Białoruski przywódca planuje podpisać dekret o przekazaniu Radzie Bezpieczeństwa pełnomocnictw prezydenckich w razie swojej śmierci, podała państwowa agencja informacyjna Biełta.
O swoim zamiarze Alaksandr Łukaszenka mówił już tydzień temu podczas republikańskiego czynu społecznego. Ma to być jedna z najważniejszych decyzji w ciągu 27 lat jego rządów. Teraz ogłosił, że szykuje “plan B” w razie udanego zamachu na swoje życie.
– Gdyby prezydenta zastrzelili, następnego dnia Rada Bezpieczeństwa otrzyma pełnomocnictwa prezydenckie. Trzeba będzie momentalnie wprowadzić stan nadzwyczajny, aż do stanu wojennego, jeśli ktoś się będzie kręcił na granicy. I Rada Bezpieczeństwa powinna podejmować decyzje. Dlatego mówiłem, że podpiszę ten dekret i wyznaczę, kto będzie kierować państwem “jakby co” – powiedział białoruski dyktator cytowany przez swoje biuro prasowe.
Łukaszenka podkreślił, że jest “gotowy na wszystko, ale tylko po to, by ocalić mój i wasz kraj”.
Były sędzia Sądu Konstytucyjnego RB, doktor habilitowany nauk o prawie Michaił Pastuchou podkreślił, że taki dokument jest złamaniem konstytucji.
– Zgodnie z obecną konstytucją, gdy prezydenta zabraknie, pełnomocnictwa przechodzą na premiera. Rada Bezpieczeństwa jest kuratorem sektora siłowego. A to oznacza, że władz zostałaby przekazana mundurowym. Jest to sprzeczne nie tylko z konstytucją, ale też z zasadami, na których zbudowano państwo białoruskie. To będzie jawnie niekonstytucyjny dekret – powiedział ekspert.
Według niego, nawet samo przedstawienie kwestii jest sprzeczne z zasadami konstruowania prawa.
– Ustaw nie pisze się “jakby co”. Wszystko powinno być bardzo dokładnie określone – podkreślił dr hab. Pastuchou.
Ekspert uważa, że tak kardynalnych kwestii nie można regulować dekretem głowy państwa.
– Zgodnie z obecną konstytucją, takie kwestie muszą być poddane pod referendum.
Były sędzia Sądu Konstytucyjnego przyznaje jednak, że Łukaszenka może wydać takie prawo, bez względu na jego niekonstytucyjność. Historia pokazuje, że wielokrotnie przyjmował on prawa “niedemokratyczne i sprzeczne z konstytucją”.
Wiktar Łukaszenka, najstarszy syn białoruskiego przywódcy, został wyłączony ze składu Rady Bezpieczeństwa, by objąć posadę prezesa Narodowego Komitetu Olimpijskiego Białorusi.
mhm,pj/belsat.eu