Do Bagdadu i Irbilu odleciało wczoraj wieczorem i dziś w nocy 608 osób, mimo wcześniejszych informacji białoruskich władz, że loty mogą się nie odbyć, bo „nie opłaciła ich UE”.
Jak poinformował iracki przewoźnik Iraqi Airways, resort transportu tego kraju podał liczbę 608 osób, które po powrocie z granicy białorusko-polskiej odleciały do kraju dzisiejszej nocy. Pierwsze 430 zabrano już 18 listopada.
Jeden z samolotów odleciał z Mińska do Bagdadu, a drugi – do Irbilu, stolicy irackiego Kurdystanu. Akcję ewakuacyjną na żywo transmitowała telewizja Kurdistan24, przed której kamerami jeden z pasażerów porównał to co działo się z migrantami na Białorusi z działaniami terrorystów z Państwa Islamskiego.
Jeszcze wczoraj wydawało się, że rejsy mogą się nie odbyć. Zniknęły z rozkładu wylotów, a Alaksandr Łukaszenka przekonywał, że nie zapłaciła za nie Unia Europejska. Wersję tę rozpowszechniał też Anatol Hłaz, rzecznik białoruskiego MSZ. Głos w sprawie zajęło w końcu przedstawicielstwo UE w Mińsku.
Kolejny lot, który ma zostać opłacony przez Międzynarodową Organizację ds. Migracji (IOM), będącą agendą powiązaną z ONZ, odbędzie się za tydzień. Poinformował o tym rosyjskie media iracki konsul w Mińsku. Władze w Bagdadzie deklarują, że są w stanie ewakuować do kraju jeszcze kilka tysięcy osób.
aa, cez/belsat.eu