2020 roku opuściło nawet 500 tysięcy obywateli, z których większość zamieszkała w Polsce i na Litwie. Władze w Mińsku starają się zmusić ich do powrotu, m.in. nie przedłużając za granicą ważności dokumentów czy uniemożliwiając emigrantom sprzedaż majątku w ojczyźnie przez pośrednika. Według obrońców praw człowieka, tylko w 2023 roku po powrocie na Białoruś zatrzymanych zostało przynajmniej 125 uchodźców.
Raman Szawiel, pj/belsat.eu
