"Bohaterowie Rosji i przyszłości". Na pogrzeb wagnerowców przyszły tłumy


Wobec konfliktu między Jewgienijem Prigożynem a urzędnikami Kraju Krasnodarskiego, związanego z wydanym przez lokalne władze zakazem pochówku najemników z Grupy Wagnera, 19 marca setki ludzi  przybyły na uroczystości pogrzebowe do wsi Bakinskaja. Tam pożegnali poległych w wojnie na Ukrainie bojowników, wśród których byli złodzieje i mordercy. Korespondentka naszego rosyjskojęzycznego portalu Vot Tak wzięła udział w pogrzebie i porozmawiała z mieszkańcami wioski o ich stosunku do cmentarza najemników.

Wczesnym rankiem 19 marca do małej wsi Bakinskaja w Kraju Krasnodarskim, zaczęli przybywać ludzie. Niektórzy przyjechali z położonego 20 km od wsi miasta Goriaczyj Klucz, niektórzy z innych rejonów Kraju Krasnodarskiego, a byli też przyjezdni z Wołgogradu i Taganrogu. Wielu niosło kwiaty, głównie goździki, kilka osób przyprowadziło dzieci.

Oprócz patriotycznie nastawionych obywateli byli też dziennikarze, kilku deputowanych i wiele osób w wojskowym umundurowaniu i kominiarkach, członków Grupy Wagnera. Z stróżów prawa był tylko jeden funkcjonariusz Rosgwardii, który stał na uboczu. W tłumie nie było nikogo w policyjnym mundurze.

Osoby, które przyjechały do Bakinskiej, postanowiły w ten sposób „uczcić pamięć bohaterów”, mimo zakazu wydanego przez miejscowych urzędników. Zebrani żywo dyskutowali o konflikcie między Jewgienijem Prigożynem, założycielem Grupy Wagnera, a Siergiejem Biełopolskim, merem stolicy rejonu, miasta Goriaczyj Klucz.

Rozmowy w tłumie

– Wszyscy siedzimy przed telewizorem, przy swoich stołach. A oni tam nas bronią – mówi jedna z kobiet.

– Nie chodzi o to, czy bronią, czy nie. Chodzi o każdego z nas. O to, co w nas siedzi, czy mamy sumienie – wtrąca inna. – Dlaczego wygraliśmy w 1945? Bo stanęliśmy ramię w ramię. Ramię w ramię! Nie ma znaczenia, jakiej jesteś narodowości, gdzie się urodziłeś, kim jesteś, jaki jesteś.

Starszy mężczyzna odpowiada, że zabici „są tej samej narodowości – obrońców Ojczyzny”. Anatolij, mieszkaniec Goriaczego Klucza, twierdzi, że najemnicy z Grupy Wagnera powinni mieć poświęcony im pomnik, bo „zasługują na to”.

– Nie w jakimś opuszczonym miejscu, ale tak, żeby ludzie widzieli, że to ci bohaterowie są tam pochowani, żeby dzieci rosły ze świadomością tych wydarzeń, bo człowiek bez pamięci, bez szacunku dla przodków – nie jest człowiekiem. Bez szacunku dla pamięci o przeszłości nie będziemy mieli przyszłości – mówi Anatolij. Jego wypowiedzi towarzyszy aprobujący pomruk tłumu.

Inny z zebranych, Oleg, pali na uboczu. Mówi, że przyjechał aż z Soczi, ponieważ jest poruszony tym, co się stało. Zakaz nazywa bluźnierstwem.

– Moim zdaniem wróg siedzi w nas. Bluźnierstwem jest sama myśl o takich zakazach – mówi z oburzeniem Oleg. – Przyjechałem pożegnać się z ludźmi, z chłopakami, którzy oddają za nas życie. Jestem tu by spłacić swój dług. I zobaczyć, kto może być przeciw, że tak powiem, Wszechmocnemu. Czuję z nimi duchową więź, bo robimy to samo, jesteśmy jedną armią, jednym społeczeństwem.

Ci z zebranych, którzy mieszkają w Goriaczym Kluczu, zaczynają dyskutować o najnowszym wpisie mera miasta w Telegramie: według niego decyzja o zakazie wynika z tego, że miasteczko będące kurortem nie powinno być przekształcone w miejsce masowego pochówku żołnierzy. Podobno na jednym z kanałów lokalnej społeczności w Telegramie przeprowadzono ankietę i 95 proc. głosujących nie poparło decyzji urzędników – pojawił się nawet pomysł, by „wyjść na protest przeciwko merowi”. Niektórzy są bardziej radykalni. Na przykład pan Władimir, emeryt z Goriaczego Klucza, odpowiadając na pytanie zaczyna krzyczeć i rzucać wyzwiskami.

– Powinni byli po prostu wyrzucić tego zasrańca i wysłać go na specjalną operację wojskową (tak Rosjanie nazywają wojnę na Ukrainie – belsat.eu). Gdzie są wolontariusze? Gdzie jest młodzież? Musimy wyrzucić tego dupka! To najprawdziwszy drań! Nie ma dla niego miejsca we władzach! To drań, okropny drań – mówi oburzony emeryt.

Próbując go uspokoić jego żona Wiera tłumaczy mi, że to, co się dzieje, dotyka ich „bardzo osobiście”. Dla kobiety nie ma znaczenia, że pochowani tutaj najemnicy mieli na sumieniu przestępstwa: – Dlaczego mamy dzielić ich według tego, kto z nich jest przestępcą? 90 procent ludzi siedzi w więzieniu za to, że nie dali łapówki.

– Ci ludzie leżą [w ziemi], żebyśmy mogli żyć tu w spokoju, żeby oni [Ukraińcy] tu nie przyszli. Zdaje sobie pani sprawę ile to jest 400 kilometrów? Przebiją się przez obronę i przyjdą tutaj. I co się z nami stanie? Jak przylecą tu dwie rakiety HIMARS, to zmieni się zdanie wszystkich. Ludzie zrozumieją, co robią nasi – mówi rozzłoszczony pan Władimir.

Dochodząc do cmentarza, ponury, niezbyt rozmowny mężczyzna rzuca zdanie, że Ministerstwo Obrony boi się popularności, którą zyskała Grupa Wagnera i to dlatego teraz jest nieprzychylne „wagnerowcom”.

– Spójrzmy realistycznie na to, co działo się przez ostatnie sześć miesięcy: odwrót z terytoriów, podczas gdy oni [„wagnerowcy”] walczą. Ludzie widzą to wszystko – mówi mężczyzna.

„Gruz 200”

W nowopowstałej kwaterze cmentarza „wagnerowców”, po lewej stronie, wykopano  osiem świeżych dołów. W pobliżu zaparkowały cztery samochody dostawcze z umieszczonym pod przednią szybą napisem „Gruz 200” – tak oznacza się transport ciał zmarłych na wojnie żołnierzy. Każdy z samochodów przewozi dwie cynkowe trumny przykryte fioletowym materiałem.

O 10 rano na cmentarzu zebrało się już około 400 osób. Ludzie w wojskowych mundurach i kominiarkach wyjmują trumny z samochodów i ustawiają je na metalowych stojakach.

Obok każdej trumny umieszczono „wagnerowski” wieniec, na wieko nałożono flagę Grupy Wagnera, poduszkę z aksamitu z medalem, goździki i oprawiony w ramki list przywódcy samozwańczej Ługańskiej Republiki Ludowej Leonida Pasiecznika. W liście napisano, że zmarły „walczył o wolność i niepodległość ŁRL”.

Gdy wszystkie przygotowania są już ukończone, rozpoczyna się ceremonia pogrzebowa. Przy trumnach nie ma wystarczająco dużo miejsca, więc część ludzi stoi w rzędach za innymi grobami, część stoi na kupkach ziemi w pobliżu świeżo wykopanych dołów. Prawosławny duchowny w mundurowej bluzie na sutannie zwraca się do ludzi, którzy „przyszli pożegnać żołnierzy”, obrońców ojczyzny, podczas ich ostatniej drogi. Proponuje modlitwę za ich dusze i o zabranie ich do królestwa niebieskiego.

Odczytując modlitwy, kapłan przechodzi między trumnami, machając kadzidłem. Ludzie szlochają; siedmio– lub ośmioletnia dziewczynka, stojąca z matką i ojcem, marszczy czoło albo od wiatru, albo od łez. Od czasu do czasu wszyscy wykonują znak krzyża.

Co wiadomo o „bohaterach”

Grzebani są w wieku od 22 do 52 lat, czterech z nich zabito w lutym, trzech w marcu i jednego na samym początku roku, 5 stycznia.

W rosyjskich sądowych bazach danych można znaleźć szczegóły dotyczące niektórych z nich. Na przykład Anatolij Płotnikow zginął 7 lutego, w wieku 38 lat. Mieszkał wcześniej w obwodzie tomskim. Płotnikow po raz pierwszy został skazany za morderstwo w 2004 roku, a z więzienia wyszedł w 2009 roku. Osiem lat później mężczyzna otrzymał wyrok dwóch lat w zawieszeniu za kradzież trzech rowerów. W 2018 roku został skazany na 1 rok i 4 miesiące w zawieszeniu za kradzież wiertarki.

Aleksandr Korieniew, 26-latek pochodzący z Kraju Krasnojarskiego zginął 17 lutego. W 2015 roku Korieniew został skazany na rok więzienia za próbę kradzieży samochodu będąc w stanie nietrzeźwym. Następnie w 2018 roku został skazany na 3,5 roku kolonii karnej o zaostrzonym rygorze za kradzież piły elektrycznej, piły tarczowej, akumulatora, młotków, kołowrotka wędkarskiego, perfum, mydła, kremu i innych przedmiotów. Korieniew był też skazany w 2021 roku za ponowną próbę kradzieży samochodu w stanie nietrzeźwym. Otrzymał karę dwóch lat kolonii o zaostrzonym reżimie.

Walerij Griszin zginął 3 marca. Miał 52 lata. Mężczyzna o takich danych osobowych mieszkał w Nowokuźniecku w obwodzie kemerowskim i wraz ze wspólnikami był sądzony w 2011 roku za kradzież. Pełny tekst wyroku nie został zamieszczony na stronie sądu rejonowego, więc nie można dowiedzieć się, jaki wyrok otrzymał Griszin. W 2019 roku osoba o tym samym nazwisku i imieniu została skazana w Mordowii na 13,5 roku kolonii o zaostrzonym rygorze za zabójstwo nożem i umyślne spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Najmłodszy „wagnerowiec” miał zaledwie 22 lata. Stanisław Sulejmanow z obwodu kurgańskiego zginął 1 marca. Chłopak był sądzony w 2020 roku za kradzież i rozbój. Nie wiadomo, jaki otrzymał wyrok – werdykt nie został opublikowany na stronie internetowej miejscowego sądu.

Wiadomości
“Wagnerowski” młot w białoruskiej szkole. Jak symbol zbrodni wojennych trafił do Rzeczycy?
2023.03.16 16:07

„Nie wolno nam oddać tyłów”

Po pogrzebie kapłan zaprasza do zabrania głosu. Najpierw przemawia mieszkanka wsi, pracownica salonu sieci komórkowej. Mówi o patriotycznych lekturach, a następnie recytuje wiersz. Niewymyślne rymowane wersy silnie oddziałują na tłum: nasilają się szlochy i zawodzenia, emeryci ocierają łzy chusteczkami.

– Wieczna pamięć wszystkim bohaterom! Jestem absolutnie przekonana o naszym zwycięstwie i o tym, że przy takiej liczebności trudno nas złamać, ciężko pokonać nasz duch – mówi kobieta.

Następnie pojawia się przedstawiciel organizacji kombatanckiej z Goriaczego Klucza.

– Dawno temu, kiedy sami jeździliśmy na wojny, mieliśmy pewne poczucie, że kraj nie do końca jest z nami, nie do końca nas rozumie, nie do końca jest gotowy nam pomóc. Pewnie każde pokolenie, żyjące w przełomowych dla historii czasach, może odczuwać takie emocje. Ale chcę zapewnić walczących w szeregach Grupy Wagnera, wszystkich tych, którzy są na pierwszej linii, w naszych siłach zbrojnych, że tak nie jest. Kraj jest z wami duchem, kłaniając się nisko za waszą codzienną pracę i gotowość na niebezpieczeństwo, które znosicie każdego dnia, w każdej chwili, gdy stajecie naprzeciw tych ludzi – zapewnia mężczyzna.

Następnie „wagnerowcom” dziękuje wolontariusz z Anapy. Mówi, że ich rodzice wychowali „wspaniałych ludzi”, że są „prawdziwymi bohaterami Rosji i przyszłości”.

Głos zabiera mężczyzna z białą literą „Z” na czapce i koszulce. Wzywa zebranych, by „nie oddawali tyłów”:

– Bardzo ciężko jest walczyć na dwóch frontach. Naszym chłopakom jest teraz bardzo ciężko. Walczą nie tylko z wrogiem zewnętrznym, ale i wewnętrznym, co wszyscy bardzo dobrze rozumiemy. To jest ogromnie trudne. Naszym zadaniem na tyłach jest pomagać chłopakom najlepiej jak potrafimy. Musimy wspierać naszych bohaterów. Nie wolno nam oddać nikomu tyłów. Żaden urzędnik nie powinien przeszkodzić nam w zwycięstwie, takich zdrajców jest wielu. Gdy wychodziłem z domu moja dwuipółletnia córka powiedziała do mnie „Dziękuję chłopakom za to, że jestem żywa”. Za zwycięstwo – mówi mężczyzna. Wybuchają owacje, zebrani wstają.

Następnie przemawia deputowany lokalnej rady miejskiej Daniił Fominych. Przeprasza on tłum za „incydent w mediach społecznościowych”.

– Jako przedstawiciel lokalnej społeczności i deputowany czułem się bardzo niekomfortowo z tym, że ta kwestia w ogóle się pojawiła. Chciałbym podziękować osobiście obecnym tutaj żołnierzom, Siłom Zbrojnym i wszystkim naszym wojskowym, którzy walczą. Chłopaki, chciałbym powiedzieć, że zawsze jesteśmy z wami, cała nasza społeczność, wszyscy jednogłośnie wspieramy was tak, jak tylko możemy – powiedział deputowany.

Jego słowa nie spotykają się z odzewem, ludzie zaczynają krzyczeć: „Hańba!”. Po Fominych występuje deputowany rady regionu Denis Chmielewski. Wygłasza on przemówienie, w którym mówi, że zabici najemnicy to „bohaterowie naszego kraju, zginęli walcząc o niepodległość”. Na koniec Chmielewski krzyczy: „Chwała obrońcom Rosji!”. Tłum podrywa się i skanduje: „Chwała!”.

– Moi drodzy, dzisiaj tutaj, na terenie tego cmentarza, zebrała się elita naszego kraju, zarówno wśród żywych, jak i zmarłych. Niech Bóg was wszystkich błogosławi, wieczna pamięć zmarłym, nisko się kłaniam, dbajcie o siebie. Jesteście elitą tego kraju, pamiętajcie o tym – mówi inny mężczyzna, ludzie klaszczą z aprobatą.

„Zmusiliśmy tych drani do ukrywania się po biurach”

Przedstawiciel Grupy Wagnera w swoim przemówieniu oświadcza, że Jewgienij Prigożyn chciał osobiście „przyjechać i pożegnać się z chłopakami”, ale nie mógł, bo jest „zaangażowany w sprawy wojskowe”.

Mężczyzna zaprasza wszystkich obecnych do wysłuchania wiadomości audio, nagranej przez założyciela Grupy Wagnera. Wiadomość została później opublikowana w Telegramie przez rzecznika prasowego Prigożyna.

– Dziękuję wszystkim, którzy nas wspierali i zmusili administrację Goriaczego Klucza, aby nie utrudniała przeprowadzenia pochówku wojskowych z grupy Wagnera na cmentarzu we Bakinskiej. Dziękuję tym, którzy przyszli i tym, którzy wspierali nas wczoraj. Zmusiliśmy te szumowiny do chowania po swoich biurach, to dzięki naszym staraniom przestali nam przeszkadzać. Zjednoczeni możemy zrobić wiele – mówi Prigożyn.

Pamięć zmarłych uczczono minutą ciszy. Potem rozbrzmiały oklaski i ludzie zaczęli składać kwiaty na wieka grobów. Gdy zakończyły się obrzędy żałobne, rozpoczęto ceremonię pochówku.

Zgromadzeni zostali poproszeni o odsunięcie się i zrobienie miejsca, aby „wagnerowcy” mogli na pasach opuścić trumny swoich towarzyszy do grobów. Najemnicy sami wykopali groby i opuścili trumny – nie zrobili tego pracownicy służb komunalnych, choć to oni zwykle zajmują się takimi rzeczami.

Na komendę „trzysta, trzydzieści, trzy” stojący nieco dalej żołnierze z karabinami automatycznymi wystrzelili trzy razy w powietrze. Odegrano rosyjski hymn. Tłum powoli się rozchodził, a koparka zaczęła zasypywać groby.

„Pokazać dzieciom bohaterów Rosji”

Na cmentarzu było kilka rodzin, zarówno z dziećmi w wieku nastoletnim, jak i bardzo małymi. Na przykład ojciec siedmio– czy ośmioletniej dziewczynki tłumaczył dziennikarzom, że przyprowadził córkę „by pokazać jej bohaterów Rosji”. W tym celu specjalnie zwolnił się wcześniej z pracy.

Podczas ceremonii dziewczynka wraz z rodzicami stała w pierwszym rzędzie, zaraz obok jednej z trumien, a następnie w milczeniu wraz z ojcem rzucała grudki ziemi na groby.

10-letni synek Dmitrija również milczał, gdy jego ojciec rozmawiał ze mną. Dmitrij powiedział, że lubi chodzić z synem na rekonstrukcje historyczne: chłopiec często stoi na warcie honorowej, uczestniczy w paradach 9 maja, występuje podczas przedstawień szkolnych i opowiada swoim rówieśnikom o rodzajach broni. Według mężczyzny, nawet w nauce chłopiec „zyskuje dzięki swojemu patriotyzmowi”– nauczycielka stawia mu dobre oceny ze względu na jego zajęcia pozalekcyjne.

Na pytanie, kim chce zostać jego syn, gdy dorośnie, Dmitrij bez wahania odpowiada, że mały chce być wojskowym. Jak mówi ojciec „syn ma predyspozycje”, by dostać się do Pierwszego Granicznego Korpusu Wojskowego Kadetów Federalnej Służby Bezpieczeństwa Rosji. Chłopak nie odpowiedział na to pytanie.

570 grobów

O istnieniu cmentarza w Bakinskiej, gdzie grzebanii są najemnicy z Grupy Wagnera, zrobiło się głośno pod koniec grudnia 2022 roku. Odwiedziła go wtedy korespondentka Vot Tak. Znajdowało się tam wtedy 48 grobów. Z pomocą portali społecznościowych i stron internetowych sądów udało się wówczas dotrzeć do danych o prawie wszystkich zmarłych. Okazało się, że we wsi pochowano najemników z całej Rosji, z których większość była karana.

Reportaż
Cmentarz najemników Wagnera. Jak grzebani są zwerbowani więźniowie
2023.01.01 09:42

Liczba grobów na działce o powierzchni ponad 2,4 ha rosła dosłownie z każdym dniem. 19 marca aktywista Witalij Wotanowski naliczył aż 570 grobów najemników.

Jak powiedział 17 marca Jewgienij Prigożyn, to właśnie przez to, że cmentarz przyciągnął uwagę dziennikarzy, mer Goriaczego Klucza Siergiej Biełopolski „dostał ataku histerii”. Urzędnik uznał, że należy pilnie zakazać dalszych pochówków. Według Prigożyna, konflikt został najpierw rozwiązany „pokojowo”: założyciel Grupy Wagnera zagroził Biełopolskiemu, że jeśli zabroni pochówku żołnierzy, Prigożyn przywiezie ich ciała do domu mera i zostawi w salonie.

Jednak już następnego dnia założyciel Grupy Wagnera poinformował, że władze Goriaczego Klucza zabroniły pochówku najemników na cmentarzu w Bakinskiej. Rzecznik prasowy Prigożyna opublikował rozmowę z Siergiejem Biełopolskim, w której wyjaśnił on, że wszystkimi kwestiami związanymi z tą sprawą zajął się gubernator obwodu krasnodarskiego, a Biełopolski „nie jest upoważniony” do jakichkolwiek działań. W swoim kanale w Telegramie mer Goriaczego Klucza tłumaczył decyzję o zakazie tym, że nie należy w kurorcie urządzać masowego pochówku żołnierzy. Władze obwodu krasnodarskiego nie skomentowały sytuacji.

Wkrótce po tym Jewgienij Prigożyn zwrócił się do przewodniczącego Dumy Państwowej, Wiaczesława Wołodina. Stwierdził, że odmowa pochówku „jest dyskredytacją pamięci tych, którzy zginęli podczas specjalnej operacji wojskowej” i poprosił o dodanie do kodeksu karnego artykułów, które pociągałyby do odpowiedzialności urzędników odmawiających pochówku ochotników. Prigożyn napisał też list do prokuratora generalnego Rosji Igora Krasnowa, w którym nakreślił sytuację w Goriaczym Kluczu i poprosił o skontrolowanie pracy Biełopolskiego i postawienie go przed sądem z art. 280.3 kodeksu karnego za dyskredytowanie ochotników oraz z art. 285 kodeksu karnego za nadużycie władzy.

Ponadto telegramowy kanał Razgruzka Wagnera, który uważa się za bliski Grupie Wagnera, opublikował wiadomość wideo od najemników, w której grożą, że „rozprawią się” z urzędnikami z „pieprzonej administracji Goriaczego Klucza”, jeśli ci nie pozwolą na pochowanie żołnierzy na lokalnym cmentarzu. Były mer Krasnodaru i deputowany rosyjskiej Dumy Państwowej Jewgienij Pierwyszow, który jesienią wyjechał na front, napisał, że po incydencie Siergiej Biełopolski powinien odejść ze stanowiska i „udać się jako ochotnik do strefy specjalnej operacji wojskowej”.

Po pogrzebie 19 marca kanał Orkiestr Wagnera w Telegramie, który również uważany jest za bliski strukturom Grupy Wagnera, poinformował, że przedstawiciele formacji najemniczej zostali wezwani na przesłuchanie przez prokuratora Goriaczego Klucza w sprawie nielegalnego pochówku zmarłych. Prokuratura w Krasnodarze nie skomentowała sytuacji.

20 marca Jewgienij Prigożyn oświadczył, że przedstawiciel Grupy Wagnera odbył spotkanie z gubernatorem Kraju Krasnodarskiego Wieniaminem Kondratiewym, podczas którego władze zadeklarowały, że „w przyszłości nie będzie przeszkód w pochówku najemników z Grupy Wagnera”.

Wiadomości
Nieoficjalnie: Prigożyn chce przerzucić swoich najemników z Ukrainy do Afryki
2023.03.23 14:54

Jekaterina Sołowiowa/ vot-tak.tv, ksz/belsat.eu

Aktualności