Prezydent Kazachstanu Kasym-Żomart Tokajew na czwartkowym posiedzeniu ODKB w Mińsku w wąskim gronie wygłosił krytyczne oświadczenie w związku ze stwierdzeniami, że ktoś bezpośrednio grozi państwom członkowskim organizacji. Choć kazachski przywódca nie podał konkretnych nazwisk, można przypuszczać, że jego głównym oponentem był gospodarz spotkania Alaksandr Łukaszenka.
– Budując taktykę i strategię działania ODKB z pewnością musimy uwzględniać zagrożenia i wyzwania współczesnej rzeczywistości. Jednocześnie, moim zdaniem, nie ma potrzeby ciągłego mówienia o zagrożeniach dla bezpieczeństwa państw członkowskich ODKB, nawet jeśli takie istnieją. Zagrożenia zawsze były. Na tym polega istota społeczności międzynarodowej – stwierdził Kasym-Żomart Tokajew.
Podkreślił, że częste wypowiedzi na ten temat tworzą iluzję, że ODKB się kogoś boi.
– Podobne stwierdzenia mogą również uzyskać – i wydaje się, że otrzymują – całkowicie błędną interpretację – powiedział.
Według niego retoryka organizacji powinna być twarda, ale niezwykle poprawna, uwzględniająca własną godność uczestniczących państw oraz ich połączony potencjał i siłę militarno-polityczną. Uważa, że ODKB pokazała swoje sukcesy jako autorytatywna organizacja wojskowo-polityczna, ale przed nią stoją nowe zadania, które muszą odpowiadać konstruktywnej postawie jej państw członkowskich.
Tymczasem Alaksandr Łukaszenka w swoim przemówieniu rozpalał sytuację i stwierdził istnienie bezpośredniego zagrożenia konfliktem:
– Prawo międzynarodowe działa tylko dla wybranych. Na tle odrażającej, wojowniczej retoryki poszczególnych polityków i całkowitej utraty wzajemnego zaufania celowo nakręca się nowy wyścig zbrojeń. Ogień konfliktów regionalnych, w tym wykorzystanie najnowszych systemów uzbrojenia, może w każdej chwili rozprzestrzenić się na inne kraje – grzmiał białoruski dyktator na szczycie ODKB zbojkotowanym przez władze Armenii.
pj/belsat.eu